Tytuł: Nie karmić zwierząt!
Zespół: Dio - distraught overlord
Pairing: KeixMikaru
Ostrzeżenia: zawiera sceny seksu dwóch mężczyzn
Komentarz: Nie znam dobrze członków Dio, fanfika napisałam, bo akurat miałam ochotę, więc jeśli zachowują się inaczej, proszę wybaczyć.
Kei rozsiadł się na kanapie, próbując złapać oddech. Ich koncert był wykańczający, ale dali z siebie wszystko. Gitarzysta był z siebie zadowolony. Lubił, kiedy fani doceniali jego ciężką pracę.
Naokoło był względny spokój, dopóki do przebieralni nie wszedł Mikaru.
- Do cholery jasnej, ty chyba nienormalny jesteś, z czego ty się cieszysz? Jesteś wykończony, wszyscy są wykończeni, a ty jeszcze masz siłę na leżenie na kanapie, jakbyś się opalał i śmianie się. Nie rozumiem cię. - Powiedział wokalista i usiadł obok swojego kolegi. - Ja pierdolę, wszystko mnie boli. Niech ktoś przyniesie mi zimne piwo, bo zaraz padnę.
Drobna kobieta z ekipy opiekującej się zespołem szybko wyszła z pomieszczenia, aby spełnić żądanie Mikaru.
- Nie uważasz, że powinieneś sam ruszyć tyłek do baru i sobie przynieść? Ci ludzie nie są twoimi służącymi. - Westchnął Kei, podniósł się z miejsca i sięgnął po butelkę wody mineralne, która o wiele lepiej gasiła pragnienie, niż alkohol.
- Zmęczony jestem, prawie umieram. No spójrz na mnie, nie widzisz?
Wzrok gitarzysty spoczął na Mikaru, który wyglądał tak, jak zawsze.
- Widzę tyle, że powinieneś zdjąć kostium i iść pod prysznic, zamiast pieprzyć głupoty. - Odpowiedział, śmiejąc się ze swojego kolegi.
- Nie mądrzyj się tak, bo sam powinieneś zrobić dokładnie to samo. - Wyszczerzył się wokalista, wiedząc, że ma rację. Po chwili dostał swoje piwo, które nieco ugasiło jego ognisty temperament.
Do przebieralni wszedł półnagi Ivy, wycierając włosy. Jego wzrok od razu powędrował w stronę Mikaru.
- Kto mu dał piwo? Mówiłem, żeby nie karmić zwierząt. Zamiast pić, idź lepiej pod prysznic. - Jego uwagę zwrócił również Kei. - Ty też, chyba że wolisz ugotować się w tym lateksie, poza tym to śmierdzi...
- Znalazł się arystokrata, też mi coś... - Wokalista duszkiem dokończył piwo, podniósł się z miejsca, podszedł do gitarzysty i chwycił go za przedramię. - Idziemy, bo Ivy zaraz tu zemdleje od nadmiaru wrażeń.
- Gdzie idziemy? - Spytał Kei, wstając z kanapy.
- Sam mi mówiłeś, że mam iść pod prysznic, więc właśnie to jest nasz cel.
- Mam iść z tobą?!
- No a czemu nie?
- Niech ci będzie... - Westchnął gitarzysta, dochodząc do wniosku, że dla spokoju lepiej ustąpić swojemu koledze, ponieważ potrafi on być wyjątkowo upierdliwy, a to działało Kei'owi na nerwy.
Wzięli swoje kosmetyki, a po drodze Mikaru zgarnął jeszcze jakiś kieliszek wódki, który samotnie, bez opieki stał na stole, opróżnił go jednym łykiem i z hukiem odstawił szklany pojemniczek tam, gdzie znajdował się poprzednio. Kei z rozbawieniem stwierdził, że Mikaru chyba jest wstawiony. Ivy miał rację, nie należy karmić zwierząt, ponieważ mają słabą głowę.
Weszli do łazienki, w której znajdowała się umywalka, toaleta i kabina prysznicowa. Kei usiadł na klozecie, wyjął lusterko oraz mleczko i przygotował wszystko do zmycia makijażu.
- Idź pierwszy. - Wymamrotał do Mikaru i zaczął ścierać cień z prawej powieki.
Przez chwilę było cicho, jednak nagle wokalista pomachał dłonią przed oczami swojego kolegi.
- Kei... Pomóż mi z tym. Proszę... - Wskazał na swój strój. - Nie mogę tego porozpinać.
- Było tyle nie pić. - Odpowiedział zdecydowanym tonem gitarzysta, a potem odłożył wszystko, wstał i zaczął zabawę z licznymi klamerkami i suwakami, które utrudniały Mikaru zdjęcie kostiumu. Zaprotestował jednak, gdy jego kolega z zespołu błagalnym tonem prosił go o pomoc w zdjęciu spodni, ponieważ doszedł do wniosku, że to zbyt wiele. Usiadł z powrotem na toalecie i kontynuował zmywanie tapety z twarzy. Obrażony wokalista w tym czasie poradził sobie z dolną częścią garderoby, a następnie wszedł pod prysznic.
Gitarzysta zdążył skończyć czynność, którą wcześniej wykonywał, a następnie rozebrać się, kiedy zza zasłonki wychyliła się głowa Mikaru.
- Kei... Pomóż mi to zmyć. - Spojrzał błagalnie na swojego kolegę i wskazał na rozmazany makijaż.
- Czy ty jesteś jakimś dzidziusiem? Radź sobie sam. - Prychnął Kei i zaczął oglądać się w lustrze, nie zwracając uwagi na wokalistę.
- No proszę cię, przecież ja nie gryzę, co ci szkodzi... Nie zabrałem mleczka, a poza tym mogę przewrócić się pod prysznicem, rozbić głowę, albo może złamać nos, a wtedy jak wyjdę na scenę, z zaklejoną twarzą? Jak tu zaraz nie przyjdziesz, to...
- Niech ci będzie, ale potem dasz mi spokój, jasne? - Kei nie znosił, kiedy wokalista zawracał mu głowę takimi bzdurami, więc znów mu ustąpił. Podszedł do kolegi z wacikami oraz mleczkiem, a potem zaczął ścierać grubą warstwę kosmetyków z jego twarzy. Gdy skończył, chciał wrócić do lustra, lecz Mikaru jednym, szybkim i silnym ruchem wciągnął go pod prysznic. Gitarzysta z zaskoczeniem stwierdził, że jego kolega jest czymś podniecony.
- Nie patrz na mnie tak, jakbyś zobaczył ducha. - Odpowiedział Mikaru, zupełnie normalnym tonem, jakby był całkiem trzeźwy.
- Lepiej spójrz na swojego małego. - Poradził mu Kei.
- Ej, wcale nie jest taki mały! Ty masz mniejszego! - Oburzył się wokalista.
- Nie opowiadaj głupot. Gdyby mi stanął, byłby większy.
- Sprawdźmy to. Jeśli jednak okaże się, że masz mniejszego, przebiegniesz się na golasa po korytarzu. Zgoda?
- Niby jak chcesz to sprawdzić? Teoretycznie mogę się zgodzić. Jednak gdy ty przegrasz, przez miesiąc będziesz przynosił mi po koncercie i próbach piwo, ubrany w strój pokojówki. - Odpowiedział niepewnie gitarzysta, zastanawiając się, co chodzi po głowie jego koledze.
- Umowa stoi i nie gap się na mnie tak, jakbyś zobaczył ducha, prosiłem cię.
Mikaru zbliżył się do gitarzysty, przylgnął do niego całym swoim ciałem i pocałował go w usta.
- Co ty robisz? - Spytał zaskoczony Kei.
- Przecież muszę cię jakoś podniecić. Nie narzekaj, przecież nie powiem o tym nikomu.
- No dobrze. - Gitarzysta rozluźnił się i zamknął oczy. Doszedł do wniosku, że w tej sytuacji faktycznie było coś przyjemnego. Letnia woda lała się na ich głowy, a tuż przy szyi czuł ciepły oddech Mikaru, który językiem pieścił jego skórę. Wiedział, że nie powinni tego robić, ponieważ tego typu czynności powinny być zarezerwowane wyłącznie dla kobiety i mężczyzny, a nie dwóch osób tej samej płci, lecz tym razem postanowił zapomnieć o tym, chociaż na chwilę, aby później nie mieć czego żałować. Nikt, oprócz nich dwóch nie dowie się o niczym, poza tym nie mieli innego wyjścia. Być może ich zakład był dość głupi, jednak Kei chciał przekonać Mikaru, że na pewno wygra. Gdyby odmówił, z pewnością stałby się obiektem złośliwych żartów.
Z zaskoczeniem zauważył, że dłoń Mikaru wylądowała na jego członku. Wokalista bez żadnego ostrzeżenia zaczął poruszać nią w górę i w dół, z dużą prędkością. Kei jęknął z podniecenia, a wtedy jego kolega przerwał tę czynność.
- No to teraz sprawdźmy, kto jest zwycięzcą. - Postanowił Mikaru i stanął obok gitarzysty. Zaczęli uważnie oglądać swoje penisy, po czym Kei zaśmiał się głośno.
- Masz mniejszego! Mówiłem!
- Oj, zamknij się! To przypadek. Pewnie używasz pompki powiększającej, oszuście.
- Wygrałem i nawet nie próbuj mi mówić, że jest inaczej. Jutro idziemy na zakupy, widziałem niedaleko sklep z ładnymi ubraniami w stylu gothic lolita, na pewno będą mieli jakieś stroje pokojówek. - Gitarzysta uśmiechnął się szeroko.
Przez chwilę obaj nic nie mówili, tylko jednocześnie spojrzeli na swoje członki, które nadal były w stanie wzwodu.
- Kei... chyba powinniśmy coś z tym zrobić, bo jak to zignorujemy, będzie niefajnie... - Odezwał się Mikaru. - Oczywiście, wszystko zostaje między nami, żeby nie było.
- Chyba masz rację. - Odpowiedział mu jego kolega.
Wokalista wykorzystał to jako zgodę na wszystko, co miał zamiar zrobić. Uklęknął przed Kei'em i powoli oblizał czubek jego członka, a potem wziął go do ust. Gitarzysta w pierwszej chwili chciał go odepchnąć i zapytać, co robi, bo w końcu to nie było już potrzebne do wygrania zakładu, jednak odczuwana przyjemność utwierdziła go w przekonaniu, że sprzeciw byłby najgorszą rzeczą, jaką w tej chwili mógłby zrobić. Nagle Mikaru przerwał to, co robił i podniósł się.
- Chcę, żebyś coś zrobił. - Chwycił Kei'a za dłoń i skierował między swoje nogi. - Włóż tam swój palec. - Poprosił.
- Ale... nie będzie cię to bolało?
- Och, racja. - Mikaru schylił się i wziął buteleczkę z balsamem do ciała, wylał trochę na dłoń swojego kolegi, a potem rzucił kosmetyk na ziemię. - Teraz już nie powinno.
Kei nie był zbyt przekonany do tego wszystkiego, ale zrobił to, o co poprosił go wokalista. Potem zgodnie z jego żądaniami dołożył drugi i trzeci palec. Nadal nie był pewien, czemu ma to wszystko służyć, ponieważ jego kolega wcale nie odczuwał z tego powodu radości, wręcz krzywił się, jakby było to coś nieprzyjemnego.
- Co teraz? - Zapytał, kiedy nie był pewien, co ma dalej robić.
Mikaru zarzucił jedną nogę na biodro gitarzysty.
- Teraz wsadź tam swojego członka i po prostu posuwaj mnie tak, jak robisz to z kobietami. Oczywiście, nie jestem jedną z nich, żeby nie było. - Chrząknął zmieszany.
- No, raczej brakuje ci cycków i masz takiego małego między nogami... - Zażartował Kei, po czym ostrożnie i powoli wszedł w Mikaru. Wokalista zarzucił drugą nogę na jego biodro, umożliwiając mu lepszy dostęp i jednocześnie bardziej polegając na jego sile. Po chwili Kei wykonał silne pchnięcie, a Mikaru jęknął głośno, całkowicie przestając kontrolować siebie. Wymamrotał tylko, żeby jego kolega robił to szybciej, a potem zamknął oczy i skoncentrował się na odczuwanej rozkoszy, jęcząc dość głośno. Jego nabrzmiały członek co chwilę ocierał się o klatkę piersiową gitarzysty, co jeszcze potęgowało przyjemność.
Kei doszedł jako pierwszy, ogłaszając to cichym westchnięciem. Wysunął się z Mikaru, oddychając ciężko.
- Dokończ robotę, jak już ją zacząłeś. - Wokalista zdecydowanym ruchem chwycił go za nadgarstek i położył dłoń kolegi na swoim penisie.
Gitarzysta zrozumiał aluzję, więc w ciągu niecałej minuty, szybkim ruchem ręki, doprowadził go do spełnienia. Mikaru doszedł na jego dłoń, po czym uklęknął i zaczął ją oblizywać. Kei nie miał pojęcia czemu, ale podobał mu się ten gest, którym wokalista okazał swoją uległość i poddanie.
Gdy po wspólnym prysznicu wrócili do przebieralni, Ivy siedział na kanapie i palił papierosa.
- Gdzie wy byliście? Wszyscy zostawili mnie samego i nudziłem się. - Oznajmił niezadowolony.
Wokalista chciał coś powiedzieć, ale Kei porozumiewawczo dźgnął go łokciem w ramię, a następnie sam wymyślił wytłumaczenie.
- Temu idiocie zaszkodziło piwo i porzygał się, dlatego nie było nas tyle czasu. Miałeś racje, nie należy karmić zwierząt.
Po tych słowach udał się w stronę torby ze swoimi rzeczami, całkowicie ignorując Mikaru, który tym razem postanowił mu odpuścić, mimo że wcale nie był pijany, ani wstawiony, nie było mu również niedobrze. Wiedział, że może wyżyć się w inny sposób. W końcu kiedyś musi uświadomić Kei'a, że nie ma zamiaru poprzestać na tym jednym razie...
_______________________________
Komentarze mile widziane. Mam nadzieję, że nic nie schrzaniłam, bo nie umiem pisać lemonów.