Ludzie, którymi się nie staliśmy #2 [bsg au]

Oct 13, 2009 23:08

Drugi tekst z mojego BSG AU, czyli "co by było, gdyby bohaterowie, których znamy z serialu, żyli na Ziemi, w naszych czasach".
Pierwszy można znaleźć tutaj: Ciche fale. Niepotrzebna jest jednak znajomość tego tekstu, bo każdy fik stanowi odrębną całość.

Niedokończona układanka
Battlestar Galactica AU,
Sam Anders, gościnnie Kara Thrace
1039 słów.
Z udziałem prompta nr 8 z tabelki


Niedokończona układanka

- Anders, rusz dupę i zacznij biegać, to jest trening, a nie spotkanie przy piwie. - Stuart nawet nie odwrócił się, żeby na niego spojrzeć, wpatrując się za to w biegnącą trzecie okrążenie grupę zawodników.
Sam jeszcze parę sekund masował sobie łydkę, a potem wstał i dołączył do kolegów, nie chcąc dłużej nadwyrężać bardzo ograniczonej cierpliwości trenera.
Dopiero przy drugim okrążeniu skurcz zelżał całkowicie i Sam odetchnął z ulgą, przyspieszając nieco. W poniedziałki rano zawsze czuł się za stary na profesjonalne trenowanie kosza. Zawsze też wtedy rozmyślał nad zmianą kariery, szkoda tylko, że nie umiał robić nic innego. Nie mówiąc już o tym, że mało kto - no, może mało kto spoza Hollywood - zarabiał w Ameryce więcej niż koszykarz pierwszej ligi.

Poniedziałkowe poranki mijały i Sam zawsze zostawał tam, gdzie był.

.

Dotyczyło to także łóżka Kary Thrace.

Chociaż to akurat było właściwie myśleniem życzeniowym, bo od dwóch miesięcy Kara siedziała w Afganistanie i miała tam być przez kolejne cztery, ku chwale ojczyzny i niezadowoleniu Sama. Nie był jednak na tyle głupi, żeby w jakikolwiek sposób swoje niezadowolenie okazać, dzięki czemu nadal mógł na przemian cieszyć się i frustrować faktem, że cokolwiek między nimi było, nie urwało się w dniu jej wyjazdu i że od czasu do czasu dzwoniła do niego z bazy.
Jak na przykład dziś.
- Wczoraj uprawiałam lesbijski seks. Bomba.
Było wiele rzeczy, którymi Sam mógł na to odpowiedzieć. Zapytać o szczegóły albo o to, czy to nagrywały (W twoich snach, Anders, roześmiałaby się gardłowo i zmieniła temat na jakiś uszkodzony element silnika w jej samolocie, a Sam potakiwałby na znak, że słucha, nie mając pojęcia, o czym mówi.). Zapytać, co do cholery podziało się z „nie pytaj, nie mów” (odpowiedziałaby, że on nie jest w wojsku, więc to się nie liczy. Sam starałby się nie doszukiwać w tym zdaniu drugiego i trzeciego dna.).
Było wiele możliwości, ale zanim zdążył się nad nimi zastanowić, powiedział:
- Tydzień temu uprawiałem heteroseksualny seks. Całkiem niezły.

Prawdopodobnie była to zarazem najlepsza i najgorsza rzecz, jaką mógł zrobić.

.

Jak zresztą cały jego związek z Karą. Związek, który nie był związkiem, a przynajmniej nigdy nie na głos i na trzeźwo.
Anders był chodzącym cliché, tak przynajmniej twierdził Cliff, a ponieważ nikt nie zna cię tak dobrze, jak facet, z którym przyjaźnisz się od podstawówki, Sam był skłonny się z nim zgodzić. Po solidnym uderzeniu go w ramię, w obronie własnej dumy i godności.
- Stary, gdzie te czasy, kiedy chodziliśmy na imprezy i za każdym razem wychodziłeś z inną laską?
- Nadal chodzimy na imprezy i czasem nie wychodzę sam, nie dramatyzuj.
- Tak, jasne. Czasem chodzimy i czasem nie wychodzisz. Chyba, że jesteś umówiony na telefoniczny seks przez satelitę, sponsorowany przez Siły Powietrzne USA. A ponieważ nigdy nie jesteś umówiony, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zachce jej się zadzwonić, tkwisz przy telefonie jak wierny pies.
- Nieprawda.
Cliff wzruszył ramionami.
- Która jest teraz godzina w Afganistanie?
Sam spojrzał na zegarek i dodał czas.
- Dochodzi dziewiąta rano.
Jego przyjaciel pokiwał głową i przełknął kilka łyków piwa.
- To niczego nie dowodzi, poza tym, że wiem, ile wynosi różnica czasu - mruknął Sam.
- Jasne.
Na szczęście Cliff nie spytał, czy wie też, jaka tam jest pogoda.

.

W Kalifornii temperatura była nieprzyzwoicie wysoka właściwie cały rok, opalenizna była więc czymś naturalnym i każdy wiedział, jak się chronić przed nadmiarem słońca. W Afganistanie najwyraźniej było ono dużo mocniejsze albo żołnierze nie mieli czasu na zajęcie się takimi przyziemnymi sprawami jak posmarowanie się olejkiem i niezłapanie raka skóry.
Nos Kary wyglądał, jakby skóra sama uciekała przed rakiem. Ta z okolic kości policzkowych dopiero szykowała się do dezercji.

Sama to nie obchodziło.

Kara wróciła.

.

Jakiekolwiek fantazje o wspólnym tygodniu w łóżku miał Sam, rzeczywistość wyglądała zgoła odmiennie. On miał zgrupowanie przed rozpoczęciem kolejnego sezonu, ona musiała lecieć na odprawę do Waszyngtonu.
Mieli dwa dni. Seks był fantastyczny. Kara na każdy posiłek kazała zamawiać pizzę z kurczakiem i oliwkami, Sam wzruszał ramionami z uśmiechem i oddawał jej wszystkie czarne.
Kiedy zabroniła mu brać z nią kąpiel, zajął się szybkim sprzątaniem, a potem stanął w drzwiach łazienki i patrzył na nią, otoczoną pianą, z lewą stopą wystającą poza krawędź wanny. Kara cicho westchnęła, a on po chwili klęknął na podłodze koło niej i zanurzył rękę w pianie. Przesuwał dłonią po jej ciele, a ona z uśmiechem wyprężyła się w stronę jego dotyku. Kilka razy przejechał palcami w górę i w dół jej uda, aż rozchyliła lekko nogi i jego palce wślizgnęły się pomiędzy nie. Woda zafalowała, kiedy uniosła biodra, zachęcając go, żeby wszedł głębiej.
Niemal całe jej ciało zasłonięte było pianą, patrzył więc na jej twarz, zamknięte oczy, lekko rozchylone usta, wygiętą do tyłu szyję, ani na chwilę nie przerywając ruchu swoich palców. Po kilku minutach wstrząsnął nią dreszcz i ścisnęła udami jego rękę.
Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do niego delikatnym uśmiechem, którego nie widział od ponad pół roku.

Kara wróciła.

.

Kara wracała i wyjeżdżała, wracała i wyjeżdżała. Trening w Teksasie, odprawa w Waszyngtonie, kolejna misja w Afganistanie, tym razem dziewięciomiesięczna.
Sam zmienił koszulkę Lakersów na koszulkę Spursów i Los Angeles na San Antonio. Czasem zastanawiał się, co zrobi, kiedy skończy karierę, ale przeważnie po prostu grał w kosza.

Trzy tygodnie po tym, jak wróciła z Afganistanu, leżeli w cieniu na leżakach na balkonie jego mieszkania. Poprawiając ciągle zjeżdżające jej z wilgotnego nosa okulary, Kara oznajmiła mu, że dowództwo zaproponowało jej posadę instruktora w bazie Randolph.
Bazie Randolph, która leżała tuż przy granicach San Antonio. Sam dodał dwa do dwóch i gdzieś po drodze przeliczył się, popełnił głupi błąd. Złapał ją za rękę i zaciągnął do sypialni, a potem wyciągnął pierścionek.

.

Dom miał na piętrze cztery sypialnie z łazienkami, w piwnicy siłownię i saunę, a na parterze, poza dużą kuchnią, w której Sam mógł przyjmować gości i gabinetem, z którym nie wiedział, co zrobić, znajdował się, po wyburzeniu paru ścian, tylko salon, z ogromną otwartą przestrzenią i szklanymi drzwiami wychodzącymi prosto nad basen.

Sam spędził przerwę pomiędzy sezonami na odsypianiu zaległości i rozpakowywaniu pudeł, których nie otwierał od czasu college’u.
Jeśli istniał jakiś sposób na powrót do przeszłości bez myślenia o przyszłości, nie udało mu się go znaleźć.

Ale to nic, Sam miał czas i nigdzie mu się nie spieszyło.

tabelka fikowa, bsg, fic, finding my words in 2009, bsg au prodżekt

Previous post Next post
Up