Może to nic nowego, ale nie chce mi się. Jutro mam kartkówkę z chemii na którą raczej mało umiem, sprawdzian z etyki na który na pewno nie umiem (co lepsze - nie rozumiem), w środę mam coś zaliczać, a w sobotę zaliczyć na orkiestrze wersję 'merry christmas' w najbardziej pojebanej wariacji jaką widziałam na oczy
(
Read more... )
Comments 6
Reply
Reply
Reply
pathetic, so true indeed.
dzięki *hug*
Reply
Nie żeby Cię martwić, ale w każdej szkole to jest. Tzn. nie słyszałam, żeby w którejś robili inaczej, np. kozłowali piłką do siatkówki między nogami, za uchem czy coś - TO dopiero byłoby dziwne. XD Ale to tak na marginesie.
Nauczyciele tacy są, że nie wiedzą, kiedy skończyć, lubią dokopać i ogólnie raczej wszystko na nie (wiem dobrze, sama kiedyś się prawie pobiłam z babką od PP, kiedy zaczęła się mnie wypytywać, ile kosztuje utrzymanie chłodni w zakładzie pogrzebowym).
I też uważam, że sprawdziany na wfie to kretynizm. Ale i tak najgorsze są BIEGI.
Reply
U mnie w gimnazjum było zaliczenie w parach, tj. jak najwięcej razy odbić, obojętnie górą czy dołem, byle jakoś szło. No i tam to się odbijało do przodu :]
Biegi są ZUE, ale zaczęłam biegać samopas po parku, więc przyzwyczaiłam się. Dla mnie nie do wykonania są brzuszki :O Na ławeczce, która jest tak pochylona, jakbyś miała zamiar ćwiczyć na Evereście. IDIOTYZM.
Reply
Leave a comment