Duma ukrainna
Powiedz , wdzięczna kobzo moja ,
Umie li co duma twoja,
Cóż może być piękniejszego
Nad człowieka rycerskiego?
Cóż nad pograniczne kraje,
Kędy skoro lód roztaje
Ujźrzysz pola nieprzejźrzane,
Młodą trawą przyodziane?
Ujźrzysz dąbrowy rozwite,
Ujźrzysz ptastwo rozmaite,
Zwierzu stada niezliczone
I ryb roje niezłowione.
Gdzie czasem wieśniak ochoczy
Łowiąc sieci swoje toczy,
Albo na straż wyprawiony
Strzela źwierz strzelec ćwiczony.
Lub przez niemienione progi
Dnieprowy kozak ubogi
Czółnem płynie nie bez strachu,
Chudoju żyw sołomachu.
Husarz zasię w mocnej zbro
Warownym obozem stoi,
Który po szczupłym obiedzie
Straż zarazem swą zawiedzie,
W tym próbuje w kole koni
Lub kopiją pierścień goni.
A kiedy zaś trwoga przyjdzie,
Z trzaskiem z obozu wynidzie,
Pod świetnymi chorągwiami,
Głośny trąbą i bębnami.
Bieży pochylony lasem,
Dla sławy, dla zysku czasem.
Tam młódź harce swoje zwodzi,
A zaś we krwi często brodzi,
Pałasz kładzie w poszwę krwawy,
Cedząc zaś krew za rękawy.
Drugiego też bystra strzała
W sercu skrwawionym ostała.
Trzeci końmi podeptany
Polega czasem bez rany.
Za tym jedna przełomiona
Nazad ustępuje strona,
A zwycięzca niebłagany
W tył srogie zadaje rany.
A w tym do łupu zebrane
Rycerstwo zaś spracowane
Obraca się z trudu swego,
Dając chwałę Bogu z tego,
Dziękując czasem z wygrania,
A podczas też więc przegrania.
Na jakąż więc stronę stanie,
Bądź zawsze pochwalon, Panie.
Boże, który masz w swej pieczy
Ludu rycerskiego rzeczy,
Chudy żołnierz prosi Ciebie,
Odpłać mu te nędzę w niebie.
Pieśń o żołnierzu tułaczu
Idzie żołnierz
Borem lasem, borem lasem
Przymierając
Z głodu czasem, z głodu czasem
Suknia na nim
Nie blakuje, nie blakuje
Dziurami wiatr
Przelatuje, przelatuje
Chociaż żołnierz
Obszarpany, obszarpany
Przecież ujdzie
Między pany, między pany
Trzeba by go
Obdarować obdarować
Soli, chleba
Nie żałować nie żałować
W kotły w bębny
Zabębnili, zabębnili
Na wojenkę
Zatrąbili, zatrąbili
Nie płacz nie płacz,
Siostro brata siostro brata
Powrócę ja,
Za trzy lata za trzy lata
Nie wyszło rok
I półtora i półtora
Już żołnierze,
Jadą z pola jadą z pola
Witam witam,
Mospanowie mospanowie
Czy daleko,
Brat na wojnie brat na wojnie?
Niedaleko,
W czystym polu w czystym polu
Leży sobie, na kamieniu,
Prawą nóżkę ma w strzemieniu
Konik jego,
Wedle niego wedle niego
Grzebie nóżką,
Żałuje go żałuje go
Kiedym ja miał,
Swego pana swego pana
Tom ja jadał,
Gołe ziarna gołe ziarna
Teraz nie mam,
Sieczki słomy sieczki słomy
Rozdziubią mnie,
Kruki wrony kruki wrony
Lepiej w domu,
Iść za pługiem iść za pługiem
Niż na wojnie,
Szlakiem długiem szlakiem długiem
Bo na wojnie,
Pięknie chodzą pięknie chodzą
Po kolana,
We krwi brodzą we krwi brodzą