Kochajmy się!!!!11! [3/3]

Jul 08, 2008 22:07

Fandom: Battlestar Galactica
Spoilery: Do 4x09 włącznie. Także do naszych mózgów.
AU od 4x10.
Ostrzeżenia: Związki, homonormatywność, tortury, seksualne zboczenia, nieprofesjonalna gra na instrumentach, slash, femme, meta, przemoc, spiski i znęcanie się nad dziećmi… WSZYSTKO. NAPRAWDĘ WSZYSTKO.
Autorstwo: girlupnorth i novin_ha
W tym rozdziale występują: Xena Trójka i Laura Roslin, Kara, Caprica!Six i Cyloniątko, Gaeta, Gaius i Muzyka, Sam i Lee, Agathonowie, Romo Lampkin, Tajemniczy Złoczyńca, Lolkacowie, Leoben.
Słów: ~3500.

Kochajmy się!!!!11!, czyli epilogo-sequel



W poprzednich odcinkach: Nowe kariery, nowe związki i nowa przestępczość. Nowa Ziemia to nowy początek - początek końca?

Rozdział 3

Były takie rzeczy, o jakie nikt nigdy by Trójki nie posądził.

Na przykład ptasie mleczko. Trójka potrafiła pochłaniać przemysłowe ilości tego przysmaku; przed zjadaniem pudełka każdego dnia powstrzymywała ją jedynie troska o linię.

Albo rybki. W czasach przed atakiem na Dwanaście Kolonii Trójka posiadała ogromne akwarium z całym stadem rybek, którymi się z wielką przyjemnością zajmowała.

A przede wszystkim być może zwyczaje sypialniane. Trójka kreowała się na osobę tajemniczą i niedostępną, która nie dość, że po seksie wybiera oddzielne łóżko, to jeszcze drugi pokój, a najlepiej inne mieszkanie.

Tymczasem Laura Roslin dzień w dzień budziła się opleciona ciasno ramionami przytulonej do jej pleców Trójki.

Było to dosyć urocze.

W dzień chrzcin Laura obudziła się, jak zwykle, jeszcze przed dzwonkiem budzika. Przez kilka sekund dywagowała, czy wtulić się jeszcze w miękką pościel i wsłuchać w rytmiczne poświstywanie Trójki (do czego to człowiek się nie przyzwyczaja), czy może jednak zabrać się za przygotowania do chrzcin.

Do zrobienia było bardzo dużo. Roslin spuściła stopy na zimną podłogę i ruszyła do kuchni wstawić wodę. Na lodówce powitała ją kartka „ZAPYTAĆ JAKIE AKTUALNE IMIĘ”.

Potrząsnęła głową i zalała dwie kawy.

*~*~*

Karę obudził tymczasem płacz Cyloniątka. Poprawiła zjeżdżającą koszulę nocną i wyjęła dziecko z kołyski.

- No już, już - mruknęła niemrawo. Dziecko załkało na powrót.

- Chodź z nią do łóżka jak musisz - odezwała się zaspanym głosem Szóstka.

Kara położyła Cyloniątko pomiędzy nimi na łóżku. Dziecko zamilkło i zasnęło. Szóstka pogłaskała je po główce.

- Ale zwyczaju nie będziemy z tego robić - oznajmiła.

- Bogowie brońcie - odpowiedziała Kara, odpływając do krainy snu.

*~*~*

Poranek w mieszkaniu dzielonym przez Gaetę i Gaiusa nie był tak sielankowy. Wręcz przeciwnie. Gaius całą noc nie kładł się spać, gorączkowo szukając pomysłu na to, jak w ostatniej chwili wymusić na organizatorkach zaproszenie. O trzeciej usiłował nawet zadzwonić do Roslin by ją prosić o wstawiennictwo, ale Gaeta wybił mu to z głowy raz a dobrze, używając do tego ostatecznych środków perswazji.

Gaius wciąż jeszcze czuł przyjemny ból w większości mięśni. Niestety, uspokajające działanie serotoniny powoli mijało i świat zaczynał nabierać ostrości. Gaeta spał sobie w najlepsze - „Jak może tak spać, gdy ja przeżywam kryzys!” - a Gaius na palcach wykradł się do kuchni.

Wypił dwie zimne kawy, poprawił lakier na paznokciach i poszedł obudzić Feliksa.

- Ty nie jesteś normalny - rzekł Gaeta, gdy w chwilę po obudzeniu usłyszał kolejną wersję pomysłu wpraszania się na imprezę. - Naprawdę nie. Idź sobie.

- Ale pomożesz mi czy nie? - zapytał Gaius niecierpliwie.

- Daj mi spać, bo zapoznasz się z pełną mocą mojej nogi - zagroził sennie Felix, po czym przewrócił się na drugi bok.

*~*~*

Lee ze snu wyrwał dopiero dzwonek telefonu.

Były prezydent wytoczył się z łóżka, ziewając okrutnie, i podniósł porzuconą na parapecie okiennym słuchawkę.

- Ta-ak? - zapytał, tłumiąc kolejne ziewnięcie.

- Tu Athena. Śpicie jeszcze?

- My? Nie, skąd - skłamał nieudolnie Lee, próbując zorientować się, która może być godzina. Budzik znalazł dopiero po chwili - leżał pod ścianą, zaś baterie wturlały się pod szafkę.

Lee rzucił okiem na Sama, który wciąż spał, chowając głowę pod ramieniem.

Po kręgosłupie Lee przebiegł przyjemny dreszcz; słuchawka zaczęła wysuwać się z jego palców.

- Lee? Lee!

- Tak, słucham cię - powiedział Lee, wracając do trudnej rzeczywistości.

- Pamiętasz, że dziś są chrzciny Buffy?

- Już nie Angeli?

- Nie. Buffy. - W głosie Atheny słychać było źle skrywane przerażenie. - W każdym razie, Lee, czekamy na was za dwie godziny pod urzędem.

- Jasne. Co? Już nie kościołem?

- Nie, matki nie mogły się zdecydować, którym. A, jeśli się spóźnicie, Kara mówiła coś o jakichś zdjęciach.

Lee jęknął pod nosem i poszedł budzić Andersa.

*~*~*

Matki zwlokły się z łóżka zdecydowanie za późno. Celem zaoszczędzenia czasu wzięły wspólny prysznic, który oczywiście znacząco zwiększył jeszcze ich spóźnienie, po czym ubrały siebie - Szóstka elegancko, Kara sportowo - i Buffy, oraz spożyły pospieszne śniadanie, nie przejmując się szczególnie, że pora jest niemal obiadowa.

- Bez nas i tak nie zaczną - stwierdziła z satysfakcją Kara.

- Tego nie byłabym w sumie pewna - odpowiedziała Szóstka znad precelka. - To Roslin, nie.

- Jestem niemal pewna, że matką chrzestną jest D’Anna, nie Roslin - zaprotestowała Kara.

- A widziałaś je gdziekolwiek osobno? - Szóstka przewróciła oczami. Czasami Kara potrafiła być irytująco naiwna.

- Sugerujesz, że mają coś do siebie?

- A ty myślisz, że usiłują zaoszczędzić na czynszu?

Kara zawahała się.

- Wkręcasz mnie - zasugerowała niepewnie.

- Ani trochę. Dopijaj herbatę i biegusiem do urzędu.

*~*~*

Zamaskowany rabuś przyjrzał się uważnie składowi wódki. Butelki leżały na gigantycznych stosach; większe i mniejsze, pełne smakowej i czystej. Nadszedł czas.

Zaczął ładować przyczepę.

*~*~*

- Gdzie one są? - zapytała Athena.

Słysząc pobrzmiewającą w głosie żony histerię, Helo uspokajająco objął ją ramieniem. Następnie zaś zupełnie nie uspokajająco zacisnął zęby. Kara, Szóstka i Buffy (to imię już zwłaszcza Helo dobijało) spóźniały się już karygodnie.

- Znasz Karę - powiedział filozoficznie stojący opodal Lee. - Punktualność nigdy nie należała do jej głównych zalet.

Athena znała Karę. Znała też Szóstkę.

- Trzeba było po nie pojechać - jęknęła. - A myślałam, że jak zadzwonię, to wystarczy.

Lee obdarzył ją spojrzeniem pełnym politowania.

Athena westchnęła. Pocieszała się nieco myślą, że poza Karą, Szóstką i Buffy (doprawdy - Buffy) wszystko grało. Prezydent Roslin powtarzała swoje przemówienie, Trójka stała na posterunku, Lee i Sam przybyli co prawda spóźnieni pięć minut, ale za to pod krawatami, i nawet w ostatniej chwili objawił się jakiś zespół muzyczny.

Tylko gdzie, do cholery, były Kara i Szóstka?

- O, chyba jadą - zauważył Sam. Wszyscy zwrócili się ku skręcającemu w ulicę z piskiem opon czarnemu samochodowi. - Mam nadzieję, że nie zapomniały dziecka.

Athena spojrzała na niego z mordem w oczach.

Kara i Szóstka wysiadły z samochodu. Athena załamała ręce.

- Nie martwcie się! - krzyknęła z daleka Kara. - Zorientowałyśmy się, że zostawiłyśmy małą w domu tuż po tym, jak wyjechałyśmy, więc wróciłyśmy po nią. Jest na tylnim siedzeniu.

Rzeczywiście była.

*~*~*

Ceremonia nie trwała długo. Urzędnik zająknął się na imieniu, ale poza tym szybko i sprawnie - niemal podejrzanie szybko - oznajmił, że Buffy Sześć-Thrace jest nową obywatelką nowej Ziemi i niech idą wszyscy w pokoju i miłości. Trójka powiedziała kilka słów, impreza przeniosła się w plener do ogrodu przed domem Agathonów, a Helo zaproponował, że weźmie małą ze sobą do środka i dopilnuje, żeby dziecko się przespało.

Kara i Szóstka entuzjastycznie mu podziękowały.

Roslin zaczęła przemówienie o pojednaniu, ale zanim zdążyła wypowiedzieć pięć zdań, goście zajęli się piciem i plotkami na temat zwyczajów seksualnych Lolkaców, najnowszych trendów w modzie oraz rozebranych i zarośniętych zdjęć Lee i Sama zamieszczanych w gazecie Lampkina.

Sam niemal zadygotał ze złości, gdy kolejnego znajomego przyłapał na pełnym pogardy spojrzeniu.

- Nie mogę uwierzyć, że te głupoty zrujnują mi karierę - oznajmił Lee ponuro. - A twoja nawet się jeszcze nie zaczęła.

Sam zdążył już stracić kilka zamówień z powodów, które kliencie „woleli zachować dla siebie”. Był pewien, że chodzi o jakieś pomówienia Lampkina.

- Nie mamy chyba wyjścia. Musisz go przeprosić - stwierdził w końcu Anders, przełykając strzała. - Pieprzyć godność, potrzebujemy pieniędzy.

W odpowiedzi Lee przełknął ślinę, dumę i poszedł poniżyć się przed szurniętym prawnikiem. Sam był z niego dumny.

*~*~*

Laurę Roslin rozsadzała energia, chęć rozstawiania ludzi po kątach i wena na zmienianie świata.

Przerwane przemówienie grało jej wciąż w duszy. Laura strzeliła sobie jakiegoś drinka (a potem drugiego i trzeciego, tak dla lepszego rachunku) i, czując się nieco wstawiona, choć wciąż jeszcze nie tak, by było to po niej widać, ruszyła w obchód przyjęcia.

Porozmawiała z kilkoma z wyżej postawionych (i nieco przerażonych chaosem) gości, uśmiechnęła się przyjaźnie do delegacji Lolkaców (Lolkace prawie umarli z wrażenia), spojrzała z przerażeniem na znęcającego się nad narządami słuchu zgromadzonych muzyka, sprawdziła, że Trójka pogrążona jest w miłej rozmowie z kilkoma Cylonami, po czym poszła dalej.

W samym domku Agathonów panował przyjemny chłód. Laura spędziła kilka minut, oglądając poustawiane na półkach zdjęcia, a potem podążyła za dochodzącymi z głębi mieszkania głosami.

- Nie. Absolutnie nie. Nie ma takiej możliwości - mówił Romo Lampkin, kiedy Laura wkroczyła do pokoju.

- Co tu się dzieje? - zapytała rześko.

- Pani prezydent! - powiedział entuzjastycznie Romo, wstając z krzesła. - Cóż za wspaniała impreza! Czy dobrze się pani bawi?

- Co tu się dzieje? - Laura nie dała się zbić z tropu. Stojący obok Lee Adama miał swoją starą minę skopanego przez los psiaka, a biorąc pod uwagę, że prochy chroniły go przed pomniejszymi zmartwieniami, znaczyło to, że dziać się musi coś poważnego.

- Nic takiego - odparł Romo, robiąc lekceważący gest ręką. - Zaszło małe nieporozumienie.

- A potem trochę większe mszczenie się - mruknął Lee.

Laura, powołując się na autorytet prezydenta, zażądała wyjaśnień. W końcu, po długotrwałych protestach Romo i mało konkretnych dopowiedzeniach Lee, zostały one udzielone.

- Ach, tak - powiedziała powoli Laura, a jej dusza zaczęła jaśnieć szczęściem i spokojem. Świat potrzebował jej pomocy. To było piękne. - Ale pan Adama przeprosił pana, panie Lampkin, czy nie tak?

- Tak, ale…

- Tu nie ma miejsca na „ale” - rzekła Laura stanowczo. - Poczuł się pan urażony, cóż, bywa, ale czy pamięta pan, co miało być najważniejsze na nowej Ziemi?

Romo milczał, więc Laura mu powiedziała.

- Pojednanie, panie Lampkin. Pojednanie między ludźmi a Cylonami. A z tego, co mi wiadomo, pan Adama czynnie zajmuje się tymże pojednaniem, czy nie tak?

Nieco zaszokowany Lee pokiwał głową. Romo wywrócił oczami i mruknął „pojednaniem” tonem, który inni ludzie rezerwują dla „karaluchów” lub „czystek etnicznych”.

- Właśnie! - stwierdziła Laura radośnie. - Wobec tego proszę, żeby podali sobie panowie ręce na zgodę i zakończyli ten spór.

Romo wyglądał na zdruzgotanego. Laura uśmiechała się promiennie.

- Panie Adama, może pan iść w dalszym ciągu zajmować się pojednaniem - powiedziała.

Lee zrobił gest, jakby miał ochotę zasalutować, i opuścił pokój. Chwilę później wyszedł również ponury Lampkin.

Pozostawiona sama, Laura bawiła się przez moment myślą o śluzie.

Na biurku stała butelka sherry. Laura wypiła kilka łyków, po czym doszła do wniosku, że szeroko pojmowane jednanie się z Cylonami to w tym momencie znakomity pomysł.

Poszła szukać Trójki.

*~*~*

Kara tymczasem w najlepsze bawiła się opowiadając przerażonej Athenie co zabawniejsze epizody ze swojego pożycia z Szóstką.

- Więc zobaczyła, jak mam małą na rękach, nie, z butelką mleka, i mówi - czy to znaczy, że wolno mi już pić?

Athena spojrzała tęsknie na swój perfekcyjnie utrzymany trawnik, deptany setkami stóp. Na scenie zespół MEssiah prezentował kolejny utwór. Głos wykonawcy przypominał co prawda zarzynaną kozę, ale piosenki były dość zabawne. „Cyloni są lepsi w łóżku” było może nieco wulgarne jak na chrzest, ale „Biedny uciemiężony ja” rozśmieszyło ją niemal do łez.

- Skąd właściwie wyciągnęłyście muzykę? - spytała Kary, gdy rozmowa zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do regionów „za dużo informacji”. Kara potrząsnęła głową.

- A wiesz, zupełnie nie mam pojęcia. Myślałam, że może wy coś zaplanowaliście.

- Nie no, ja nic nie wiem. Roslin też nic nie wspominała.

- Czy ma to w sumie jakieś znaczenie?

*~*~*

Gaius, skryty pod grubą warstwą kryjącego makijażu, produkował się tymczasem na scenie, czyhając na moment, gdy Szóstka będzie chociaż chwilę sama.

Nadszedł czas poważnie z nią porozmawiać na pewne interesujące ich oboje tematy.

Tymczasem zaś szukał w tłumie Feliksa, w naiwnej nadziei, że może spożycie alkoholu pozwoli Gaecie podejść pozytywniej do zadedykowanej mu piosenki „Drugi początek na ośmiu kołach”.

Gaeta natomiast chował się za wysokim ozdobnym kwietnikiem Atheny i przy każdej nowej piosence opróżniał co najmniej trzy kieliszki wódki. Trzeźwość odbiegała rączym kłusem, niestety nie zabierając ze sobą słuchu muzycznego.

Przed domem Agathonów parkowała właśnie ciężarówka. Nikt nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi.

*~*~*

Mocno już wstawiona Kara stwierdziła, że musi pokazać się Buffy, zanim Cyloniątko zapomni zupełnie o drugiej mamusi. Ruszyła zatem na poszukiwanie Helo i jego podopiecznej.

Gdy jednak za pierwszymi otworzonymi drzwiami ujrzała całującą się parę, Starbuck natychmiast zmieniła kierunek i pobiegła do Szóstki.

Wpadły na siebie w kuchni.

- Widziałaś? - zapytały jednocześnie, po czym, zawiedzione, machnęły rękami.

- I tak na chrzcinach naszego dziecka - mruknęła Szóstka, lekko rozbawiona.

- Miałaś jednak rację, niech ja w domu nie nocuję - powiedziała Kara i, lekko wstrząśnięta, sięgnęła po stojącą na kuchennym blacie butelkę. Powąchała jej zawartość, po czym zdrowo pociągnęła.

- W czym miałam rację? - zdziwiła się Szóstka.

- No, na temat Roslin i Trójki.

- Co z Roslin i Trójką? - zapytała Szóstka, a Kara zwątpiła.

- Całują się w pokoju na górze? Przecież też je widziałaś - powiedziała, machając butelką dla poprawienia siły wyrazu swoich słów.

- To ty nie wracasz z łazienki?

- Co się dzieje w łazience? - zapytała Kara podejrzliwie.

- A cóżby? Sam i Lee - wyjaśniła jej Szóstka, po czym odebrała Starbuck butelkę. - Twierdzą, że Roslin im kazała.

Kara wybuchnęła szaleńczym śmiechem.

- Mamusiu, czy ciocia Kara zawsze tak? - odezwała się słabo Hera. Od kilku chwil stała z Atheną w drzwiach prowadzących z kuchni na taras i z konsternacją przysłuchiwała się nieskładnej rozmowie Kary z Szóstką.

Athena zasłoniła oczy dziecka i wyprowadziła je z korytarza. Szóstka i Kara miały bardzo luźne pojęcie „prywatności”.

*~*~*

W okolicy potencjalnego singla „Głupio wyszło z tym ludobójstwem” Gaecie ostatecznie skończyła się cierpliwość; pewnym krokiem (noga była odporna na alkohol) ruszył w kierunku sceny, wspiął się na nią, szarpnął Gaiusa za włosy i oznajmił:

- Zabijaj, ale nie śpiewaj. Przysięgam, morduj, ale nie pisz nut. To jest dopiero zbrodnia przeciw ludzkości.

Gaius stropił się, ale zamilkł. Gaeta przewrócił oczami.

- A teraz pójdziesz do jakiejś wolnej łazienki i zmyjesz z siebie to szkaradzieństwo. I jeśli już musisz to znajdziemy Szóstkę i Karę i porozmawiasz z nimi. Mam po uszy twojego marudzenia - oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Gaius poszedł. W pierwszej łazience wpadł na Lee Adamę, przywiązanego dwoma krawatami do wanny. W drugiej Romo Lampkin przeklinał na czym świat stoi ze szczególnym wyróżnieniem tej podłej, niewdzięcznej lecz niestety profesjonalnej Roslin. Trzecia była na szczęście pusta. Znalazł płatki kosmetyczne i zabrał się za usuwanie podkładu.

Chwilę później w drzwiach stanęły Kara z Szóstką, chichoczące i usiłujące rozpiąć sobie nawzajem staniki.

Przez dłuższy moment Gaius gapił się na nie z szeroko otwartymi ustami. Kara i Szóstka, zajęte sobą, w ogóle nie zwróciły na niego uwagi.

Zareagowały dopiero na dźwięk uderzającej w podłogę butelki z mleczkiem do demakijażu.

- O. Baltar - powiedziała wciąż rozchichotana Kara, spoglądając na niego znad ramienia Szóstki.

- O, gdzie? - zapytała Szóstka, dalej manipulując przy ubraniu Kary.

- Za tobą.

Szóstka odwróciła się i rozpromieniła na widok Gaiusa.

- O, Gaius. Kopę lat - powiedziała przyjaźnie, po czym wróciła do całowania Kary.

- Cześć - odparł Gaius po chwili namysłu. - Eee, nie przeszkadzam?

Szóstka, zajęta Starbuck, nie raczyła odpowiedzieć.

- A co ty tu właściwie robisz? - zainteresowała się Kara, podczas gdy Gaius z wielkim zainteresowaniem przyglądał się poczynaniom Cylonki, której najwyraźniej rzeczywiście zupełnie nie przeszkadzała jego obecność w łazience.

- W zasadzie to chciałem z wami porozmawiać - oznajmił Gaius, lekko oburzony faktem, że żadna z kobiet nie zwraca na niego uwagi.

- A o czym?

Gaius zastanowił się uczciwie. - Chyba powinienem ją przeprosić - powiedział w końcu, wskazując na Szóstkę, która właśnie popychała Starbuck w stronę ściany. - Za… ee… no…

- Kara, powiedz mu, że mu wszystko wybaczam i żeby już spierdalał, bo jesteśmy zajęte - zarządziła Szóstka. Kara uniosła ręce w geście poddania i wskazała Gaiusowi drzwi.

Gaius posłusznie opuścił łazienkę. O pierwszeństwo walczyły w nim sprzeczne uczucia - triumf, że jego szczwany plan odniósł sukces, zawód, że Szóstka tak łatwo o nim zapomniała, nadzieja, że może dobrze mu to rokuje na pojednanie z Roslin…

Jak zwykle wygrały jednak kwestie pragmatyczne. Ruszył szukać jedzenia i Gaety, niekoniecznie w tej kolejności.

*~*~*

Zamaskowany mężczyzna wypakował zawartość ciężarówki na podwórko i przyjrzał się swojemu dziełu. Piętrzyły się przed nim piramidy wódki. Setki przezroczystych i kolorowych butelek.

- Oddajcie mi moje dziecko! - krzyknął wreszcie, ostatkiem sił. - Macie ten wagon.

Dopiero wtedy tłum zwrócił na niego uwagę. Niedowierzanie prędko zmieniło się w złość - jasne było, że ten zamaskowany mężczyzna to znienawidzony przez wszystkich złodziej wódki.

Roslin wybiegła z domu, poprawiając zepsutą fryzurę. W powietrzu czuć było lincz. Tuż za nią zjawili się również rozczochrani Sam i Lee.

- Czy to przypadkiem nie jest Tigh? - zapytał Lee z niedowierzaniem.

- Proszę o spokój! - zawołała Roslin i na moment wszyscy ucichli.

- Czy ktoś widział Szóstkę albo Thrace? - pytała scenicznym szeptem Trójka, przedzierając się przez tłum w kierunku domu Agathonów.

Lee miał niejasne wrażenie, że w którymś momencie imprezy Szóstka faktycznie przewinęła się przez jego pole widzenia, ale postanowił zachować je dla siebie.

Kilka minut później (w ciągu których Tigh ciskał gromy jednym okiem, a goście z trudem hamowali emocje) Trójka wyłoniła się z domu, wiodąc za sobą bardzo czymś ubawione Karę i Szóstkę.

Na widok Tigha Kara spoważniała i złapała Szóstkę mocno za rękę.

- O kurwa - powiedziała Szóstka.

- Mówiłam, że o czymś zapomniałyśmy - dodała Kara.

Tigh zatchnął się aż ze złości; wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł tego z siebie wydusić. Kara czuła, jak paruje z niej alkohol i ponura trzeźwość rośnie w siłę.

- Miałyśmy wysłać zaproszenie - zaczęła tłumaczyć, ale Tigh odzyskał głos i przerwał jej w pół zdania.

- Nie przyszedłem na chrzciny - stwierdził poważnie. - Jestem tu wymienić - Buffy na wagon wódki, tak jak mówiłyście.

- Wiedziałam, że ten żart się na nas zemści - wymamrotała Kara do własnych butów.

*~*~*

- A my się stąd zmywamy - powiedział Gaeta do Gaiusa, podczas gdy reszta zgromadzonego tłumu przyglądała się konfrontacji między siłami chaosu uosobionymi przez Karę i Szóstkę, a innymi siłami chaosu, w przeciwnym narożniku Saul Tigh.

- Chyba żartujesz - oburzył się Gaius. - Zapowiada się bardzo ciekawy wieczór!

- Przeczytamy o tym jutro u Lampkina. Jeśli zostaniemy to znając twoje szczęście, jakoś spowodujesz taką czy inną katastrofę.

- Niech ci będzie - zgodził się niechętnie Gaius, po czym zaczął nucić melodię z b-side’u MEssiah, „6x2=12”.

- Jeśli chodzi ci o erotyczne podduszanie, to możesz po prostu powiedzieć - stwierdził ponuro Gaeta. - Chociaż to też w sumie chyba zadziała.

*~*~*

Helo z rosnącym niepokojem wyglądał przez okno pokoju na drugim piętrze.

Sytuacja na dole nie zdawała się posuwać w stronę rozwiązania nawet żółwim krokiem. Kara z Szóstką wciąż stały po jednej stronie trawnika; wydawało się, że się po cichu naradzają. Do Tigha podszedł tymczasem Lee i chyba próbował mu coś tłumaczyć, albo o coś się dowiedzieć.

- Biedne, biedne dziecko - mruknął Helo, spoglądając na śpiącą słodko Buffy (sam dźwięk tego imienia doprowadzał Helo na skraj kryzysu).

- Co robimy? - zapytała Athena.

Helo jeszcze raz rzucił okiem przez okno, po czym podjął decyzję.

- Pakujemy się szybko i uciekamy.

- Z Buffy? - upewniła się Athena.

- Z Buffy - potwierdził Helo.

Nie, to imię naprawdę było przerażające.

*~*~*

- Nie rozumiem tego - oznajmił Tigh ponuro. - Oni - my, skoro sam jestem pieprzonym Cylonem - zabili twojego ojca, Lee! Jak możesz się z nimi zadawać?! Jak to możliwe, że nagle wszystko jest wybaczone?! I moje biedne dziecko, z którym zabroniono mi kontaktu…

W tym momencie Tigh przysiadł na ziemi i wybuchł płaczem. Lee podbiegł do niego z chusteczką. Saul wydmuchał nos.

- Wszystko będzie w porządku - obiecał Lee, korzystając z tego, że ma szansę na chwilę przejąć dowodzenie. - Będę cię reprezentował w sądzie w walce o prawa do opieki nad Buffy.

- Nie będzie żadnej walki - wtrąciła się Szóstka. - Oczywiście, że możesz widywać swoje dziecko, Saul, skąd ci przyszło do głowy, że ci tego zabronię?

- No to w takim razie będę cię bronił w sprawie kradzieży wódki - obiecał Lee. - Byłeś najlepszym przyjacielem staruszka, to czyni z ciebie praktycznie mojego wujka - stwierdził, wspaniałomyślnie.

- Wyglądasz, jakbyś dawno nie jadł niczego ciepłego - dołączył się do dyskusji Leoben, przynosząc talerz z gorącymi kawałkami jakiegoś lokalnego pieczonego ptactwa. - Ktoś jeszcze ma ochotę na udka na ostro?

Laura Roslin podeszła do Tigha i obiecała tymczasem, że rozprawa będzie symboliczna.

- Szepnę słówko gdzie trzeba - stwierdziła. - Nie będę nastawała na gardła starych znajomych.

Tighowi stanęły łzy w jego jedynym oku.

- Wszyscy jesteście tacy mili - stwierdził wreszcie, sięgając po drugą chusteczkę.

Lee poklepał go po ramieniu.

- Hej, ale skoro już tu mamy ten alkohol, to może z niego skorzystamy, co? - Kara, zorientowawszy się, że udało się rozwiązać kłopotliwą sytuację, postanowiła wykorzystać wszystkie prezentowane przez nią możliwości.

Lee, mający ochotę powiedzieć jeszcze kilka mądrych słów, spiorunował Starbuck wzrokiem, ale poza tym propozycja spotkała się z aklamacją. Kilka minut później co najmniej jedna z piramid wódki została rozebrana przez gości.

Minęło dobre pół godziny, zanim ktoś powiedział:

- A gdzie właściwie podziewa się Buffy?

*~*~*

Samochód Agathonów pruł tymczasem przez położone za miastem łąki. Kilka godzin drogi stamtąd znajdowało się drugie, niewielkie miasteczko. Zasiedlone było głównie przez dawnych mieszkańców takich planet jak Sagittaron i Gemenon, ale Helo wykonał proste równanie i doszedł do wniosku, że w porównaniu z zestawem Kara - Szóstka - Tigh nic im i dziecku nie będzie straszne.

- Ciekawe, kiedy się zorientują, że Buffy zniknęła - odezwała się gorzko Athena.

- Dobrze, jeśli w ogóle - mruknął Helo i rzucił okiem na śpiące w foteliku Cyloniątko.

- W ogóle, Buffy - prychnęła Athena. - Zmieńmy jej może to imię, dopóki się nie zdążyła przyzwyczaić.

- Świetny pomysł. Co proponujesz?

- Coś prostego i w miarę normalnego - Athena zastanowiła się uczciwie. - Może…

- Tak?

- Może Faith.

(Wszystko to wydarzyło się wcześniej, i wszystko wydarzy się ponownie.)

Już wkrótce!!! Specjalna edycja dvd z szeroką gamą dodatków!!! I, być może, kolejny sequel. Albo prequel. Kto wie. Nie odchodźcie od komputerów!!!

Specjalna oferta: Zadaj pytanie autorkom!
Jako że na dvd pojawi się ekskluzywny wywiad z autorkami fika, już teraz skorzystaj z okazji i zaproponuj własne pytanie - na temat Wystarczy miłość, Kochajmy się, dalszych planów etc. - a one odpowiedzą w wywiadzie.

hera, athena, trójka, kara, lolkacowie, laura roslin, leoben, tigh, lee, romo lampkin, epilog, sam, helo, gaeta, kochajmy się, faith, caprica six, gaius

Previous post Next post
Up