Powróconą jestem z mojej globtrotterskiej wyprawy. No dobra, to nawet nie był Eutotrip, tylko bezpośredni lot do Włoch, ale i tak - trip to trip.
Byłam na tydzień na
szkole letniej w Katanii na Sycylii. Okazało się, że nie dość, że nie boję się latać, to jeszcze to lubię :D Nie lubię tylko gwałtownego lądowania i skręcania, cała reszta rządzi. Chociaż cały wyjazd mógł się okazać przekreślony przez okropną drogę powrotną (raz w życiu uniosłam się ambicją, że nie wydam więcej pieniędzy niż to konieczne, nie posłuchałam nikogo i pojechałam z Sycylii do Katowic autokarem. Nawet nie chce mi się opowiadać o tym, że byłam w Poznaniu dokładnie 3 doby po wyjeździe z Katanii) to było cudownieeeee. W sumie nawet nie wiem jak to opowiedzieć, bo każdego dnia zdarzało się coś świetnego. No i pogoda i jedzenie i kawa! Nawet to, że żadne autobusy nie mają rozkładów jazdy wydaje mi się zabawne :D
Raz, kiedy poprosiłam o pomoc w zawołaniu taksówki Włoszki ze sklepu, te zamknęły go dla mnie i same zawiozły mnie na miejsce. Codziennie mijałam babcię, która dawała mi owoce za darmo, żebym rano nie była głodna jak idę na zajęcia, bo owoce na wieczór kupowałam jak wracałam. Poznałam grupę Polaków, którzy okazali się mili (to chyba ten klimat) a jeden nawet... bardzo miły. Kiedy kolega miał urodziny i poszliśmy do restauracji to dostaliśmy z tej okazji od szefa szampana. Wszyscy chcieli nam pomagać, porozmawiać, cała ulica znała nasze imiona. I PŁACILIŚMY MAFII!! Sycylijskiej mafii! Wpiszę to sobie do CV ^^
Galeria Siciliana