Aug 27, 2008 19:25
Tak sobie którejś nocy pomyślałam, że gdyby nie moje napady totalnej obojętności na wszystko i wszystkich to byłoby całkiem fajnie. Co ja myślę o pochodzeniu tych napadów? Ja wiem skąd są, może i bym powiedziała, gdyby nie było tak publicznie. Ale, idąc tym tokiem myślenia, po cholerę mi LJ skoro za publicznie. Znając lajf, dramatyzuję. Niczym imoła przykład podręcznikowy. Well, who knows.
Wisi mi to.
Ale jednak mówię to, bo...? Bo zamiast cieszyć się z wyjazdu do Japonii (JAPONII, a wiecie czym ona jest dla mnie) za niecałe dwa tygodnie, mój entuzjazm wynosi na chwilę obecną zero absolutne, a tak być nie powinno wcale a wcale. Niech mnie ktoś walnie w łeb.
A jeśli już o łbie, byłam u fryzjera i to był błąd, bo mam bardzo głupie coś na głowie, wiecie? Solidaryzuję się chyba podświadomie z moim fav of the favs gitarzystą.
fryzjer,
frustracje