Nov 13, 2008 18:00
Uch, nie ma to jak człowiek pióra zawita do księgarni. Wydawać by się mogło, że taki ktoś będzie nieco otrzaskany z realiami rynku księgarskiego. A skąd!
Jestem w stanie wiele pojąć. Naprawdę! Wiem, że do niektórych zwyczajnie nie dociera, jeśli się im powie, że nie, nie mamy Kandyda w ładnej, eleganckiej wersji i trzeba im paluszkiem pokazać półkę, w której tylko wersja z Grega stoi. Nie rozumiem jednak, gdy się ktoś o to awanturuje. Pani Urszula K. (podpowiem - poetka nominowana w tym roku do Nike (rzecz jasna przegrała z Olgą T.) nie była w stanie zrozumieć, jak to się stało, że mamy tylko wersje lekturowe. Podniesionym głosem oznajmiła, że ona nie rozumie, co za problem sprawdzić w komputerze, czy aby na pewno nie ma. Okej, w księgarni jest blisko 50000 tytułów, ale niektóre rzeczy po prostu się wie. I wiemy, że ten cholerny Kandyd był tylko z opracowaniem. W odpowiedzi M. usłyszała, że w Poznaniu na wystawie była piękna wersja rzeczonej książki i pani poetka nie rozumie, dlaczego nie ma tego tutaj.
Przepraszam, ale co nas obchodzi co jest w Poznaniu na wystawie? M. wytłumaczyła pani, że nie każda księgarnia ma ten sam asortyment (nie jesteśmy też w stanie sprawić, by poznańskie wystawy pokrywały się z wrocławskimi, ale tego już M. nie powiedziała). Nie przetłumaczysz... Wielce oburzona pani poetka opuściła naszą księgarnię.
Przyznam się, że wcześniej już słyszałam, że jest kobietą kapkę walniętą. No to się przekonałam. I jest mi, szczerze pisząc, smutno. Człowiek pióra to niekoniecznie człowiek kulturalny. Bywa, że trzaska bez powodu drzwiami i drze się na ludzi "bo tak". Nie ma też bladego pojęcia o rynku książkowym, co do tej pory wydawało mi się oczywiste.
Pani poetka, jeśli chciała coś osiągnąć, to tylko wnerwiła obsługę. A ja sobie mogę na nią tutaj choć trochę popsioczyć.
księgarnia,
klient,
urszula,
przygody księgarza