Oct 19, 2014 06:48
Jest tak wcześnie, że to aż karygodne być o tej porze nanogach. W szczególnie w weekend. Ale co ja poradzę na mój organizm... Stwierdził że się wyspał i podziękował za dalszą współpracę. No to teraz katuję przycisk replay i słucham tą samą piosenkę od jakiejś godziny (naprawdę barbarzyńska pora.. i to jeszcze w niedzielę...), jednocześnie próbując napisać jakieś składne opowiadanie. Efekty macie poniżej. Nie jest to całe opowiadanie, raczej jego środek - przydałoby się dopisać jakiś początek i zakończenie. Na oba mam pomysł, ale jakoś brakuje mi weny, żeby to zgrabnie ująć w słowa i połączyć z resztą utworu. Wiem, że sam tekst momentami nie jest spójny, ale jak na efekty nieco poniżej godzinnej pracy w niedzielę rano, jestem z niego zadowolona. Jakieś pomysły na uzupełnienie mojego tworu czy uwagi co do niego - walcie śmiało, nie gryzę, jedynie warczę :D. Konstruktywna krytyka zawsze mile widziana. Jeśli tekst ci się nie podoba, nie czytaj. Nie zmuszam nikogo do niczego. Także życzę miłego dnia i zapraszam do czytania
------------------------------------------
Odstawił kubki na stół i usiadł obok niej na kanapie. Z wahaniem położył rękę na plecach Agaty. Nie wiedział jak na to zareaguje więc kiedy nie odunęła się od nigo, odetchnął z ulgą. Kilka kolejnych minut spędził pogrążony w myślach, więc kiedy Agata zmieniła pozycję i przytuliła się do niego był tym zaskoczony. Czując desperację z jaką go przy sobie trzymała, nie mógł jej tego odmówić i przytulił ją z taką samą siłą. Zdawał sobie sprawę, że jego koszula z każdą chwilą staje się coraz bardziej mokra.
Kiedy w końcu zabrakło Agacie łez, Marek usłyszał jak mamrocze cicho pod nosem: “Przepraszam... to moja wina… przepraszam... straciłam dziecko… przepraszam… ja nie chciałam…” Ostatecznie jej głos również ucichł, a oddech stał bardziej wyrównany, więc Marek odważył się zapytać o to, co najbardziej leżało mu teraz na sercu:
- Agata? Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej że będę ojcem?
Odpowiedziała mu tylko niezakłócona niczym cisza. Był przekonany, że nie dostanie odpowiedzi na swoje pytanie, jednak ku jego zaszkoczeniu, otrzymał ją. Była jednak tak cicha, że ledwo ją usłyszał.
- Bo nie chciałam rozpieprzać ci życia.
Chciał zaprotestować, że przecież miał prawo wiedzieć, że zostanie ojcem, ale pomyślał jak musiało wyglądać to z punktu widzenia Agaty. Nie byli już razem, dodatkowo u jego boku pojawiła się inna kobieta… Mógł to zrozumieć, nie potrzebował dalszych wyjaśnień, ale miał nadzieję, że kiedy Agata wyrzuci to z siebie będzie jej choć trochę lżej, więc zapytał:
- Coś więcej?
- Miałam poranne nudności, zaczęły mnie drażnić niektóre zapachy… Przypomniała mi się Dorota, kiedy była w ciąży z Zuzią… Zrobiłam test… wynik był pozytywny. Dla pewności poszłam do ginekologa - okazało się że jestem w 6 tygodniu ciąży. Powiedział… powiedział, że mam za niski poziom magnezu, co może doprowadzić do poronienia… Trochę czasu zajęło mi oswojenie się z myślą, że będę matką… Później zrozumiałam, że masz prawo wiedzieć, ale wtedy pojawiła się ta ruda…
- Ewa?
- Tak, ona. Wydawałeś się szczęśliwszy niż przez kilka poprzednich tygodni… Nie chciałam tego niszczyć, pomyślałam, że jakoś dam radę...
Oj, Agata… pomyślał Marek. Zrozumiał, że wcale nie ułatwiał jej tego, za każdym razem kiedy spotylkali się ostatnimi czasy unikał wszelkich prywatnych tematów, skupiał się tylko na pracy… Patrząc na nie teraz, powinno być dla niego oczywiste, że coś było z nią nie tak - zamiast kawy piła soki owocowe, nie piła alkoholu, przestała pracować do późna w nocy i w weekendy, miała wahania nastrojów, łykała jakieś tabletki. Pojedynczo nie wskazywały w żadnym konkretnym kierunku, ale wszystkie razem…
Zaczął się nawet zastanawiać, czy sam nie ponosi części winy za to poronienie i doszedł do wniosku, że jego zachowanie mogło być jedną z przyczyn. Może nie bezpośrednią, ale pośrednio przyczynił się do zwiększonego poziomu stresu u Agaty, co na pewno nie pomogło. Czuł, że mięśnie zaczęły mu sztywnieć, więc chciał wstać i je przez chwilę rozchodzić, a przy okazji zamknąć drzwi i napić się herbaty, która zdążyła niemal całkowiecie wystygnąć. Jednak kiedy tylko wykonał ruch, ramiona Agaty zacisnęły się mocniej wokół niego.
- Nigdzie nie idę. Obiecuję. - Kiedy przez kilka sekund nie poruszyła się dorzucił: - Chcę tylko zamknąć drzwi. - “I zadzwonić do Ewy” pomyślał, ale nie powiedział na głos. Nie chciał dodawać Agacie dodatkowych zmartwień. Nie wiedział jeszcze jak wytłumaczy całą sytuację, nie mówiąc samej prawdy, ale coś wymyślić musiał. Poczuł, że rozluźniła swój uścisk, więc wstał z kanapy i wyszedł do przedpokoju. Tam jednak uświadomił sobie, że ze względu na niewielkie rozmiary mieszkania rozmowa z Ewą nie będzie możliwa. Wysłał jej tylko krótkiego sms-a:
“Z dzisiejszej kolacji niestety nic nie będzie. Coś mi wyskoczyło. Odezwę się później. Przepraszam.”
Wyciszył telefon i zostawił w kieszeni marynarki. Nie chciał teraz z nikim rozmawiać. Zamknął drzwi i wrócił do pokoju. Napił się zimnej już herbaty, po czym niewiele myśląc położył koło Agaty i przytulił ją do siebie. Poczuł jak najpierw się napięła, a później zaczęła rozluźniać.
- Zostaniesz ze mną? - jej głos brzmiał niepewnie, jakby nie wiedziała czego się spodziewać. Marek odpowiedział nie namyślając się długo:
- Zostanę.
Może nie wszystko sobie wyjaśnili, może nie wyjdą z tego bez ran, ale Marek zrozumiał, że Agata jest jedyną kobietą z którą wyobraża sobie jakąś przyszłość. I mimo wszystko nie zamieniłby się teraz z nikim innym. Przypomniała mu się rozmowa z Ewą o dzieciach i pomyślał, że okłamał ją wtedy, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Stwierdził, że chce się tym podzielić z Agata, pokazać, że nie tylko ona jest odpowiedzialna, a ta rozmowa mogła im wyjść tylko na dobre.
- Ewa ma syna, Łukasza. - czuł jak Agata drgnęła na wspomnienie jego rudowłosej znajomej.. - Zapytała mnie, dlaczego ja nie mam dzieci i czy nie chciałbym mieć. - W gardle miał pustynię i choć wiedział, że jego następne słowa zranią Agatę, to wiedział też że musi je wypowiedzieć. - Odpowiedziałem, że jeszcze nie spotkałem takiej kobiety która chciałaby mi je dać. - Czuł jak Agata momentalnie zesztywniała i próbowała się od niego odsunąć. Nie pozwolił jej na to, tylko delikatnie obrócił twarzą do siebie, tak by mogła zobaczyć że wypowiadając następne słowa jest szczery. Jednak ona uparcie nie chciała mu spojrzeć w oczy. Położył jej rękę na policzku, mówiąc: - Spójrz na mnie, proszę. - Widział jak powoli uniosła wzrok, a widząc w nim ogromny smutek, żal i przede wszystkim rozpacz, zrzucił z siebie każdą maskę jaką tylko kiedykolwiek przywdział. Zobaczył coś w jej oczach, ale nie wiedział co to było, bowiem zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Nie wiedział co widać w JEGO oczach, ale miał nadzieję, że przekona to Agatę o prawdziwości jego następnych słów.
- Nie miałem racji. Spotkałem tą kobietę, tylko o tym nie wiedziałem. Nie byłem gotowy się przyznać że chciałbym mieć rodzinę, nawet przed samym sobą. - Widział, że znowu coś błysnęło we wzroku Agaty. Wciąż jednak nie umiał zinterpretować co to było. Poczuł jak kobieta kładzie rędę na jego policzku i zaczyna wycierać płynące łzy. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że płacze. Za nic nie pamiętał też, kiedy ostatni raz mu się to zdarzyło. Przez cały czas nie odwrócił wzroku, nie próbował też ukrywać łez. Wiedział, że zda się to na nic. - Kiedy wrócił Hubert… byłem zazdrosny, w końcu byłaś z nim zaręczona. Wydawało mi się, że chwytasz się każdej okazji, żeby go tylko zobaczyć. Myliłem się… I chociaż cały czas ciebie… nas okłamywał to w jednym miał rację - bałem się że cię stracę
- Więc zacząłeś mnie trzymać na dystans. - ton głosu jakim zostały wypowiedziane te słowa powiedział mu że bardzo zranił tym Agatę.
- Możesz mi to wybaczyć? - wiedział, że prosi o wiele, ale wierzył, że jest to możliwe.
- A ty? - zapytała zamiast odpowiedzi. Jej głos wciąż brzmiał niepewnie, ale był głośniejszy niż przedtem. Marek przyjął to za dobry znak. - Możesz mi wybaczyć, że nie powiedziałam Ci o dziecku? I że je straciłam? - Głos jej się załamał pod koniec, ale na chwilę nawet nie oderwała od niego wzroku.
Marek wiedział, że od jego odpowiedzi zależy przyszłość ich… związku. Miał wątpliwości, to było oczywiste, ale jednego był pewnien. Nie zamierzał zostawić Agaty, a już na pewno nie w takim momencie.
- Tak.
Jedno krótkie słowo, ale kiedy je wypowiedział w oczach Agaty znowu zobaczył to samo uczucie co wcześniej. Tym razem nie zniknęło od razu, zostało w nich na dłużej. Pozwoliło mu to je nareszcie zinterpretować - to była nadzieja. Widząc to, pochylił się i pocałował ją lekko, jednocześnie próbując włożyć wszystko co czuł w ten pocałunek. Wypuścił ją dopiero wtedy kiedy zaczęło brakować mu powietrza.
- Prześpij się. - widząc że Agata zamierza prostestować, dorzucił - obiecałem, że zostanę i zamierzam dotrzymać słowa.
Czuł jak oddech Agaty powoli się uspokaja, a napięcie znika z jej mięśni zupełnie. Nie ruszył się jednak z miejsca, nie chcąc jej obudzić. Kiedy był pewny że wstając, nie obudzi jej, zrobił to i przeszedł do kuchni. Zgłodniał, więc chciał sprawdzić czy jest coś do zjedzenia. Dodatkowo lekarz przy wypisie powiedział, że powinna jeść teraz dużo witamin, więc Marek chciał przygotować Agacie obiad - niespodziankę. Jednak w lodówce nie znalazł tego czego szukał, więc czekało go wyjście do sklepu. I tak musiał wyjść żeby porozmawiać z Czerską i z Ewą. Wiedział, że nie będą to łatwe rozmowy i nie chciał dodatkowo denerwować Agaty. Chciał wziąć dwa-trzy tygodnie urlopu i zabrać ją do domku swojego ojca. Dałoby im to czas na uporządkowanie spraw między nimi. Nie chciał z góry zakładać jakie efekty przyniesie ten wyjazd - raz to zrobił i nie wyszło to nikomu na dobre.
Kraina wyobraźni,
prawo agaty,
studencki żywot,
Wstęp do krainy wobraźni