Mar 12, 2007 00:27
No dobrze. Mówiąc uczciwie to nie jest tak, ze wszystkie traumy się skończyły jak z bicza trzasnął. Wręcz przeciwnie, ciagną się jak krówka mordoklejka, tylko, że na próżno szukać w tym słodyczy.
Różnica jest taka, że już się nie zastanawiam, nie przeżywam, nie myślę. A gdy zaczynam to sprwoadzam myśli na rozsądne tory, czyli myślę o tym, co jak najmniej emocjonalne i chyba zaczyna działać.
Inna sprawa jest taka, że zaczynam już mieć powoli z lekka dość namolnych osób. Ja wszystko rozumiem, ale szantaż emocjonalny w wykoaniu faceta nigdy nie był tym, co mogłoby na mnie dobrze działać.
Fakt, że szłam dziś na "Czarną księgę" chyłkiem niemal, to już mój wstyd. Powinnam stawiać sprawy jasno, a nie wykręcać się marnymi wymówkami.
Jeśli jeszcze ktoś mi wyjaśni, dlaczego ja owszem dostaję dużo, ale niekoniecznie tego, co chcę oraz jak odkomplikować moje życie. To order z kartofla się należy.
A w ramach utrudnienia, to ja nie chcę. żebymi poziom rozrywkowości tygodniowej spadł.