to już jest koniec, możemy iść, jesteśmy wolni...

Mar 08, 2007 21:27

Tak jakby zdecydowanie chwilowy koniec traum i załamań. Przez kilka chwil byłam bardzo na poboczu, a świat był błotem. Ale c'est la vie i tej zasady będę się obecnie trzymała.
Od kilku dniu czuję się za to "jak we śnie". Niby nic się nie dzieje, ale mam wrażenie, że cały czas na coś czekam z niecierpliwością. Nie wiem na co, ale ten dreszczyk emocji wart jest wszystkiego.
Może to ta radość związana z faktem, że znów udowodniłam sobie samej, że umiem być szczęśliwa. I tyle. Dlaczego zawsze inni chcą nas, bo jesteśmy szczęśliwi, a później robią wszystko by nas unieszczęśliwić? Chyba nigdy tego nie zrozumiem.
Na szczęście nie muszę. Na szczęście niczego nie muszę. Wszystko jest kwestią wyboru i ja już swój znam :)

Zaczęłam sobie robić celofanowe morze, brakuje tylko białego konika. Śni się jednak bosko, fajnie byłoby tam móc czasem zostać na dłużej.
Previous post Next post
Up