Fandom: the Hunger Games
Ilość słów: ~1 700
Ostrzeżenia: spoilery do całości; Gale.
Opis: Mówi o śmierci, o brudzie, o nienawiści.
Popioły
Gale widzi w oczach Katniss rozczarowanie i wstręt, i wie, że już nigdy nie wróci do Dystryktu Dwunastego, bo nic tam na niego nie będzie czekało.
Koszmary towarzyszą mu jeszcze w trakcie walk. Śni o bombach, o ciałach niewinnych (winnych, powtarza sobie, winnych, bo pamięta, jak płonął jego dom), o dymie i huku. Śni o Katniss na arenie (czasem jest w tych snach Peetą, całowanym jej ustami; częściej jednak jest samą Katniss, zaszczutą, bezsilną, ranną, walczącą do końca o przetrwanie). Śni o domu, śni o ojcu, śni o swojej rodzinie, kiedy byli razem, bezpieczni i szczęśliwi na tyle, by nie pamiętać o ciężkiej ręce Kapitolu. Śni o dożynkach. Śni o lesie, o wolności, o zastawianiu pułapek w półmroku i gorącej krwi zdobyczy na swoich rękach.
Kiedy Dystrykt Drugi proponuje mu posadę w instytucie technologii broni, przyjmuje ją bez wahania.
Nie żegna się z Katniss.
Praca, którą wykonuje, przypomina mu rozmowy z Beezee’em. Tylko dłużej i częściej, i wśród całego grona specjalistów, którzy zdają się go nienawidzić. Bo mają powody. Oczywiście, że mają ku temu powody, całe cmentarze powodów. Ale są profesjonalni, słuchają go, a on słucha ich, kiedy tłumaczą i tłumaczą, czemu to nie, a to już tak absolutnie nie. Jednak kiedy tylko głośny gwizd oznajmia koniec dnia pracy, idą w swoją stronę, nie poświęcając mu nawet jednego spojrzenia.
Mija sześć miesięcy od wyjazdu Katniss, kiedy Hawthorne’owie dostają wiadomość, że mogą wrócić do Dwunastki. Czeka na nich dom i przyjaciele. W spojrzeniu swojej matki Gale widzi tęsknotę i wie, że jutro usłyszy, że ona i dzieci wracają.
Cieszy się, że jego matka nie stara się na niego naciskać, gdy oznajmia, że on zostaje tutaj.
Praca ciekawi go coraz bardziej. Uspokaja go. Gale ze zdumieniem odnajduje w sobie pokłady cierpliwości dla rysunku technicznego, wykresów, analiz i diagramów. Nadchodzi dzień, kiedy to on tłumaczy dość skomplikowany rodzaj zapalnika starszemu współpracownikowi, który uśmiecha się z wdzięcznością i przestaje ignorować jego istnienie poza laboratorium.
Nazywa się Josyph i mieszka po drugiej stronie miasta. Pracuje nad bombami dłużej, niż Gale żyje na tym świecie. Jest wdowcem i popija, ale nie tak jak Haymitch, popija w sposób cywilizowany, do snu, każdego wieczoru, czasem będąc wciąż pijanym rano. Ma dwie córki.
Gale stara się nie myśleć o tym, że Josyph prawdopodobnie przyłożył rękę do budowy bomb, które zrównały z ziemią jego dom. Josyph nigdy nie wspomina, że jego syn zginął w igrzyskach dwa lata przed igrzyskami Katniss, a córka została wdową po ataku rebeliantów.
Pewnego wieczoru, jedząc przed telewizorem kolację złożoną z suchego, smakującego jak pył, chleba i odgrzanej zupy, którą kupił w puszce, zamiast samemu ugotować ze składników przehandlowanych za upolowaną zdobycz, w informacjach widzi ogłoszenie o ślubie Peety Mellarka i Katniss Everdeen. Zdaje sobie sprawę z tego, co właśnie ogląda - Katniss z krótkimi włosami i oczami, które patrzą na wpół podejrzliwie i wpół radośnie spod zmęczonych powiek, i Peetę, szczupłego, uśmiechniętego szeroko, ale uśmiechem, który wywołuje ciarki -, dopiero po dłuższej chwili. I wtedy zaczyna się śmiać, cicho, ochryple, i nie może przestać. Z oczu zaczynają mu płynąć łzy, a zupa wypada z rąk, gliniana miska roztrzaskuje się na podłodze, Gale jednak tylko zwija się ze śmiechu.
Rano budzi się w kałuży cuchnącej zupy i czuje się jak nowo narodzony. Wieczorem wychodzi w miasto, które żyje, jakby półtora roku wcześniej nie zdarzyła się tragedia, rewolucja, krew, pył, błoto i krew. Teraz chodniki wyglądają zwyczajnie. Solidnie. Gale znajduje bar - nigdy wcześniej nie był w prawdziwym barze, w Dwunastce był za młody i zbyt zapracowany, a potem była wojna - i zamawia alkohol.
Wszystko wydaje się iść dobrze, tak jak powinno, alkohol pali w gardle, dym szczypie w oczy, a do niego dosiada się kobieta, starsza od niego, o pełnych kształtach - nie tak jak Katniss, Katniss zawsze była za chuda, za żylasta, o drobnych i silnych nadgarstkach - ciemnych oczach i ufarbowanych na platynowy blond włosach. To ona prowadzi rozmowę i zbliża swoją dłoń do jego dłoni zaciśniętej na przezroczystej szklance. Patrzy mu w oczy, i wszystko idzie dobrze, tak dobrze, chociaż jej usta smakują chemią, nie tak jak usta dziewczyn z Dwunastki, dopóki nie szepcze mu do ucha:
- Wiem, kim jesteś. - I Gale czuje nagły, ostry ból między żebrami.
Budzi się kompletnie zdezorientowany. To nie jest jego łóżko. Białe ściany i biały sufit. Kiedy próbuje się ruszyć, czuje ból w lewej dolnej części brzucha. Podnosi kołdrę i rozchyla koszulę. Bandaż jest czysty.
Za nic nie może sobie przypomnieć, co się stało. Ogarnia go lęk, że może. Że wciąż. Że tylko śnił, że wciąż trwa Rebelia, że wszystko, wszystko mu się przyśniło i przegrali, a on żyje.
Zaczyna się trząść, wyrywa z ręki kroplówkę i próbuje zejść z łóżka. Musi uciec. Musi się ukryć. Jedynym wyjściem z tego pokoju są drzwi bez klamki. Gale upada pod nimi, drżący i bezsilny, panika odbiera mu oddech i trzeźwość myślenia. Zaczyna płakać, przykłada czoło do zimnego metalu, który w tej samej chwili ustępuje.
- Co tu się dzieje? - pyta mężczyzna w fartuchu lekarza i okularach z grubymi oprawkami. Gale patrzy na niego żałośnie, dopadli go, dopadli, zabrali kapsułkę łykołaku, Katniss go nie zastrzeliła, czemu tego nie zrobiła, powinna była to zrobić, wszystko stracone -
- i traci przytomność.
Otwiera oczy i widzi nad sobą Rory’ego.
*
Gale trafia do szpitala jeszcze trzy razy w przeciągu roku. Przez chwilę spotyka się z młodszą córką Josypha, Scarlett, ale oboje dochodzą do wniosku, że nie tego w życiu szukają. Przyjaźń z Josyphem w pewien sposób otwiera Gale’a na pogłębianie znajomości ze współpracownikami. Może nie umawiają się po pracy, nie wymieniają numerami telefonów, ale zamieniają słowo czy dwa na temat pogody, programów telewizyjnych, cen cukru.
Dystrykt Drugi zaczyna stawać się nowym domem.
Na pewno pomaga w tym obecność Rory’ego, który najpierw mieszka z Galem („mama kazała cię pilnować, wiedziała, że do czegoś takiego prędzej czy później dojdzie, Gale”), a gdy znajduje pracę w szpitalu, dostaje mieszkanie przydziałowe w tym samym budynku. Po trzecim ‘wypadku’ Gale’a urządza mu awanturę, która kończy się terapią z lekarzem od głowy.
Doktor Crystal ma na twarzy srebrne tatuaże, przypominające pajęczynę, i spędza godziny na słuchaniu upartej ciszy Gale’a i piciu herbaty. Po dwóch miesiącach spotkań Gale jest tak tym zirytowany i zobojętniały, że zaczyna opowiadać jej najokrutniejsze rzeczy, jakie przyjdą mu do głowy. Mówi o śmierci, o brudzie, o nienawiści. Do Kapitolu. Do prezydenta Snowa, do mieszkańców Dwójki, do wszystkich, którzy stawiali opór, do Rebeliantów, którzy nie rozumieli, do Katniss, do Peety. Do losu. Całego wszechświata. Koszmarów. Siebie samego.
Doktor Crystal patrzy w pustą filiżankę i mówi neutralnym tonem:
- Do zobaczenia za tydzień, panie Hawthorne.
Gale jest na siebie wściekły, kiedy tydzień później znowu ląduje w gabinecie doktor Crystal. Pierwszy raz przyjmuje herbatę, którą mu proponuje lekarka. Rory odwiedza go dwa dni później, z uśmiechem klepie go po ramieniu, twierdząc, że doktor Crystal twierdzi, że terapia przynosi skutki.
Gale wzrusza ramionami i zauważa, że Rory jest już tak wysoki, jak on sam.
Czwarty raz do szpitala trafia w noc swoich dwudziestych pierwszych urodzin. Budzi się w znajomym pokoju, ale nie jest sam. Rory wygląda, jakby miał go uderzyć, doktor Crystal razem z doktorem Wellbeckiem, u którego stóp zemdlał podczas pierwszego pobytu w szpitalu, stoją obok łóżka i wpatrują się w niego uważnie.
- Wprowadzam się do ciebie - oznajmia Rory. - Stwarzasz zagrożenie dla siebie, nie wolno mi cię zostawić, mama nigdy by mi tego nie wybaczyła.
Gale kręci głową. Doktor Crystal spogląda na Wellbecka.
- Panie Hawthorne - mówi swoim łagodnym głosem, który nie pasuje do jej zimnego spojrzenia i sylwetki, która zdradza, że kiedyś była ćwiczona na jednego z trybutów na igrzyska. - Czy walczył pan w tej wojnie tylko po to, że kiedy zaczną się zmiany, zrezygnować z życia w nowym świecie?
- Słucham?
- Bo na to wygląda, Gale - odpowiada Wellbeck. Zaczął nazywać go po imieniu, kiedy Gale trzeci raz trafił pod jego opiekę, zwracając mu na buty zawartość swojego żołądka i brudząc koszulę krwią tryskającą spod obojczyka. Tydzień później John Wellbeck stwierdził, że skoro mają tak często się widywać, to mogą zostać przyjaciółmi, co oznaczało, że co jakiś czas spotykali się we trzech z Rorym. Byli wystarczającą obstawą dla wypraw Gale’a w miasto.
- Tym razem to nie był przypadek albo nieszczęśliwy zbieg okoliczności - podkreśla doktor Crystal. - Próbowałeś się powiesić.
Gale zaciska dłonie w pięści. Był pijany. Nie mógł pozbyć się z głowy wspomnienia Katniss śpiewającej piosenki o kochankach spod drzewa wisielców. Jego dłonie same znalazły sznur.
- Nie. Nie. Nie. To nie tak, ja po prostu…
Ale brakuje mu słów. Patrzy na Rory’ego, który wbija w niego zawiedzione spojrzenie. Doktor Crystal kręci głową i opuszcza pokój. Wellbeck jednak uśmiecha się.
- To znaczy, jak? Bądźmy szczerzy ze sobą w tej sprawie i w każdej innej, Gale. - Poprawia okulary. - Szok pourazowy. Depresja. Skłonności samobójcze. Nie jesteś sam. Ta Rebelia zostawiła po sobie setki żywych trupów takich, jak ty. I tylko ty możesz zadecydować, po której stronie jest twoje miejsce. Na chwilę obecną wydaje się, że nie dajesz sobie rady z życiem. Nie możemy ci pomóc, dopóki nie zdecydujesz.
Gale śmieje się ponuro, bo jeśli Wellbeck myśli, że powiedział coś odkrywczego, to grubo się myli. Ale kiedy ani on, ani Rory, nie ruszają się ze swoich miejsc, czekając na odpowiedź, udziela im jej.
- Wciąż tutaj jestem.
*
Mija rok, dwa lata, trzy, cztery. Media znowu dostarczają rozrywki w postaci ślubu Kosogłosa i Peety Mellarka. Gale wyłącza telewizor, kiedy zbliżenia pokazują łzy w oczach Peety, zamiast oglądać tę farsę, dzwoni do Johna. Trzy lata później pierwszy raz od czasu wojny Gale trafia do Dwunastego Dystryktu na pogrzeb Haymitcha Abernathy’ego. Uprzejmie kiwa głową Katniss - nie czuje nic, patrzy na tę kobietę i nie widzi w niej dziewczyny, w której kiedyś był zakochany -, wymienia kilka uprzejmych słów z Peetą, spotyka się z rodziną i chwali ich nowy dom, który wcale nie przypomina starego.
To nie jest już jego miejsce. I nigdy już nie będzie. Dom to małe, nowoczesne mieszkanie w stolicy Drugiego Dystryktu. Praca w laboratorium. Rory, John, doktor Crystal, Josyph.
Bawią go wieści o dzieciach Kosogłosa, bo pamięta Katniss twierdzącą, że nigdy nie chce mieć dzieci. On sam wie, że to nie dla niego. Bo, tak, wciąż tutaj jest, ale jego ogień już się wypalił.
Zamiast serca zastygła skorupa wypełniona powoli tracącym ciepło popiołem.
fin