Nie żebym właśnie się dowiedziała, że od czwartku do niedzieli non-stop imprezuję, a w międzyczasie mam jeszcze być wystarczająco żywa, by biegać na miliard spotkań towarzyskich - tu kawa, tam Manekin, a jeszcze tam ulubione czekoladowe fondue w Wedlu; a dodatkowo wizyty rodzinne u babci, no i u dziadka w szpitalu. Nie wiem jak tego dokonam, nie wiem zupełnie. Ale to miłe, widzieć, że ludzie tęsknią za Tobą i cieszą się kiedy wpadasz do rodzinnego miasta raz na trzy miesiące. Bardzo miłe.
Tak czy inaczej, jutro kierunek - Łódź.
I masa domowego jedzeniaaa! Nom nom.
A tak w ramach pochwalenia się...
BIG BANG - ALIVE, GD&TOP ver.
Ji został u mnie, Tabi adoptopwany przez
stage_gazer.
Cudna płyta, cudne wydanie, cudni ludzie. ♥