Podsumowanie 2011, czyli misz-masz.

Dec 29, 2011 21:05

I znowu nadszedł ten czas w roku - idealny na podsumowanie minionych dwunastu miesięcy.

Lubię pisać te notki. Wracanie do nich po dwóch, trzech latach sprawia mi jakąś radość, satysfakcję - czytanie o swoich planach, postanowieniach, porażkach i sukcesach - wtedy widzę, że się rozwijam. Że idę na przód, nie stoję w miejscu, zmieniam się i nie poddaję światu, gotowa by stanąć twarzą w twarz z kolejnymi 365 dniami kolejnego roku.

Tym razem w punktach - przy tym pewnie chaotycznie i dziko, ale to nic, bo taki układ będzie dobrze oddawał to, jaki ten rok był.

♕ ♕ ♕

♕ Pierwsza połowa roku to był tak zwany blur, skupiony głównie wokół szkoły i matury... Zdałam. Z wyników zadowolona - przekonałam się, że angielski to moja broszka - choć oczywiście mogło być lepiej.

♕ Przeżyłam moją pierwszą prawdziwą pracę. Nauczyła mnie opanowywania buchającej adrenaliny, kiedy zliczano mi kasę z całego dnia w weekendzie, opanowywania nerwów na widok przełożonych, opanowywania chęci mordu na widok klientów... Generalnie - opanowywania się. Pokazała mi też jak czuje się pracownik wyzyskiwany i poniewierany, a także oszukany na 250 złotych. Jeśli zdecyduję się jeszcze na pracę w sklepie odzieżowym, nie będzie to raczej Reserved.



♕ Przeprowadziłam się. Nikt chyba w to tak do końca nie wierzył, kiedy od trzech lat mówiłam, że będę studiować w Poznaniu i nikt mnie już w Łodzi na stałe nie zobaczy. Śmiali się, mówili że fanaberia, że nie będzie mi się chciało... Kij wam w oko. Mieszkam tu, jem, studiuję (ekhm) - jestem. I kocham moje miasto.



♕ Światowa nie byłam. Odwiedziłam tylko mój kochany Londyn (przez chwilę miałam pewną zwiechę, czy to było aby na pewno w tym roku - mówiłam, że był blur), gdzie poznałam obiekt mojego jedynego tegorocznego zauroczenia...

♕ ...co prowadzi nas do kolejnego punktu, który powinien pozostać równie pusty, co moje życie uczuciowe.

♕ No tak, dostałam się też na studia. Które rzuciłam po dwóch miesiącach. Celtyckość to chyba jednak nie moja domena. I choć anglistyka sama w sobie jest ciekawa, i z chęcią szlifowałabym morderczo mój brytyjski, królewski akcent, przez 1,5h powtarzając w kółko trzy te same słowa (no, again. bad. again. no. repeat. what? again!), o tyle nie jestem w stanie zmusić się do nakurwiania o ósmej rano Irlandzkiego, który nie ma żadnego sensu i generalnie jest z kosmosu.



♕ Życie towarzyskie i kontakty międzyludzkie na duży plus. Chociaż podzieliłabym to na "przed" i "po" wyjeździe - przed było dziwnie, po było fantastycznie. Podczas wyjazdu z Łodzi miałam wrażenie, że w sumie niewiele zostawiam w tle. Rodzina i Olka były jedynymi, za którymi naprawdę tęskniłam. Część kontaktów umarła śmiercią naturalną, część została zapomniana, część zakończyłam z premedytacją. Za to w Poznaniu odżyłam, poczułam się bardzo między swoimi i generalnie nie narzekam. To z kolei pewnie zasługa Arashi (♥) i regularnych wycieczek do Hanabi (♥), które stało się dla mnie trochę jak drugi dom.



♕ Pisarsko się opuściłam. (Pisanie to dla mnie ważna sprawa, więc tak, dostanie swój punkt.) Przez większość roku nie pisałam, ale zrzucam to na natłok nauki, zmian, pracę i udzielanie się towarzyskie. Bywa. Nie pisałam ani fików, ani RPG. I choć to drugie się nie zmieniło, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy znalazłam swój nowy fandom do pisania, i jest mi w nim dobrze. Tworzę tekst, który na poziomie 8 rozdziałów i 19 tysięcy słów (i końca którego nie widać) - nazywam już moim dzieckiem. Nawet jeśli czytają go cztery osoby. Nieważne. Korea Północna to zawsze był mój temat. Laski z penisami i wyrośnięte kosmiczne dzieci nie, ale najwyraźniej czasy się zmieniają.



♕ Jeśli o fandomach mowa... Och. Od czego w ogóle zacząć? Moje słabnące zainteresowanie japońskim rockiem wygasło zupełnie, i choć myślałam, że po tym popadnę w jakiś mainstream, albo cholera wie co - pojawił się Poznań, nowi (i nie tak nowi) ludzie, nowe zainteresowania. Większość starego towarzystwa spojrzałaby teraz na mnie i popukałaby się w czoło/zaczęła się śmiać - ale tak, słucham koreańskiego popu i hip-hopu (hep-hapu...), i jest mi z tym dobrze. Nadal nie wiem, czy jestem bardziej VIPem, czy BBC. Czuję się Primadonną. I Blackjackiem. Słucham starego YG. Parę dni temu odkryłam zajebistość MBLAQ. I generalnie to I don't give a fuck what you think about it. Jest mi teraz, tutaj, lepiej niż kiedykolwiek i gdziekolwiek indziej.



♕ Jeśli chodzi o bycie VIPem... BIG BANG WYGRAŁO MTV EMA 2011 W BELFAŚCIE W KATEGORII WORLD WIDE ACT. Oficjalnie oświadczam, że nie spałam i nie wychodziłam z domu, przyklejona do laptopa i nakurwiająca głosy jak szalona. Jestem dumna z siebie, ze swojego fandomu i z nich, że daliśmy radę. I nigdy, przenigdy nie zapomnę tego wieczora, kiedy siedzieliśmy w dwójkę, a potem w trójkę, robiąc najpierw falstart okrzyku, a potem okrzyk właściwy, kiedy okazało się że TAK, KURWA, SĄ NAJLEPSI. Jeden z piękniejszych momentów ever, łzy w oczach na samo wspomnienie cieszącej się piątki.





♕ ZICO. (i to by było na tyle, jeśli chodzi o ten punkt - jestem pewna, że wszyscy wiedzą, co mogłabym tu napisać)



♕ Hello Kitty.

♕ JI.



♕ (insert a few more names here)

♕ Sylwester? W Hanabi, oczywiście. Mam nadzieję, że w stałej obsadzie. Nowy rok chcę powitać z uśmiechem na twarzy, w nadziei, że będzie równie radosny, co ten ostatni dzień.



Zaś jeśli chodzi o postanowienia noworoczne...

♛ dieta od nowego roku - aż do momentu, kiedy będziesz zadowolona
♛ nie kupuj pierdół, odkładaj na Koreę 2013 (i idź do pracy)
♛ nakurwiaj geografię jak dzika - matura musi być na 60% minimum - koreanistyka czeka
♛ zapuść włosy - mają być długie i rude, koniec kropka
♛ kup yg family concert 2011
♛ ...i te cholerne reeboki top down
♛ ...i pościel w zebrę
♛ dbaj o tych których kochasz
♛ żyj tak, żeby czuć z tego życia satysfakcję - podejmuj ryzyko, nie cofaj się, nie żałuj, nie pozwól, żeby ktoś zniechęcił cię mówiąc, że coś, co robisz jest niewłaściwe, i nie daj wmówić sobie, że jesteś warta mniej niż sama czujesz

To by było na tyle. (miało być jeszcze "pal mniej, pij mniej", ale to nierealne, więc sobie daruję)

A wszystkim, którzy się na to natkną - życzę wam szczęścia, pomyślności i spełnienia wszystkich marzeń w 2012! :)

personal rant

Previous post Next post
Up