od kilku dni noszę się z zamiarem napisania notki, kto wie, może dziś będzie ten szczęśliwy.
spędzanie dni na nic-nie-robieniu, kiedy zbliżają się dwa spore egzaminy, odbywające się praktycznie dzień po dniu jest dowodem wielkiej nieroztropności. ale jakie fajne ficki można napisać... gdybym ja chociaż jakieś ficki napisała w tym czasie... a tu nic, posucha. nie, żeby ktoś komentował, ale to już insza inszość.
ze spraw ważnych, a niewyjaśnionych (jeszcze), doszłam do wniosku, że jest sporo rzeczy, które lubię i które chcę reblogować, ale nie pasują mi na tumblrze, dlatego założyłam drugiego i teraz na
nikaanuk.tumblr.com są randomowe rzeczy (koty, łóżka, chłopce, etc), natomiast na
nikaanukfandoms.tumblr.com pojawiają się jak do tej pory wszelkie rzeczy zwiażane z Superalami, Grą, McFassy itd.
z rzeczy następnych, pragnę powiedzieć, że S.O.P.A. mnie poważnie zdenerwowała, ale było w tym coś odświeżającego. bo nagle się okazało (nie pierwszy zresztą raz), że jak się internauci zdenerwują, to koniec. i nagle wszyscy byli w stanie się zjednoczyć i postawić na swoim. taki nasz Wietnam. przyjemnie było się poczuć częścią czegoś wielkiego, co ma cel. taka cecha postmodernizmu... ale to już zdałam.
wracając do studiów, z powodu technicznych problemów nie udało mi się niestety zalogować na film, dlatego jestem obecnie na literaturze. i tak, wiem, że swego czasu chciałam iść na tę specjalizację (nawet dwa razy), ale teraz, kiedy podjęłam decyzję, że wolę pkontynuować film razem z Pawłem i
troublemaker_89, dokładnie teraz się nie udało. jak wielkiego pecha trzeba mieć?
nie zobaczyłam nadal ostatniego odcinka Sherlocka Holmesa. co z tego, że wiem, co w nim będzie, bo pokazał mi tumblr? co z tego, że wiedziałam, bo jest kanonicznie? zbiorowa histeria, która opanowała tumblra nie była moim udziałem, choć przyznam, że zadrżała mi warga, kiedy oglądałam jeden z fanvidów. to chyba jeden z najbardziej angstowych fandomów, z jakimi miałam do czynienia, naprawdę. co śmieszniejsze, zazwyczaj unikam angstów... tym razem jeden sam mnie znalazł.
nigdy nie byłam wielką fanką Sherlocka i nie jestem nią nadal. tzn, nie jestem fanką Sherlocka jako takiego, natomiast strasznie podoba mi się przeniesienie go w realia współczesne, strasznie podoba mi się Benedict Cumberbatch w roli Sherlocka, dzięki niemu ta postać jest strasznie chłopięca, trochę nieprzystosowana i bardzo potrzebująca kogoś, kto mu pomoże (nie na darmo przez połowę odcinków zanosiłam się okrzykiem "Watson! Ratuj Sherocka!"). natomist serial podbił moje serce, kiedy wpadłam na watsonowego bloga i przeczytałam wymianę komentarzy między Johnem, a Sherlockiem. i tak, oczywiście wiem, że nie jest to nowa praktyka, ale BBC mnie uwiodło kompletnie tym i jestem im oddana na wieki (czy też przynajmniej do czasu aż nie zjebią drugiego sezonu Gry, czego im i sobie nie życzę).
no właśnie, drugi sezon Gry idzie, datę premiery przesunięto z czternastego, czy osiemnastego kwietnia, na pierwszego. pytanie, czy to tylko prima aprilis (w końcu mówimy o ekranizacji książki jednego z większych trolli), czy po prostu są do przodu ze zdjęciami i mogą sobie na to pozwolić/chcą rzucić coś fanom na pożarcie. w każdym razie, czekamy, ja - jak tylko skończę sesję i napiszę artykuł do Kwadratury koła - będę czytać. mam do skończenia cholerne 3-1, a potem muszę lecieć dalej. nie ma czasu!
więc, miałam jeszcze do czegoś wrócić, ale chyba nie bardzo już pamiętam co to było... a tak, rozwaliłam sobie żołądek przez wczorajsze logowanie.
so, tym optymistycznym akcentem się pożegnajmy, ja mam za chwilę wychodzić na autobus czy coś...