dobrze jest fazować z kimś, na pewno lepiej niż samemu. szczególnie jak ta faza owocuje tekstami. bo cóż może być lepszego nad ficki o Fassbenderze? (poza półnagim Fassbenderem w nieprzyzwoicie nisko założonych spodniach, oczywiście). lubię gdy fazy mnie aktywizują. Tym razem za pełną aktywizację odpowiada Cioteczka, więc jest perwersyjnie i fetyszystycznie.
Rok 2011 skończyłam tekstem o Pietro-egzorcyście, natomiast 2012 zaczęłam fickiem o Eriku-naziście pieprzącym Charlesa, ciekawe, jak długo utrzyma się ta tendencja tematyczna...
oczywiście pisze mi się tym lepiej, że idzie sesja i począwszy od tego tygodnia mam tak zawalony grafik, że nie wiem kiedy przeczytam te wszystkie lektury na antropologię... nie zmienia to faktu, że oczywiście zamierzam skończyć ficka charikowego (moja rozpiska mówi, że zostały nam jeszcze trzy, może cztery rozdziały do końca, z czego trzeci wymyśliłam, a czwarty rysuje mi się powoli w świadomości), nie żebym potem nie miała czego pisać... ta sesja zawsze przychodzi w najgorszym momencie.
Szykuję się na Shame, bogowie mi świadkiem, że jeśli przeżyję tę sesję, to pójdę na to do kina. ciekawe, czy ktoś będzie chciał iść ze mną...
poważnie nie dosypiam, kładę się o drugiej, wstaję o dziewiątej... niedługo zapomnę jak się nazywam, a jedyną odpowiedzią, jakiej będę w stanie udzielić będzie "Fassbender"; a potem możecie kręcić o tym film... taki tam żart filmoznawczy...
czytam głównie w busach, w domu głównie piszę, albo siedzę na tumblrze (od kilku tygodni permanentnie zaspamowanym sami-wiecie-kim. Gra wróci pewnie niedługo, ale tymczasem jest pewiem przystojny aktor wyglądający zajebiście w mundurach...). a faza na Grę wróciłaby pewnie szybciej, gdyby Fassbender grał w drugim sezonie serialu, ale to byłby już chyba trochę zbyt wielki crossover i nie wiem, czy moje fandomy by to wytrzymały.
Ficki po angielsku sprawiają, że zaczynam myśleć w tym języku, ale to przecież dobre ćwiczenie i kształcące... potem poszukam ficków po niemiecku i w ogóle będę wymiatać...
a jako że piszę te słowa w moim mrocznym notatniku Winchesterów (acz nie tak zajebistym jak ten od
troublemaker_89) jestem już w połowie drogi na uczelnię, to wracam do mojej rozpiski, by pododawać szczegóły do punktów...
so, bawcie się dobrze i fazujcie, fazujcie, fazujcie...