Przerażenie.

Jul 26, 2012 03:26


Jeżeli proszę by mnie odprowadzić do domu, pójść ze mną lub cokolwiek, szczególnie gdy mówię, że nie chce sama iść to ma to jakiś głębszy powód i sens. Kiedy wiszę komuś na szyi nie chcąc iść samej to nie dlatego, że samotna droga jest nudna, ja lubię sama chodzić, to dlatego że w tej danej chwili to najbardziej optymalna opcja. Czasami nienawidzę swojej intuicji. Ale zdecydowanie jest pomocna. Tylko jeszcze jakby wszyscy w koło w nią wierzyli i jej słuchali…

Wróciłam sama do domu, niby tylko kawałek od skmki, standardowy kawałek, który znam na pamięć i nie mam problemu by tam chodzić, nawet lubię tam sama chodzić i często denerwuje mnie gdy ktoś chce koniecznie ze mną iść. No ale nie dziś…

Szłam sobie i zastanawiałam się nad wszystkim co się w koło dzieje, nad pewnymi sytuacjami, zjawiskami i innymi dziwnymi rzeczami. Zastanawiałam się nad tym jak bardzo mnie to przeraża. Tak szłam stwierdzając, że życie mnie przeraża, a życie? Życie sobie ze mnie zadrwiło…

Wychodząc zza szkoły zobaczyłam stojące w furtce dwa duże dzikie psy, o ile to były psy, a nie cokolwiek innego dziwnego wybiegłego z lasu. Nogi się pode mną prawie ugięły. Dwa bydlęcia zagradzały mi drogę, a ja zmęczona po długim spacerze i to jeszcze na obcasach. Szanse zerowe. Nagle wszystko o czym wcześniej myślałam stało się takie nieistotne, tak świt pokazał mi czym jest prawdziwe przerażenie. Zrozumiałam przesłanie, więcej nie będę. Całe szczęście pieski jak mnie zobaczyły to uciekły, więc bardzo źle nie było. Choć jeszcze po przyjściu do domu się trzęsłam.

Nie wiem czym te drogie zwierzaczki były, ale miały naprawdę paskudną energię. A mnie ostatnio prześladują czworonogi z paskudną energią. Kilka dni temu podobne paskudztwo widziałam biegające kawałek w okolicach bloków. Tam już było to z daleka i bezpieczniej, ale i tak przyspieszałam kroku i obchodziłam naokoło. A do tego to co czułam ostatnio w lesie… niby żadnego żywego stworzenia nie było… ale energia, paskudna energia, wyczuwałam jakby jakieś czworonożne bydle było za mną i miało się na mnie rzucić. Nawet zawarczało, mimo słuchawek i muzyki w uszach. Piosenkę miałam zapętloną tylko jedną i nic w niej takiego nie było.

Przypadki?

rozważania egzystencjalne

Previous post Next post
Up