Mar 15, 2009 16:31
Interesującym faktem są ludzie, którzy załatwiają wszelkie sprawy przez naszych znajomych, rodzinę, partnerów, kochanków, a boją się sami podejść do osób zainteresowanych. Bo właściwie po co? Jak się z cała otoczką zainteresowanego jest bliżej, to po co do niego samego przyjść zapytać, porozmawiać, lepiej mieć nadzieje, że osoba “tej osobie bliższa” załatwi to i nie będzie ona musiała bliższych kontaktów z osobą zainteresowaną mieć.
Takim osobą widać wydaje się, że jak już załatwią sobie/ bądź nie z innymi osobami coś czego chcą to mogą już osobę zainteresowaną pomijać. Nie jest obiektem interesującym i już nie potrzebnym więc wskazane jest dalsze nie zauważanie jej, po co mówić cześć na powitanie, albo w ogóle zauważać - no nie potrzebne prawda?
Leczą mnie takie osoby. Z jednej strony mają czelność prosić o coś (najczęściej SA to jeszcze głupoty bez których można żyć, nic ważnego) kogoś przez różne dziwne ścieżki, bo tak łatwiej, a z drugiej strony uciekają od tych osób z daleka i nie chcą mieć z nimi nic wspólnego, gorzej gadają różne dziwne rzeczy za ich plecami, co niestety na ich niekorzyść do obiektów zainteresowanych dociera.
Tak wiem, może i jestem zła i niedobra. Ale jak ktoś coś do mnie chce to niech sam do mnie przyjdzie, a nie wszyscy wszystko załatwiają na około. Przecież to i tak ja podejmuje decyzje, jeśli ktoś będzie tak się właśnie zachowywał, niech pamięta, że mi wiele nie trzeba żeby wysłać go na drzewo. Macie być dla mnie mili (i to nie tylko wtedy kiedy coś chcecie!) a nie dla moich znajomych:P (choć o tym też pamiętajcie!XD)
rozważania egzystencjalne