Было или не было? Самый, возможно, популярный вопрос, который возникает у зриталя даже фантастического или авторского кино. Не говоря уже о детективах, военных или исторических фильмах.
На естественном человеческом желании (вполне инстинктивном) вписать все в рамки "полезной" для зрителя реальности (то, чего не было, в соответствии с инстинктом - бесполезно, не может рассматриваться как информация и, тем более, опыт) часто спекулируют. Заявляют, что, создавая фильм или сериал, "основывались" на реальных событиях. Процент, правда, не указывают...
Если же в произведении затронут некий болезненный аспект международных отношений, даже - не столько межгосударственных, межидеологических, а именно между представителями разных народов, особенно, тех , в чьей совместной истории могли присутствовать "взаимные обиды", тогда ВОПРОС - было ЭТО или не было? - становится информационным поводом.
Click to view
Вот как с "Малой Москвой". И ведь никто пока вразумительно не ответил: была ли описанная в фильме трагическая любовь подлинным историческим фактом пребывания Северной Группы Войск в ПНР в 1968 году - или это все-таки "вымысел", способный вызвать слезу?
Click to view
И еще одно интервью, более подробное:
Dagmara Romanowska: Wychował się Pan w Legnicy i historię Rosjanki, którą namiętne uczucie do Polaka doprowadziło do samobójstwa. Tę historię po raz pierwszy usłyszał Pan od swojej mamy...
Waldemar Krzystek: Wszystko zaczęło się od dziecięcej ciekawości. Zawsze, szczególnie w okolicach Święta Zmarłych, na jednym z radzieckich grobów paliły się znicze, leżały świeże kwiaty. Mama opowiedziała mi wtedy o tragicznej śmierci Rosjanki, żony radzieckiego oficera, która zakochała się w Polaku. Kiedy romans wyszedł na jaw, Rosjanka i jej mąż dostali rozkaz powrotu do ZSRR w ciągu 24 godzin. Po latach postanowiłem powrócić do tej historii.
Dlaczego? Co spowodowało, że postanowił Pan nakręcić na tej podstawie film?
Poszedłem na legnicki cmentarz uporządkować rodzinne groby. Zobaczyłem, że kamieniarz skuwa czerwoną gwiazdę na dziecięcym grobie. Dostał zlecenie, żeby umieścić tam prawosławny krzyż. Poprosiła go o to Rosjanka, matka dziecka, która pracowała TU niegdyś w radzieckim szpitalu. . To mnie zaintrygowało i zainspirowało. Pomyślałem, że to symboliczny moment. Postanowiłem o tym opowiedzieć, nakręcić film o Rosjanach w Polsce, o naszych wzajemnych stosunkach, ale też o miłości.
Czy wie Pan kim są osoby, które dbają o ten grób? Czy to przypadkowi mieszkańcy miasta? Czy są może opiekunowie, którzy powracają tam od lat?
Świeżo po samobójstwie X Rosjanki wiele osób tam przychodziło. Polacy chcieli zamanifestować, że są po jej stronie. To była ludzka, a także polityczna solidarność, demonstracja poparcia dla Rosjanki, która pokochała Polskę, nauczyła się mówić po polsku; poznała i śpiewała polskie piosenki, zakochała się wreszcie w Polaku. Jej postawa, zapewne niezbyt dobrze widziana przez jej rodaków, była w Polsce akceptowana i podziwiana. Nadal jest. W tym roku, około 2 listopada, przy jej grobie stała niezliczona ilość zniczy. Straż miejska musiała zająć się ich uprzątnięciem. Dwa towarzystwa społeczne zadeklarowały opiekę nad grobem. Zrodziła się również społeczna inicjatywa, która ma na celu zachowanie grobu wbrew rosyjskim planom, by dokonać ekshumacji wszystkich radzieckich mogił i przeniesienia ich W jedno miejsce.
Kochali wbrew zakazom imperium
"Mała Moskwa" to wzruszająca historia zakazanej miłości, w czasach, w których nawet o intymnych sprawach decydowało sowieckie imperium. Film przenosi nas do świata, w którym w jednym mieście, oddzieleni murami i zakazami żyli Rosjanie i Polacy, którzy mimo strachu i wścibskich politruków kochali, cierpieli i mieli swoje marzenia. W tym obrazie docenionym przez wielu krytyków oraz publiczność i jury 33 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, widz znajdzie także to, czego zazwyczaj szukamy w kinie rozrywkowym: miłość, śmiech, łzy, wielkie dramaty i wielkie radości oraz wzruszenia...
http://film.onet.pl/F,17474,1521214,1,'.596.',artykul.html