Autor:
upupa-epopsTytuł: Kukułka
Fandom: The Musketeers
Spoilery: I sezon
Ilość słów: 300
Prompt: I understand there are abominations / and monstrosities that should be forgotten
A/N: Atos nie jest słoneczkiem, gdy myśli o Francji. Future!fic. Zawiera prawdziwe nazwiska muszkieterów. Zawiera bardzo mało prompta.
Podziękowania za inspirację dla Skye, która jest moim słoneczkiem.
Kukułka
Ludwik lubi bawić się jedzeniem.
Jest to jedna z rzeczy, o których Atos nigdy nie wspomina - nigdy nie znalazł się w niezręcznej sytuacji, w której musiałby o tym wspomnieć. Czasy się zmieniły, i Atos nie jest już jednym z bezimiennych muszkieterów Jego Królewskiej Mości. Ma teraz pozycję i pieniądze, i idącą z nimi zwykle w parze swobodę. Gdy wraca do Paryża, może na chwilę znów być Atosem i, wkroczywszy do koszar, przywitać dawnych towarzyszy broni, ale gdy staje u bram Luwru, robi to jako Olivier de la Fère, i spogląda na młodego króla wyłącznie z wyżyn swojego hrabiostwa.
Aramis nie ma podobnego luksusu - drzwi, które otwierają się na skinienie ręki hrabiego de la Fère, są na zawsze zamknięte dla kawalera d'Herblay. Na szczęście każdych drzwi w Luwrze ktoś musi pilnować, i nikt nie zrobi tego lepiej niż muszkieter Aramis.
(Muszkieter Aramis, którego nos i czoło są zadziwiająco podobne do królewskich, i który, gdy tylko chce, olśniewa damy dworu szelmowskim uśmiechem; zupełnie takim, jakim obdarza je czasem mały książę Filip.)
Młody Ludwik XIV zachowuje się, jakby wiedział, że musi dobrze grać swoją rolę - poważny i prosty jak struna, po królewsku niepomny cierpień i niewygód za wyjątkiem własnych.
- Jest taki podobny do ojca - słychać czasem w korytarzach i zakamarkach, i Atos niejednokrotnie zastanawiał się, czy nie ma w tym trochę prawdy. Wszystkie rody królewskie są powiązane więzami krwi, więc kto wie? Może i jest w Ludwiku coś z Bourbona.
(Wieczorem, po powrocie z Luwru, Atos wyciąga z kufra swój stary, wysłużony kapelusz, i w brudnych butach wyrusza na ulice Paryża. Nietrudno jest znaleźć Aramisa, jeśli się wie, gdzie szukać, więc Atos prędzej czy później trafia do właściwej tawerny, rzuca właścicielowi kilka monet ze swojej hrabiowskiej kiesy, i w milczeniu siada do stołu.
Po tylu latach nie zostało im już nic do powiedzenia.)