Autor:
sa_da_koFandom: Teen Wolf
Tytuł: Do przodu
Ilość słów: 435
A/N: ten sam 'verse co
tu i
tu. Drugi fik można sobie darować, znajomość pierwszego wskazana, ale nie niezbędna, wystarczy wiedzieć, że dzieje się to kilka lat później niż akcja serialu. Stiles i Papa Stilinski, z dedykcją dla
panna_pierogowa ;)
Prawdziwe życie mnie pożarło, i nie wiem czy zdążę jeszcze dziś wkleić mój ostatni zaległy fik. W razie, gdybym nie, to bardzo dziękuję promptowiczkom za wspaniałą zabawę i wszystkim zaangażowanym za Stiles!fikaton ;)
Niedzielne śniadania Stilinskich były tradycją, z której nigdy tak do końca nie zrezygnowali. Teraz były rzadsze, ale przynajmniej raz w miesiącu Stiles zjawiał się rano, żeby zjeść z tatą własnoręcznie zrobione naleśniki. To była właśnie jedna z tych niedziel.
Stiles kontemplował leżącą przed nim wizytówkę.
- Co myślisz?
- Myślę, tato, że nawet nie wiem, co jest w tym wszystkim najbardziej niepokojące. Twoja współpraca, ba, twoja znajomość z Argentem, fakt, że założyliście wspólnie agencję detektywistyczną? Nie mówię, że powinieneś zajmować się uprawą ogródka na emeryturze ale naprawdę, mógłbyś znaleźć sobie jakieś minimalnie bezpieczniejsze zajęcie.
- Przyganiał kocioł garnkowi - powiedział szeryf i wrócił do swoich naleśników z syropem.
- O, wypraszam sobie, ja nie jestem na emeryturze. Jestem młody, silny, wysportowany, przywykłem do biegania z wilkołakami po lesie. Nie zapominajmy o tym, że z nas dwóch ty nie masz magicznych palców. - Stiles wykonał szereg dziwnych gestów. Szeryf już dawno pogodził się z myślą, że jego syn z pewnych rzeczy nigdy nie wyrośnie. W tym również z mówienia przy jedzeniu. - Poza tym to logo. Wilk, tato? Mało ci wilkołaków w okolicy, nie powinny ci czasem wszelkie wilki zbrzydnąć? O Chrisa relacjach z canis lupus nawet nie chcę myśleć, to za bardzo zaburza moją delikatną równowagę psychiczną. Kto to w ogóle wymyślił? On, prawda? Oczywiście, że on. Nie chciałbym urazić żadnego z was, pamiętając, że obaj macie dostęp do broni, a ktoś, nie powiem kto, ma cały arsenał w piwnicy, ale naprawdę myślisz, że to najlepszy możliwy pomysł?
- Kocioł, garnek, synu. Nie będziemy rozmawiać o bezpiecznym stylu życia. W tym zakresie musi ci wystarczyć wiedza, że jem warzywa i regularnie się badam. - Nie było to nic, czego Stiles nie słyszał już kilka razy.
- Nie martw się, pogodziłem się z tym. To co, ja będę leciał, umówiłem się ze Scottem. Dzisiaj przymiarka garnituru ślubnego i inne, równie straszne rzeczy. Do zobaczenia, uważaj na siebie i powodzenia na nowej drodze życia z Crisem.
- Stiles. - Szeryf jęknął i schował twarz w dłoniach.
- O cholera, nie powiedziałem tego, uznajmy, że nie. To nawet nie jest już brak filtra między mózgiem a ustami bo przysięgam, nigdy nie miałem takiej myśli, przeraża mnie ona na wszelkie możliwe sposoby, mowy nie ma. Moje usta wytworzyły sobie własny ośrodek nerwowy i to on jest temu winien, a teraz będę musiał o tym myśleć, bo przecież się nie powstrzymam, sorry, tato...
- Stiles. Spóźnisz się.
- Jasne, pa. - Stiles wybiegł, jakby goniły ogary piekielne. Szeryf spokojnie przygotował sobie dwa naleśniki z nutellą, myśląc przy tym, że życie w głowie Stilesa musiało być bardzo, bardzo trudne.