Autor:
noelia_gDla kogo tekst: dla
lunatics_wordŻyczenie: NR 1: Marvel, Avengersi; AU; kidfik; Tony/Steve (Cpt America/Iron Man); Tony i Steve znajdują się w posiadaniu (8-10letniego) chłopca (nie chodzi mi o chwilową opiekę, tylko adopcję), imieniem Peter (owszem, o Parkera mi chodzi); inicjuje się komedia nieszczęść, w której głównymi aktorami są Tony, Steve i reszta Avengersów; dużo angstu, proszę?
Fandom: Avengers movie!verse, a więc głównie Iron Man, Kapitan Ameryka i Thor jak widziani w ostatnich filmach.
Ilość słów: 2379
Spojlery/ostrzeżenia: Spoilery ogólnie do filmów, nie do Avengers bo jeszcze nie ma ;)) Noelia pisze kidfika. Noelia pisze Tony'ego Starka. Noelia skopie Celle za kończenie każdego życzenia na 'dużo angstu, proszę'. Skopie i Celle będzie miała angst \o/. (To jest ostrzeżenie, ale trochę też spoiler, więc.)
- Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem - mówi powoli Fury. Tony z trudem powstrzymuje się od pomocnego komentarza na temat wolnych procesów myślowych i dużych liter. - Iron Man i Kapitan Ameryka nie mogą pojawić się na naradzie przed misją, ponieważ, cytuję, dzieciak ma stan podgorączkowy a opiekunka ma wolne.
Tony kiwa głową. - To naprawdę nie jest takie skomplikowane. Zawołam Coulsona, może on wyjaśni.
A tak dobrze mu szło. Fury nie wygląda na rozbawionego.
(Z drugiej strony, Tony widział rozbawionego Fury’ego dwa razy w życiu. Wolałby zapomnieć o obu okazjach, zwłaszcza o drugiej, i zdaje mu się, że to życzenie jest podzielane przez większość pracowników Departamentu Obrony i zdecydowanie przez Vice-prezydenta.)
- Rozumiem, że Kapitan Rogers chce zostać w domu - ciągnie Fury, tak jakby Tony się wcale nie odzywał. - Ale dlaczego ty?
Tony nie do końca wie jak to wyjaśnić bez wdawania się w o wiele za długą historię. Wzrusza więc tylko ramionami. - Jak się spróbuję wywinąć z czytania bajki na dobranoc to będę spał na kanapie?
Po namyśle, może nie jest to wymówka, którą zaakceptuje szef S.H.I.E.L.D. Zwłaszcza, że Fury wygląda jakby chciał rzucić czymś o ścianę za każdym razem gdy Tony przypomina mu o fakcie, że mieszka w de facto konkubinacie z bohaterem narodowym.
(DADT może zniesiono, ale Tony ma niefortunną umiejętność wkurzania Kongresu, na prawo i lewo. Z jednej strony handluje bronią, z drugiej jest blisko zaznajomiony z penisem Kapitana Ameryki. Tylko Jon Stewart wydaje się zadowolony, bo materiału na segmenty nigdy nie brakuje.)
To wszystko, naprawdę, wina Steve’a.
*
W porządku, pomysł może i wyszedł od Tony’ego, ale jakie miał w końcu wyjście? Widzieliście kiedyś minę Steve’a Rogersa kiedy bardzo, bardzo czegoś chce ale nie wie jak zapytać? A teraz dodajcie do tego minę dziecka, które chce szczeniaczka.
Mniej więcej tak to wyglądało, tylko gorzej, bo szczeniaczek był trzyletnim chłopcem, który właśnie stracił jedynych krewnych.
Kiedy zawalił się most w czasie walki pomiędzy Avengersami a agentami Hydry.
Nie mogło być gorzej. A raczej mogło, bo Steve osobiście wyciągnął chłopca z rozbitego samochodu jego wujka i ciotki. Wujka i ciotki, bo rodzice zginęli rok wcześniej.
Serio, co Tony mógł zrobić innego jak tylko zaproponować, że mogą się dzieciakiem zająć?
- Znaleźć mu nie-dysfunkcyjną rodzinę zastępczą i założyć fundusz powierniczy? - zapytała Pepper kiedy próbował jej to wytłumaczyć. - Nie, to zbyt proste dla Tony’ego Starka. Zamiast tego lepiej zapewnić mu dwóch ojców którzy na co dzień ryzykują życie w najdalszych zakątkach świata i wszechświata.
Tony chciałby jej powiedzieć żeby się zamknęła, ale nie może, bo ostatni raz kiedy spróbował faktycznie nie odzywała się do niego przez tydzień, bo wzięła pierwszy od czterech lat urlop i pojechała do Londynu. To był najgorszy tydzień w życiu Tony’ego. Nawet licząc te spędzone w niewoli w Afganistanie.
Zamiast tego wzruszył tylko ramionami. - No popatrz na nich - powiedział, machając ręką w stronę Steve’a i Petera, budujących zamek z klocków na podłodze. A raczej, Steve’a budującego zamek i Petera próbującego rozwalić go repliką młota Thora. Z niezłym skutkiem.
Pepper westchnęła ciężko, nie w ten zwykły sposób, który oznaczał, że Tony był w tarapatach, ale w ten który pojawiał się w nielicznych momentach kiedy Tony miał rację co do czegoś a Pepper nie bardzo chciała to przyznać. - Niech ci będzie. Ale jeśli wydaje ci się, że unikniesz wywiadu na temat adopcji, to się grubo mylisz.
- Pół godziny. Sam wybiorę dziennikarza.
- Chyba kpisz. Już zabukowałam wam rozmowę u Ellen.
- Zwalniałem cię ostatnio? - zapytał mizernie, głównie ku jej rozbawieniu. Peter odwrócił się na dźwięk śmiechu Pepper i uśmiechnął się szeroko, wyciągając rączki ku Tony’emu.
W porządku, cały pomysł wyszedł właściwie od Tony’ego, i jeśli chcecie wiedzieć, to był cholernie dobry.
*
Jedyny problem (okej, nie jedyny. Główny. Jeden z głównych. Jeden z problemów.) to to, że Pepper miała rację.
To samo w sobie jest raczej irytacją niż problemem, bo Pepper zwykle ma rację, ale w tym szczególnym przypadku nie wystarczy przyznać się do błędu i ładnie uśmiechnąć żeby Pepper ten problem zlikwidowała.
Pepper miała rację co do tego, że zarówno Steve jak i Tony mają skomplikowaną pracę. Tony ma nawet dwie, ale jednej unika jak ognia.
W drugiej głównie unika ognia. I czasami wody, piorunów, wielkich kamieni rzucanych z nadludzką siłą i, czasami, magii.
Nie, Tony też nie może tego pojąć, niezależnie ile razy Thor próbuje tłumaczyć, że to prawie to samo co ziemska nauka. Tony wymyślił nowy pierwiastek, doskonale zna ziemską naukę, dziękuję bardzo. Tęczowe mosty i magiczne młoty przechodzą ludzkie pojęcie, nawet pojęcie geniuszy.
(Tu Jane Foster zwykle się z nim nie zgadza, to prawda. Kolejny powód dla którego Tony nie znosi Jane Foster. Nie mówiąc już o tym, że ta dziewczyna jest w stanie sprawić, że nordycki bóg robi się nudny i woli cichy wieczór w domu niż wyjście na miasto. Niestety, Steve lubi Jane, oczywiście. Tony chciałby stwierdzić, że Steve nie ma gustu, ale kiedykolwiek próbuje, ktoś wytyka mu, że Steve lubi Tony’ego.
Wszystko to kończy się tym, że Jane często ich odwiedza, przynosząc zabawki edukacyjne dla Petera, a Tony zamyka się u siebie i uderza metalowymi rzeczami w inne metalowe rzeczy aż Dummy się zirytuje i potraktuje go gaśnicą.
Dummy lubi Jane. Ale Dummy naprawdę nie ma gustu.)
Wracając do problemu. Problem jest taki, że w dzisiejszych czasach trudno znaleźć dobrą opiekunkę do dziecka.
A przez dobrą opiekunkę Tony ma na myśli kogoś, kto po pierwsze nie rzuci pracy tylko dlatego, że Tony rzuci kilka niewybrednych komentarzy w jej stronę. Tak wyraża swoją sympatię, wszyscy to wiedzą.
Po drugie, kogoś, kto przyjmie do wiadomości, zaakceptuje, a co najważniejsze, zapamięta, całą listę zakazów, nakazów, informacji, etc, podaną przez Steve’a. I to nie tak, że Tony nie uważa za urocze tego, jak Steve potrafi się martwić. (Nie, żeby Tony się przyznał, że uważa to za urocze. Albo użył słowa ‘urocze’ w jakimkolwiek kontekście innym niż nabijanie się z ludzi, a głównie ze Steve’a.) Ale ich poglądy na wychowanie trochę się rozchodzą: Steve najchętniej owinąłby Petera w kocyk i karmił marchewkami. Tony uważa, że doświadczenie wkładania palców w kontakt jest ważną życiową lekcją a najlepszym drugim śniadaniem jest wczorajsza chińszczyzna.
(Dobra, może i tak nie uważa. Ale czasami wkurzanie Steve’a jest po prostu zbyt zabawne żeby przestać. Zwłaszcza od kiedy Steve odkrył zasady gry i teraz zwykle po prostu znajduje sposoby na uciszenie Tony’ego zanim Tony na dobre zacznie.)
Po trzecie, opiekunka musi być w stanie dać sobie radę na wypadek ataku agentów Hydry, prób porwania, wirusa w systemie Jarvisa który przejmie kontrolę nad domem i będzie chciał zabić wszystkich mieszkańców, albo Bruce’a Bannera w złym humorze.
A, i będzie mieć stopień upoważnienia do informacji odpowiedni mniej więcej dla dyrektora CIA.
W związku z czym wybór jest niewielki.
Zwłaszcza odkąd Coulson ogłosił, że opiekowanie się dziećmi nie należy do jego obowiązków.
(Nie znaczy to, że przestał przychodzić. Zwykle twierdzi, że ktoś musi zadbać o zdrowie psychiczne Petera, biorąc pod uwagę, że jednym z jego ojców jest Tony Stark, a drugi związał się z własnej woli z wyżej wymienionym Tony’m Starkiem więc prawdopodobnie cierpi na dziwną odmianę PTSD.
Phil jest tak naprawdę łagodny jak pluszowy miś i uwielbia Petera. I Tony’ego, chociaż się nie przyzna. Nie ma sprawy, Tony wie lepiej.)
*
Raz w czasie misji udało im się namówić Fury’go żeby przypilnował Petera.
Skończyło się na tym, że przez dwa tygodnie Steve oduczał chłopca mówić “idź kurwa już spać” codziennie wieczorem.
*
Gdyby sytuacja była nieco inna (czytaj: w czasach Przed Steve’m, tylko że, oczywiście, w czasach Przed Steve’m Tony w ogóle nie byłby w takiej sytuacji) Tony po prostu namówiłby Pepper żeby zajęła się Peterem kiedy on byłby poza domem.
Przez ‘namówiłby’ rozumie głównie jęczenie na ten temat aż dałaby za wygraną. Albo wykastrowała go obcasem. Ten dreszczyk emocji jest ważny w ich związku.
Ale, jak Pepper niestety racjonalnie zauważa, zajmuje się już jednym dzieckiem Tony’ego. Tony zwykle odpowiada coś na temat tego, że to raczej jego przybrany brat, biorąc pod uwagę jak jego ojciec podchodził do firmy... co tylko wywołuje dyskusję na temat tego jak to Steve znał ojca Tony’ego kiedy ten był młodszy niż Tony jest teraz... wtedy robi się dosyć dziwnie.
Wszystko przez Pepper.
Z braku innych możliwości (Pepper), Tony wchodzi układ z Darcy. Darcy jest jedną z niewielu osób którą naprawdę lubi cała ich trójka. Steve uważa ją za uroczą młodą damę (nie, naprawdę, to dokładny cytat. Nie, Tony też nie wie.). Tony jest pod wrażeniem jej umiejętności przeklinania. A Peter uwielbia to jak czyta bajki na dobranoc, bo podobno najlepiej zmienia głos. Darcy jest też osobą, która sprezentowała Peterowi jego pierwszy aparat fotograficzny, tanią zabawkę z supermarketu, którą Peter teraz zabiera ze sobą wszędzie, a często nawet z nią śpi, w zastępstwie pluszowego misia.
Niestety, Darcy ma drugą (właściwą) pracę i nie chce z nimi zamieszkać. Często także wyjeżdża szlajać się po górach i pustyniach i patrzeć w niebo bez celu. (To wszystko wina Jane.)
Tony próbował ją przekupić, a kiedy to nie zadziałało, zaszantażować, ale Darcy roześmiała mu się w twarz, poklepała po ramieniu, i stwierdziła, że w zamian ona mogłaby wrzucić wszystkie zdjęcia zrobione przez Petera na facebook'a, a to nie tylko zirytowało by Fury'ego i większość NSA (I CIA, i trzech dyrektorów FBI, co najmniej), ale także zrujnowałoby całą reputację Tony'ego.
Zwłaszcza to zdjęcie z kocykiem w kaczuszki, koroną, i trzema lalkami.
Mówiąc krótko, Darcy potrafi być straszniejsza od Fury'ego przed pierwszą filiżanką kawy.
*
Nieoczekiwanym sukcesem okazuje się zostawienie Petera z Clintem i Nataszą.
Pierwszą reakcją Nataszy jest, oczywiście, "Nie". Kilka następnych to: "Nie ma mowy," "Nie, nawet gdybyś mi zapłacić," "Której litery w 'nie' nie rozumiesz, Stark?" i oczywiście, zawsze urocze: "Zaraz ci przyłożę."
Natasza ma inne rzeczy do roboty, począwszy od sterty raportów a skończywszy na gościnnym treningu w CIA, który polega na tym, że zamiata podłogę kolejnymi agentami, którzy reagują albo rzewnymi łzami albo stają w kolejce żeby zaprosić Nataszę na kolację. Czasami obie rzeczy naraz.
Tony zmienia taktykę. Nowa taktyka polega na tym, że dzwoni do Clinta.
Tak, jest bardzo dumny ze swoich umiejętności strategicznych. Natasza nie będzie nawet wiedziała co się stało.
Clint, oczywiście, zgadza się natychmiast.
Peter uwielbia Clinta, zwłaszcza kiedy ten uczy go strzelania z plastikowego łuku do szeregu pluszowych misiów i armii żołnierzyków, ale ulubienicą Petera jest i tak Natasza, ku jej wielkiemu przerażeniu.
- Tasza! - Peter krzyczy kiedy tylko ta pojawi się w progu, biegnąc do niej z wyciągniętymi rączkami. - Karuzela! - dodaje, wdrapując się po niej jak po drabince w parku.
Dzieciak serio wie jak czepiać się wszystkiego. Jeszcze nie chodzi po ścianach, ale to kwestia czasu.
- Zejdź - Natasza rzuca krótko, dodając coś po rosyjsku co sprawia, że Steve unosi brwi w potępieniu a Clint stara się powstrzymać śmiech.
Peter, oczywiście, powtarza to natychmiast, po czym, z właściwym sobie uporem, dodaje - Karuzela!
Ulubioną rozrywką Petera kiedy odwiedza ich Natasza jest bycie podrzucanym pod sufit w taki sposób, że wykonuje przynajmniej trzy obroty zanim spadnie z powrotem w ramiona Nataszy. Tony zdaje sobie sprawę, że Natasza wykorzystuje do tego umiejętności nabyte w czasie tego samego treningu, który teraz pozwala jej łamać karki ludziom trzy razy od niej większym.
- To nawet urocze - stwierdza Clint, jego oczy nabierające tego maślanego wyrazu który irytuje Tony'ego u wszystkich poza Steve'm. W tej sytuacji jednak postanawia nie nabijać się z Clinta. Zamiast tego zaczyna planować wieczór kawalerski.
Dla Nataszy, oczywiście. Organizacją wieczoru panieńskiego Clinta może się zająć Pepper.
*
Niezależnie jednak od tego, kogo udało im się namówić, albo wrobić w opiekę nad Peterem, każdy wieczór poza domem kończy się tym, że Tony znajduję jakąś wymówkę żeby wrócić wcześniej.
Na szczęście Steve jest po prostu zbyt dobrą osobą żeby się z tego nabijać (poza tym, Tony robi mu przysługę wynajdując wymówki.)
- Zjadł - oświadcza im Natasza. - Potem oglądaliśmy kreskówki - dodaje z niesmakiem. Natasza ma Opinie na temat kreskówek, chociaż Tony jest przekonany, że sekretnie uwielbia Fineasza i Ferba. Kiedyś złapał ją na nuceniu piosenki przewodniej.
Clint nie mówi nic, bo śpi na kanapie, przykryty niesławnym kocykiem w kaczuszki. Tony ma ogromną, ogromną ochotę zrobić mu zdjęcie i powiesić je w kwaterze, ale obawia się że ewentualna próba zakończyłaby się tym, że Natasza coś by mu złamała. Aparat fotograficzny albo rękę, jedno z dwojga.
- Dzięki za wszystko - Steve uśmiecha się do niej, jak zawsze wcielenie grzeczności. Natasza macha ręką i ściąga Clinta z kanapy, przerzucając go sobie przez ramię. Tony gryzie się w język, ale serio, to jest za dobre.
Natasza zatrzymuje się w progu, z lekkim wahaniem. - Jakbyście potrzebowali kogoś na następną sobotę, to mamy czas - stwierdza, po czym patrzy groźnie na Tony'ego, na wszelki wypadek gdyby chciał coś powiedzieć.
- Świetnie, dzięki - mówi Tony. Tylko to, bo Steve zdążył już kopnąć go w kostkę, a kiedy Kapitan Ameryka kopie cię w kostkę, naprawdę to czujesz.
Natasza kiwa głową i zamyka za sobą drzwi wolną ręką.
Tony, trochę po niewczasie, oddaje kopniak, głównie dlatego, że jest to jakiś sposób na zwrócenie uwagi Steve'a. - Dzieciak śpi, opiekunki poszły, co my teraz możemy robić? - pyta, nieco teatralnie przeciągając słowa w sugestywny sposób. (A co tam, tak naprawdę to nawet nie sili się na sugestie, ten ton nie jest niczym innym jak waleniem prosto z mostu. Gra słowna nie zamierzona lecz fortunna.)
Steve przewraca oczami. - Za pięć minut będziesz chciał sprawdzić czy wszystko w porządku u Petera. Więc może po prostu idź od razu, a ja w tym czasie zrobię kakao i zaraz do was dołączę.
Jak na kontrpropozycję, ta jest znakomita.
Nie, żeby Tony kiedykolwiek przyznał, że to jest dokładnie jego ulubiony sposób na spędzenie wieczoru. Nie chce tego zobaczyć ani na facebook'u Darcy ani na ścianie kwatery.
Poza tym, jest tam za mało miejsca odkąd rozwiesili większość zdjęć Petera.