Autor:
carolstimeFandom: Doctor Who/Torchwood
Tytuł: Kiedy Stormageddon poznał Anwen
Słów: 694
Spoilery: um, jak ktoś wie, o kim piszę, to raczej nie ma o czym ostrzegać
Kiedy Anwen miała pięć lat, mama po raz pierwszy opowiedziała jej o swojej pracy. Mówiła o czasie, który wcale nie działa tak, jak by na to wskazywały zegary, mówiła o wróżkach, które nie zawsze noszą różowe sukienki i sypią gwiezdnym pyłem, mówiła o kosmitach, którzy niekoniecznie są źli, a na koniec wspomniała coś o pterodaktylu. Od tej pory Anwen przynajmniej raz dziennie prosiła mamę o zabranie jej ze sobą do miejsca, gdzie pracuje (jeżeli akurat był przy tym wujek Jack, to miała dodatkowe wsparcie, bo na tatę nigdy nie mogła liczyć), aż w końcu po trzech latach, dokładnie w ósme urodziny, mama się zgodziła, pod żelazną obietnicą, że Anwen nigdy nikomu nie powie o tym, co tam zobaczy.
Kiedy Anwen po raz pierwszy przekroczyła próg Torchwood Pięć, doszła do wniosku, że nikt i tak by jej nie uwierzył.
*
Alfie często śnił o gwiazdach. Ale nie takich kanciastych, jak te, które w szkole wycinali z kolorowego papieru, ani o takich, które wyglądały jak żarówki zawieszone bardzo wysoko na niebie. Alfie widział w snach miliony kolorów, a wśród nich dziesiątki małych słońc, niektóre tkwiące na swoim miejscu od bardzo dawna, inne spadające, by zrobić miejsce kolejnym. Za każdym razem, kiedy mówił rodzicom o tym, co mu się śniło, tato uśmiechał się do mamy, a czasami, jeśli nie przychodził zbyt późno z pracy, to przed snem opowiadał Alfiemu o pewnym doktorze, który leczył nie tylko ludzi, ale i gwiazdy, a nawet całe planety. Czasami, kiedy skończył i całował Alfiego na dobranoc, mówił mu Śpij dobrze, Stormy. Alfie przez wiele lat nie wiedział, skąd mu się to wzięło.
W dniu dziewiątych urodzin Alfiego przed domem rozległ się straszny szum, przez który tato stłukł miskę z płatkami, a mama krzyknęła tak, że wystraszyła siedzące na parapecie ptaki. Wtedy Alfie poznał Doktora od gwiazd, który z okazji urodzin zabrał go tam, gdzie gwiazdy płonęły jak małe słońca, a niebo miało sto tysięcy odcieni. Alfie opowiadał potem kolegom o tym, co widział, ale za każdym razem tylko się śmiali i mówili, żeby przestał słuchać bajek.
*
- Anwen, proszę cię, przestań się tak wiercić. Jesteśmy w kościele.
- Ale ta sukienka jest taka niewygodna! Dlaczego nie mogłam przyjść w spodniach, tak jak ty?
- Bo jesteś jeszcze w tym wieku, w którym wszyscy mają cię za uroczą dziewczynkę, a urocze dziewczynki chodzą w sukienkach - powiedziała Gwen, nie zważając na mordercze spojrzenie córki. - Ciesz się, że pozwoliłam ci przyjść w trampkach, babcia chciała mnie za to zabić.
Anwen prychnęła bardzo niedziewczęco, założyła ramię na ramię i nie odezwała się już ani słowem.
*
Alfie stał przy czekoladowej fontannie i przypatrywał rodzicom, którzy już trzeci chyba raz składali gratulacje parze młodej. Od czasu do czasu rzucał okiem na grupkę dzieci, która bawiła się przy altanie, ale wszystkie z nich były stanowczo za małe, by w ogóle zaczynać z nimi rozmowę. Zaczął się poważnie zastanawiać, czy by nie wymknąć się gdzieś, gdzie w spokoju mógłby poczytać książkę, którą udało mu się przed wyjazdem wcisnąć do plecaka.
- Podoba mi się twój krawat.
Alfie obrócił się i stanął twarzą w twarz z wysoką dziewczynką. Odruchowo przygładził krawat, prezent od Doktora, który prezentował nocne niebo obsypane gwiazdami.
- A mi twoje trampki.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko.
- Straszne nudy, co? Zastanawiałam się, czy by gdzieś nie uciec. Nie wydaje ci się - powiedziała, wskazując na dach budynku, w którym odbywała się zabawa weselna - że stamtąd wszystko wyglądałoby lepiej?
Alfie spojrzał na rodziców, którzy teraz siali popłoch na parkiecie, po czym pokiwał głową i dał się poprowadzić dziewczynce w trampkach w gwiazdy.
*
- Twoi rodzice nie będą się martwić?
Anwen machnęła lekceważąco ręką.
- Są do tego przyzwyczajeni. Wiedzą, że to moja ulubiona pora. Kiedy robi się ciemno, zawsze szukają mnie najpierw w domku na drzewie albo na dachu. Uwielbiam oglądać gwiazdy.
- Widziałem kiedyś gwiazdy - powiedział Alfie cicho, oglądając bardzo intensywnie swoje dłonie.
- Naprawdę? - zapytała Anwen z ożywieniem.
Alfie pokiwał głową.
- Ja widziałam tylko gwiezdny pył. Ale nie mów mojej mamie, że ci powiedziałam, dobrze? Ma na tym punkcie jakiś dziwny przekręt.
Alfie obiecał, że nic nie powie.
- To teraz opowiedz mi, jak one naprawdę wyglądają.