dzień 7 mojej powolnej śmierci, fikaton 10

Mar 24, 2011 22:15

Znów jestem prekursorem. Tekst prawdopodobnie mógłby być lepszy, ale brak czasu zmusza mnie do wrzucenia tego czego mam.

Autor: mugma
Tytuł: Wygrana
Fandom: Igrzyska śmierci (tag?)
Ilość słów: 906
Prompt: "Wypijam łyk i czekam", Igrzyska śmierci (afair) Suzanne Collins. Jakieś tam nędzne nawiązanie jest.
Ostrzeżenia: narracja pierwszoosobowa, język raczej potoczny, bo tak mi pasowało. (Nawiązanie do zaprzestania procederu wcisnęło mi się, oczywiście, samo).

Jeszcze wiele lat po wygranej nie potrafię się z niej cieszyć.

Zginęły dwadzieścia dwie osoby po to, żebym ja mogła przeżyć. Nawet jeśli nie zabiłam ich wszystkich, to jestem odpowiedzialna za ich śmierć. Ale rzadko pozwalam sobie na takie myśli: doprowadzają mnie do obłędu. Powtarzam sobie tylko, że żyję, zapewnię byt mojej rodzinie, mojej siostrze, której na pewno nie wylosują za rok, bo przecież takie rzeczy się nie zdarzają, a tym razem nie będę mogła jej uratować, bo w Igrzyskach można wystąpić tylko raz. Chociaż tak naprawdę tego nie wiem - czy zdarzyło się kiedyś tak, żeby ochotnik dobrowolnie zgłosił się po raz drugi? Co za głupiec chciałby dobrowolnie trafić do tego samego piekła, patrzeć jak umierają ludzie, z którymi mógłby się nawet zaprzyjaźnić, walczyć z głodem i własnymi słabościami, a do tego myśleć o telewidzach, żądnych krwi hienach, które chcą widzieć śmierć, bo tylko to się dla nich liczy: emocje. Ciekawe co by powiedzieli, gdyby ich tutaj wrzucić. Może by protestowali i nikt by nie zginął. A może (co jest bardziej prawdopodobne) pozabijaliby się po pierwszym dniu albo zginęli po tygodniu z braku wody, której nie umieliby znaleźć. Tak, to mogłoby być ciekawe. Chętnie zasiadłabym teraz przed telewizorem (mnie nie odłączają prądu) i obejrzała sobie takie Głodowe Igrzyska. Może kiedyś, kiedy będę bogata i przeniosę się do Miasta, zorganizuję coś takiego. Ale byłby ubaw. Chociaż raz to im by się dostało. Może wtedy by zrozumieli, że to okrutne i zaprzestaliby tego procederu. A może wręcz przeciwnie. Może to podniosłoby oglądalność.
Czasami myślę, że ludzie z Miasta są innego gatunku - czy to możliwe, żeby ludzie tacy jak my, z Dwunastego Dystryktu, wsadzali dwudziestu czterech ludzi na arenę i kazali im zabijać siebie nawzajem? To chore. Nie wierzę, że ktokolwiek kogo znam, byłby do tego zdolny. Myślę, że tamci ludzie bez mrugnięcia okiem wrzucili by tam swoich sąsiadów, żeby było ciekawiej. Może to polega na tym, że tam nie tworzą się więzi tak silne jak u nas? Bieda zbliża. Bogactwo oddala. Może naprawdę coś w tym jest, bo odkąd tu zamieszkałam, mniej ludzi mnie odwiedza. Nadal handlujemy na targu i staramy się utrzymywać przyjazne kontakty z ludźmi, ale czasami widzę jakieś krzywe spojrzenie, mówiące: zabiłaś. Czy oni nie rozumieją, że nie miałam innego wyjścia? Zabij albo sama zginiesz, takie są prawa tej gry, w którą musiałam grać. Gry o własne życie.
Nadal lubię polować. Łuk dobrze leży mi w ręce, tak jak dawniej. Nie dali mi tego srebrnego, który miałam tam, więc wróciłam do swojego łuku jak do starego przyjaciela. Lubię go; zapewnił mojej rodzinie wiele posiłków.
Moja siostra nadal nie lubi polowań, a ja nie śmiem jej do nich zmuszać słowami za rok mogą cię wylosować i jak sobie poradzisz, kiedy ja cię nie uratuję. Nie myślę o tym, że ją wylosują, przecież takie rzeczy się nie zdarzają. Sam fakt, że wylosowali ją wtedy, graniczy z cudem, a cuda przecież nie zdarzają się dwa razy, prawda? Nie, na pewno jej nie wylosują. A jeśli nawet, to ja będę jej mentorką. Pomogę jej. Przeżyje. Musi. A polowania i tak jej nauczę; kiedyś, kiedy będzie starsza, a krew nie będzie jej tak przerażać. Powinna być gotowa na każdą okoliczność. Przynajmniej będzie umiała sobie opatrzyć rany, zna mnóstwo leczniczych roślin. Moja mała Prim. Dwa losowania ma już za sobą; przy drugim drżałam ze strachu. Ale został wylosowany syn kowala i Magde, biedna Magde, córka burmistrza lubiąca poziomki. Łzy cisnęły mi się do oczu, bo wiedziałam, że nie przeżyje tam nawet dnia. Wymusiłam na Paulu, żeby się nią opiekował i jej strzegł - jest starszy od niej o dwa lata, silny i muskularny. Magde bez niego nie przetrwa nawet godziny, ale udawałam, że wszystko jest w porządku. Chociaż tak naprawdę nie wyobrażałam sobie nawet jej na arenie, jej, która przywykła do luksusów. Mam teraz wrażenie, że to było wieki temu, kiedy dawała mi swoją broszkę. Mnie przyniosła szczęście (o ile tak to można nazwać), więc oddałam jej ten nasz mały talizman.
Zginęła po dwóch dniach, od ciosu nożem, chociaż robiłam wszystko co mogłam, żeby jej pomóc. Zmusiłam sponsorów, żeby dali jej żywność i wodę oraz lekarstwa na wszelki wypadek, a Paul nie odstępował jej na krok, ale napadli na nią nocą. Mieli przewagę liczebną; zaszlachtowali ją, a Paula zmusili, żeby na to patrzył. Pocięli go nożem, żeby się wykrwawił; jego ciało zabrano dopiero dwie godziny później. Serce mi się krajało na ten widok, ale nic nie mogłam zrobić, nie mogłam im pomóc. Zrobiłam wszystko co było w mojej mocy, ale to było za mało. Rodzice dziękowali mi i za to, za te dwa dni darowanego życia.
Te Igrzyska wygrał chłopak z Trzeciego Dystryktu. Ostatnim, którego zabił, była dziewczyna z tego samego dystryktu - umówili się wcześniej, że nie zabiją się za żadne skarby świata i zrobią tak jak ja kiedyś - spróbują popełnić samobójstwo, żeby oboje zwyciężyli.
Zakradł się do niej i wbił nóż prosto w serce - dosłownie i w przenośni.
Mimo wszystko, współczuję mu - będzie miał ciężkie życie, kiedy wróci. Ludzie mu nie wybaczą, nie od razu. Może nigdy. Wygrał - i cóż z tego. Zwycięstwo nic nie znaczy - trzeba jeszcze umieć wrócić z podniesionym czołem i stanąć przed swoją rodziną, mając na koncie śmierć dziesięciu ludzi - to jest odwaga. Ale Trzeci Dystrykt rządzi się swoimi prawami. Mnie nie wybaczono by tego nigdy, ale ja miałam na koncie o wiele mniej zabójstw, do tego prawie wszystkie w obronie własnej.
Teraz staram się o tym myśleć jak najrzadziej.
Wygrałam. Przetrwałam. I tylko to się liczy.

autor: mugma, fikaton 10: dzień siódmy, fikaton 10, fandom: igrzyska śmierci

Previous post Next post
Up