Autor:
carolstime Tytuł: Dla każdego legenda
Fandom: Sherlock (BBC)
Prompt: Rozstrzelanie powstańców madryckich (związek z promptem nieznany, ale wierzę, że istnieje)
Ostrzeżenia: parę wulgaryzmów, spoilerów brak
Słów: 323
Ludzie potrzebują legend, żeby móc w ich cieniu prowadzić swoje zwyczajne życia.
Ta nazywa się Sherlock i w tej chwili jest jedynie największym wrzodem na tyłku, jaki może się człowiekowi przytrafić (przynajmniej temu, który miał wątpliwą przyjemność obcowania z pierwszym doradczym detektywem na świecie).
Teraz mówią: Sherlock? Co to w ogóle za imię? albo Jak nie ma legitymacji, to go nie wpuszczajcie, a najczęściej po prostu Spierdalaj, dupku.
On tylko uśmiecha się w ten mhm-tak-oczywiście-a-teraz-odpowiesz-na-moje-pytanie sposób i pakuje się z butami tam, gdzie tylko ma na to ochotę.
Ludzie potrzebują legend, bo ich bohaterowie najczęściej są tak skrzywieni, że samo słuchanie o nich stanowi najlepszą autoterapię.
Ta nazywała się Sherly i przetrwała bardzo krótko (w niektórych rodzinach domowe historie, jeśli nieutrwalone na fotografiach, odchodzą w zapomnienie przy okazji pierwszego wyjazdu w sprawach biznesowych). Miała urocze loczki, w razie potrzeby potrafiła przybrać perfekcyjnie niewinny wyraz twarzy i tylko nikt jakoś nie dostrzegał, że jej uśmiech nigdy nie dosięgał wielkich niebieskich oczu.
Wtedy mówili: To dziwne dziecko albo To niezdrowe, żeby mały chłopiec tyle czytał, a najczęściej wszystko kończyło się złowrogim Nikt go nie lubi, ze smutnym potakiwaniem w zestawie.
On jedynie wzruszał ramionami i wracał do książek albo eksperymentów naukowych, które w mniemaniu dorosłych czyniły go najnieszczęśliwszym chłopcem na świecie (to dobra wymówka dla własnych pomyłek rodzicielskich).
Ludzie potrzebują legend, bo prawdziwe historie nigdy nie kończą się tak, jakby sobie tego życzyli.
Ta będzie się nazywać Sherlock Holmes i nie będzie mieć nic wspólnego z dwiema poprzednimi.
Kiedyś powiedzą: Sherlock Holmes? Oczywiście, że znam! albo Stary dobry Sherlock, ten to miał głowę! i każdy z nich będzie przekonany, że dzięki legendom zna go jak własnego brata.
On tylko rzuci im politowane spojrzenie, niezauważony minie ich na ulicy i wróci do własnego świata, w którym nikt nie nazywa go bohaterem (dupek to najczulsze określenie, jakie dane mu będzie słyszeć).
(Tę historię też ktoś kiedyś opowie, ale życie samotnego geniusza-socjopaty to dość kiepski materiał na legendę.)