9x06

Oct 14, 2010 22:56

Tytuł: Granice
Autor: katty_blake
Fandom: Glee
Spoilery: tylko do 2x01
Ostrzeżenia: brak
Słowa: 658

Dzielnie przepisuję wszystko, co miałam w zeszycie. xD


Granice

Kiedy Shannon miała osiem lat zrozumiała, że nie jest jak inne dziewczynki w jej wieku. Wprawdzie miała tylko jedną lalkę, G. I. Joe w zestawie w samolotem, ale to nawet nie o to chodziło. Zrozumienie zaczęło się od rozmowy w nową panią nauczycielką, która koniecznie chciała wiedzieć, kim dzieci w jej klasie chciałyby być w przyszłości. Maggie Wang powiedziała, że chciałaby być piosenkarką. Louisa Bergman chciała być aktorką, a szczyt głupoty osiągnęła Pola Warren, która stwierdziła, że zostanie księżniczką. Shannon naprawdę nie potrafiła koleżanek zrozumieć.

- A ty, Shannon? - spytała uprzejmie panna Noodle.

- Ja chcę zostać bokserem - oświadczyła dumnie.

Później panna Noodle wezwała jej tatusia na rozmowę. Tatuś w ogóle się nie przejął tym, co panna Noodle mu mówiła i wieczorem, po kolacji, znowu pozwolił małej Shannon oglądać z nim galę boksu zawodowego.

***

W miarę upływu czasu Shannon zrezygnowała z bycia bokserem - ilość wybitych zębów, które widziała na ringu po jednej jedynej walce na żywo, którą widziała z tatusiem ją zniechęciła - ale nadal nie była taka, jak dziewczynki w jej wieku. Kiedy miała dziesięć lat, mama jej jedynej kumpeli, Ruth, zapisała je na balet. Shannon była na kwadransie zajęć, po czym stwierdziła, że wyginanie się w krótkich, tiulowych spódniczkach nie jest dla niej. Do domu postanowiła wrócić na piechotę i dobrze, bo dzięki temu poznała swoją pierwszą wielką pasję.

Chłopcy z sąsiedztwa bili się na trawniku pani Mayers, ale robili to z gracją, jakby tańczyli. Mieli w sobie więcej wdzięku niż wszystkie nastoletnie baletnice razem wzięte, zdecydowała dziesięcioletnia Shannon i kontynuowała przyglądanie się im z fascynacją. Wkrótce jeden z chłopców ją zauważył, próbował uderzyć (zablokowała do bardzo sprawnie, bo nawet jeśli zrezygnowała z bycia pro, nadal lubiła boks), a potem przepraszającym tonem wyjaśnił, że to, co robią, nazywa się aikido. Shannon podziękowała za informację i wróciła do domu.

Tatuś nie był specjalnie zaskoczony, gdy powiedziała mu, co chce robić.

***

Kiedy Shannon miała piętnaście lat i poszła do liceum, nie stała w metrowej kolejce na zapisy do cheerleaderek, nie interesował ją też taniec nowoczesny ani koło gospodarstwa domowego. Była jedyną dziewczyną, która zapisała się na zajęcia z footballu. Dziewczyny z roku wyżej patrzyły na nią jak na dziwadło i głośno komentowały jej osobę, a nawet jej preferencje seksualne. Shannon tylko zaciskała zęby, a któregoś dnia - po tym, jak jej rzeczy wylądowały w kiblu - w ramach buntu obcięła się po męsku i wyrzuciła przez okno swojego pokoju jedyną sukienkę.

***

Kiedy Shannon miała osiemnaście lat, kupiła sobie czarny kombinezon z delikatnego materiału, który zamierzała założyć na bal absolwentów. A kiedy ludzie z jej roku bawili się w najlepsze na sali gimnastycznej ich szkoły, Shannon siedziała w swoim pokoju, na podłodze, wciśnięta w kąt. Nikt nie zaprosił jej na bal i nikt nawet nie zapytał się, czy w ogóle się wybiera. Wszyscy jej koledzy, jej przyjaciele z drużyny, na których zawsze mogła liczyć - jak sami ją zapewniali - poszli z cheerleaderkami. Innych znajomych nie miała, bo nikt nie chciał zadawać się ze szkolnym babochłopem.

Shannon chlipnęła po raz pierwszy, odkąd zmarła jej mama.

Drzwi pokoju otworzyły się i do środka wszedł tatuś. Barczysty mężczyzna usiadł na podłodze obok płaczącej córki i objął ją ramieniem.

- Jesteś inna - powiedział cicho. - Ale inna nie znaczy gorsza. Jesteś wspaniałą osobą, która robi coś niesamowitego.

Shannon otarła łzy wierzchem dłoni.

- Niby co?

- Przekraczasz granice - odparł tatuś, uśmiechając się delikatnie. - Masz to we krwi, jak ja. Jestem pielęgniarzem, Shans, myślisz, że mnie nie było trudno? Ale w końcu ludzie się przyzwyczaili. Dostrzegli, że jestem świetną osobą. Ty też znajdziesz ludzi, którzy docenią to, co robisz, kochanie.

Shannon przytuliła głowę do piersi ojca. Tatuś zaczął ją głaskać po krótkich brązowych włosach.

- Jesteś wyjątkowa, Shans, bo jesteś częścią czegoś wyjątkowego. Nie pozwól innym sobą pomiatać. Idź do przodu. - Pocałował ją w czubek głowy. - I pamiętaj jedną, bardzo ważną lekcję, którą kiedyś udzielił mi mój ojciec.

Spojrzała do góry.

- Jaką, tatuś?

- Granice są po to, by je przekraczać, Shans. I to tyczy się również Iraku.

fikaton 9: dzień szósty, fandom: glee, fikaton 9, autor: katty_blake

Previous post Next post
Up