Fikaton 9, dzień 14

Oct 14, 2010 19:43

Autor: upupa-epops
Tytuł: Niewiadome
Fandom: The Vampire Diaries
Spoilery: do 2x05
Ilość słów: 644
A/N: Pomyślane jako element verse'u „trójkątowego”, więc przed lekturą dobrze by się zapoznać z: Przysługami, a także Aparatem decyzyjnym le-mru i tym tekstem lunatics-word i moim Ja ustalam zasady. Sama jeszcze nie wiem, co myśleć o tym tekście, ale po prostu musiałam na finiszu wrócić do tego verse'u. Bo tak.


Niewiadome

- Zostawię sobie ciebie na zawsze - szeptała Katherine w ciemnościach. - Mój słodki, niewinny Damonie, zostawię sobie ciebie na zawsze.

Potem wyciągała rękę w stronę krzesła, wypinała z kapelusza ostrą szpilkę i przejeżdżała nią po swojej skórze, zostawiając długą szramę od ramienia aż do mostka. Unosiła się lekko, siadała i opierała się plecami o poduszki, a wtedy Damon obejmował ją w pasie i dopóki rana się nie zasklepiła, scałowywał spływające szybko strumyczki krwi, czasem sięgając językiem aż pod brzegi gorsetu, by wyłowić wszystkie zabłąkane krople.

Dwa czy trzy razy zdarzyło się, że kiedy unosił lekko głowę, by zebrać ustami pominiętą wcześniej strużkę, czuł, że na karku opiera mu się ostry czubek szpilki do kapelusza. Przez kilka cudownych sekund nie wiedział, czy to tylko gra, czy też za chwilę cienka stal przebije się przez skórę, która już uginała się pod naciskiem, a potem gładko przejdzie przez rdzeń kręgowy i zakończy ten rozdział zabawy na zawsze.

Z Katherine nigdy nie można było wiedzieć takich rzeczy.

***

Damonowi czasem śniło się, że całe plecy Eleny są oblane jakąś słodką masą, w której wyczuwał karmel, jagody, mleko i pokruszone ciastka. Maź była jednolita i gładka, a w słabym świetle świec wydawała się mieć lekko niebieskawy połysk. Pod palcami wydawała się twarda jak kamień, ale kiedy tylko Damon dotykał jej językiem, ustępowała miękko jak krem i niemal sama wpadała do jego ust. Gdyby musiał jeszcze oddychać, z całą pewnością by się zachłysnął.

W prawdziwym życiu zdarzało się - choć bardzo rzadko - że w środku nocy cały zakrwawiony wczołgiwał się ciężko do własnego salonu i zastawał tam Elenę siedzącą samotnie przed kominkiem, czasem zamyśloną, czasem smutną, a czasem po prostu zmęczoną, nie było w tym żadnej reguły.

- Pomożesz mi z tym? - pytał po prostu, a ona kiwała potakująco głową i szła do łazienki. Wracała po chwili z ręcznikiem i miską wody.
- Siedź spokojnie - mówiła, jakby faktycznie miał jeszcze jakieś otwarte rany, które można było podrażnić zbyt gwałtownym ruchem.

Nigdy nie zapytała, czemu nie pójdzie po prostu do łazienki i nie umyje się sam, pod bieżącą wodą. To był czas, kiedy oboje mieli za sobą już stanowczo zbyt wiele przekroczonych granic, więc nie chciała nawet wiedzieć, czyją krew ściera mu z twarzy i rąk. Oczywiście biorąc pod uwagę parszywe szczęście Damona i popularność, jaką Mystic Falls cieszyło się wśród wilkołaków, wampirów, strzyg, upiorów i innych okropności, w dziewięciu przypadkach na dziesięć mogła spokojnie założyć, że jego własną, ale przecież nie miała pewności.

Z Damonem nigdy nie mogła wiedzieć takich rzeczy.

- Cholerny Lockwood - mówił czasem niepytany, bo wydawało mu się, że to nie w porządku tak bez potrzeby korzystać z ogromnego kredytu zaufania, którego Elena z niewyjaśnionych przyczyn nie potrafiła mu tak do końca odebrać. - Ledwo udało mi się uciec.

Albo:

- Znowu coś grasuje pod miastem. Nie mam pojęcia co, ale znalazłem ładny stosik trupów i wygląda na to, że miałem być następny w kolekcji.

Niekiedy był zbyt zmęczony, żeby mieć siłę na przyzwoitość, więc siedział po prostu twarzą w twarz z Eleną i cieszył się dotykiem, dłonią przytrzymującą jego głowę i ręcznikiem przesuwającym się po skórze. Od kiedy pamiętał, gesty były dla niego bardziej kojące niż słowa.

Oczywiście zdarzało się też tak, że zanim Damon zdążył powiedzieć choćby słowo, w salonie zjawiał się zwabiony hałasem przy drzwiach Stefan (trudno było przywyknąć do tego, jak bardzo ostatnio wyostrzył mu się słuch, naprawdę). Siadali wtedy we trójkę przy kominku i naradzali się, ustalali plan działania, jakby wszystko między nimi było zupełnie jak dawniej. Stefan demonstrował swoją wyższość moralną jak za starych, dobrych czasów, Elena uśmiechała się ciepło i zaczynała zadawać pytania, a Damon, cóż... Był Damonem, więc żeby nie wypaść z roli, podchodził nonszalancko do stolika z alkoholami, pewną ręką nalewał sobie whisky do szklanki, po czym szybko (za szybko) wychylał pierwszą kolejkę.

Gdyby musiał jeszcze oddychać, z całą pewnością by się zachłysnął.

fikaton 9: dzień czternasty, autor: upupa_epops, fikaton 9, fandom: the vampire diaries

Previous post Next post
Up