9x03

Oct 14, 2010 14:49

Tytuł: Świat na niby
Autor: katty_blake
Fandom: Glee
Spoilery: do 2x04
Ostrzeżenia: femmeslash. :D
Słowa: 1145


Świat na niby

- Jak to robisz?

Kurt oderwał wzrok od czytanej książki i spojrzał na siedzącą naprzeciw Brittany.

- Robię co, Brit?

- Jesteś taki… naturalny. Są na to jakieś kremy?

- Nie, ale w aptece kupuję odwagę w aerozolu - ironizował.

Brittany pokiwała głową. Kurt westchnął. Odłożył książkę, złożył ręce i oparł na nich podbródek.

- Co się dzieje?

- Skąd wiesz, że jesteś zakochany?

- Wszystkie piosenki zaczynają mieć sens - odparł znudzonym głosem. - Brittany?

- A skąd wiesz, że jesteś - rzuciła mu szybkie spojrzenie i ponownie wbiła wzrok w stół - gejem?

- Zawsze podobały mi się te same osoby, co moim koleżankom, to dość oczywiste. No i twoje pocałunki - dodał. - Nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia.

- Na mnie też.

Brittany przekręciła głowę i wyjrzała za okno biblioteki. Kurt kątem oka zauważył, że dwa stoliki daje kilka cheerleaderek gorączkowo szeptało między sobą i wskazywało na nich palcami.

- Brittany, czy to kolejny głupi dowcip? Ha-ha, Santana cię namówiła?

- Chyba ją kocham - oświadczył nagle w stronę okna.

Nie zrobiła tego na tyle głośno, by klub plotkarski ją usłyszał, ale udało jej się zaskoczyć Kurta.

- Spałaś z całą drużyną footballową!

- Nie z całą, tylko z całą linią obrony - powiedziała, opierając policzek na dłoni. - Chciałam, żeby mnie lubili.

- Santana cię nie lubi? - spytał powątpiewająco.

- Uważa, że jestem głupia. - Kurt przewrócił oczyma. Zaskakujące. - I robi maślane oczy do Pucka. A to on jest głupi.

Kurt odchrząknął. Odwrócił się i pomachał klubowi plotkarskiemu, który natychmiast przestał rozmawiać i zajął się udawaniem, że coś czytają. Nachylił się w stronę Brittany i spytał cicho:

- Dlaczego rozmawiasz o tym ze mną?

- Bo też jesteś gejem.

Brittany również się przysunęła. Siedzieli, wpatrując się w siebie intensywnie i niemal stykając się nosami.

- Jesteś lesbijką. Bi w najlepszym przypadku - wytknął.

- Pomóż mi?

Nie był pewien, o co Brittany chodzi i w czym miałby jej pomóc. W zaakceptowaniu swojej mało popularnej strony? Zdobycie Santany? To jednak był kiepski dowcip?

- Proszę, proszę, proszę?

- W porządku.

***

Brittany wgramoliła się na jego łóżko i usiadła po turecku. Kurt zmierzył ja krytycznym spojrzeniem.

- Co to za koszulka?

Brit spojrzała na swój czerwony T-shirt z ogromnym napisem.

- Mój ojciec lubi przygody i niebezpieczne wyprawy - wyjaśniła. - Przywiózł mi to z Anglii, choć wolałam tygrysa.

Zacisnął usta w wąską kreskę i zaczął liczyć w myślach do dziesięciu. Dwa głębokie oddechy.

- Wiem, że zmieniasz swoje podejście do świata, ale nie musisz od razu wszystkim deklarować, że jesteś homoseksualistą. - Brittany przygryzła wargę. - Twoja koszulka. Mówi o gejach.

- Gejach? - Spojrzała ponownie na napis. - Myślałam, że chodziło o bycie wesołym.

Przymknął oczy. Kolejne uspokajające oddechy, pamiętaj o metodach relaksacji.

- Ta koszulka jest kiepskim pomysłem - oświadczył. - Lepiej trzymaj się swojego kostiumu.

Pokiwała głową. Kurt przysunął krzesło do łóżka i usiadł na nim okrakiem, dokładnie naprzeciwko niej.

- Musisz być naturalna, Brit - powiedział. - Żyć w zgodzie z samą sobą. Nie możesz niczego udawać. Nie możesz udawać, że lubisz tych facetów.

- Czyli nie mogę spotkać się w sobotę z Karofsky’m?

- Tak.

Brit zmarkotniała. Kurt zanotował w myślach, że to będzie ciężki projekt. Jeśli kiedyś, w końcu, uda mu się zamienić zahukaną Brittany w otwartą, dumną z siebie dziewczynę, przyzna sobie jakąś nagrodę.

- I nie mogę już udawać, że nie jestem dobra z hiszpańskiego?

- Też.

- Ani że jestem chora psychicznie? To mi się akurat podobało…

- Jezu, Brit. - Pokręcił z niedowierzaniem głową. - Czy jest w twoim życiu cokolwiek, czego nie udawałaś?

- Lubię Cheerios. I chór.

Kurt wziął prawą dłoń Brittany w obydwie swoje i ścisnął mocno.

- Popracujemy nad tobą - obiecał. - A musimy zacząć od tego, byś przyznała się, czego chcesz.

Brittany zastanowiła się, uśmiechnęła i kiwnęła głową. Położyła lewą dłoń na obydwu Kurta i zaczęła głaskać jego knykcie.

***

- Pamiętasz, co musisz zrobić najpierw?

Szli pod ramię korytarzem i popijali truskawkowe slushie, które - zaskakujące - Brit im kupiła. Był poniedziałek, przerwa przed zajęciami chóru i Kurt był wyczerpany. Cały weekend spędził w towarzystwie Brittany, pracując nad jej nastawieniem i stylem bycia. Żadnych większych efektów nie odnotował, a ponadto był zmuszony przez całe dwa dni słuchać jej oderwanej od rzeczywistości paplaniny. To było zabawne, owszem, ale w małych ilościach.

- Powiedzieć Santanie - odparła. - Dlaczego?

Szczerze, miał ochotę puścić rękę Brittany, podejść do jednej z szafek i zacząć uderzać w nią głową.

- Bo jeśli ona nie odwzajemnia twoich uczuć, powinnaś o tym wiedzieć. I potem powinnaś sobie dać z nią spokój. To zdrowe.

- Tak mówił doktor Phil?

- Hej, to król Gejolandu!

Zza zakrętu wyszli Karofsky z przyjacielem, obydwaj dzierżący kubki z napojami. Kurt zaklął pod nosem - co do cholery podkusiło go, by w poniedziałek, żeby akurat dzisiaj założyć ostatnią kurtkę McQueena, jaką kiedykolwiek sobie kupi? Fatum, cholerne fatum.

Karofsky z paskudnym uśmiechem gotował się do oblania go. Kurt widział, jak ugina i wycofuje rękę, obiera cel i robi zamach, gdy nagle jego wizję zablokowały plecy Brittany. Kiedy dziewczyna odsunęła się w końcu na bok, Karofsky miał całą twarz i znaczną część koszulki pokrytą jagodowym slushie.

- Niektórzy ludzie są gejami - powiedziała, a Kurt nie wiedział, czy lepiej się cieszyć, czy płakać. - Pogódź się z tym.

Złapała Kurta za rękaw czystej kurtki i pociągnęła w stronę sali chóru.

***

- Chciałabym zaśpiewać - oświadczyła Brittany, wychodząc na środek sali.

Pan Schue wymienił zdziwione spojrzenie z Rachel, a reszta chóru zaczęła na szybko wymieniać się opiniami. Kurt siedział z założonymi nogami i z zadowoleniem patrzył na Brit.

- Ostatnio trochę myślałam - chichot na sali - o udawaniu i okazało się, że to wcale nie jest takie fajne - powiedziała. - Dlatego chciałam zaśpiewać. Powinnam to właściwie powiedzieć, ale nie mogłam, bo w żadnej aptece nie chcieli mi sprzedać odwagi w sprayu. I patrzyli na mnie tak dziwnie.

Kilka osób otwarcie parsknęło śmiechem. Brit złożyła ręce przed sobą i wbiła wzrok w podłogę.

- To dla Santany. Bardzo ją lubię.

Brittany odwróciła głowę i kiwnęła Bradowi, który zaczął grać.

I want a little something more
Don't want the middle or the one before
I don't desire a complicated past
I want a love that will last

Kurt zaczął rozglądać się po sali. Rachel wtuliła się w Finna, a Quinn oparła głowę na ramieniu Mercedes. Puck miał wyjątkowo debilny wyraz twarzy i po raz pierwszy wyglądał, jakby nie miał pojęcia, co powiedzieć i jak zareagować. Kurt wychylił się nieco ze swojego miejsca. Siedząca na końcu rzędu Santana kiwała się w rytm muzyki z przymkniętymi oczyma.

Forever
I want a love the love that last
Always
I just want a love that will last
I want a love that will last

Brittany skończyła, dygnęła krzywo i wróciła na swoje zwyczajowe miejsce obok przyjaciółki. Starała się nie patrzeć na Santanę; zamiast tego skupiła się panu Schue, który z zaskoczeniem komplementował jej wybór piosenki i wykonanie.

Kurt zauważył jednak, że Santana łapie dłoń Brittany i splata ich palce. Uśmiechnął się w duchu. Zadecydował, że - w razie powodzenia - kupi sobie nowe buty.

---
piosenka to Renee Olstead - A Love That Will Last
pojawia się cytat z poniedziałkowego Castle

fandom: glee, fikaton 9, autor: katty_blake, fikaton 9: dzień trzeci

Previous post Next post
Up