fikaton 9, dzień 10: romans historyczny

Oct 10, 2010 15:04

Napisałam to dzieło symultanicznie ze Skye, siedząc w piżamie w moim łóżku. Skye siedziała w piżamie obok. Tak, wiemy, że jest 15, a od 12 ludzie biegali poznański maraton.

autor: le-mru
fandom: Diariusze Wampirów
ilość słów: 741 po śmierci Karola Młota państwo Franków podzielone między synów Karlomana i Pepina III Krótkiego
spoilery: ogólne do chemii Damona i Alarica serialu
zawiera: slash Damon/Alaric, wojnę, dialogi łóżkowe
Prequel do Orgazmu historycznego.
Dedykowane:
Semele: zamieściłam nasze wyjaśnienie, dlaczego Damon urwał się z pułku,
Skye: mojej siostrze w tym shipie, który z zaskoczenia pożarł nam mózg,
Magdzie: Muminków wprawdzie zabrakło, ale gejów w okopach i diariuszy wampirów nie.


ROMANS HISTORYCZNY

- Opowiedz mi chociaż trochę, Damon.

- Ale po co, no błagam.

- To interesujące. Opowiedz coś - powtórzył z uporem Alaric. - Wiesz, nikt już nie może się pochwalić znajomością z osobą, która była tam osobiście.

- Przestań mi marudzić, Rick! Gdybym wiedział, że jesteś taki upierdliwy, w życiu bym cię tutaj nie zaciągnął!

- Jestem nauczycielem. Muszę być upierdliwy, inaczej nie wpłynę na młode umysły. Poza tym potraktuj to jak przysługę.

- Przysługę… hm, to od razu brzmi inaczej. Kiedy będę, twoim zdaniem, mógł wyegzekwować tę przysługę?

- Kiedy zechcesz, byle w grę nie wchodziła przemoc wobec ludzi, zwierząt i mnie.

- Ostrożnie formułuj swoje warunki. Jestem jak dżin. Wszystko zapamiętam i wszystkiego się uczepię.

- To dodaj do tej listy jeszcze Stefana.

- Zrobione.

- To jak było z tą wojną secesyjną?

- Dobra, powiem ci, Rick. Tylko przesuń się kawałek, bo wkraczasz w moją strefę osobistą. Otóż, wtedy, na wojnie, było do dupy. Zarejestrowałeś? Było zimno i nie mieliśmy co jeść. Nikt się nie przejmował tym, że w sumie aż tak nam nie zależy na naszym świętym Południu, żeby się za nie zarzynać. Byłem na jakimś obozie szkoleniowym pod Atlantą, gdzie ćwiczyliśmy na manekinach pełnych słomy. Możesz już zgadywać, że to trochę różniło się od rzeczywistości.

- Dużo z tego pamiętasz?

- Niestety. Wiesz, to taki okres formowania osobowości, wczesna młodość. Zgadnij, gdzie nauczyłem się tego całego okrucieństwa.

- Serio obwiniasz o to wojnę, Damon?

- Czyżbym wyczuwał nutkę ironii? Inaczej byś śpiewał, Rick, gdyby wysłali cię do Wietnamu.

- Zapewne. Jak udało ci się wydostać stamtąd?

- Wybłagałem przepustkę. Nie było łatwo. Wtedy nikogo nie obchodziło, czy masz depresję, czy jakieś inne PTSD. Nie to co teraz. - Damon prychnął pogardliwie.

- Ale nie wróciłeś już na front?

- Jakimś cudem przedłużyli mi przepustkę. Teraz, z perspektywy czasu, podejrzewam, że Katherine maczała w tym swoje urocze paluszki. Nie żałowałem szczególnie, że nie zobaczę się ze swoimi towarzyszami broni.

- Ta wojna była ci obojętna?

- Pff, oczywiście. Wszystkie były mi obojętne.

- A gdzie byłeś podczas drugiej wojny światowej?

- Daaaalej chce ci się o tym gadać?

- Ostatnie pytanie, przyrzekam.

- Byłem w Paryżu, ale jak tylko zrobili anschluss, dałem nogę do Stanów. Przeczuwałem, że to będzie wielka rozwałka.

- Przecież nie masz się czego bać. Nie można cię zabić konwencjonalną bronią.

- To co, przepraszam, miałem zrobić? Własnoręcznie bronić Polski przed III Rzeszą? Weź się zastanów trochę nad sobą, Rick.

- Byłbyś idealnym żołnierzem. Jeszcze z możliwością rzucania uroku…

- Masz jakieś dziwne fantazje, wiesz?

- Tylko spekuluję. Czemu wojny w ogóle cię nie obchodzą?

- Daj spokój, ludzie walczący z innymi ludźmi o jakieś zasoby albo skrawek lądu? Co mnie to może obchodzić?

- Chyba trochę powinno, Damon.

- Ale w jaki sposób mnie to dotyka, Rick? Przestań tak emanować swoją prawomyślnością na mój relatywizm, dobra?

- Mówisz, że to ludzie walczący z ludźmi. A jak ludzie się wybiją nawzajem? Co wtedy?

- Ludzi jest mnóstwo. Poza tym zostają zawsze zwierzątka, jakkolwiek obrzydliwe by to nie było. Zaraz, czyżbyś oglądał niedawno „Daybreakers”?

- Złapałeś mnie na gorącym uczynku…

- Marny kawałek kinematografii. Znacznie bardziej podobał mi się „Wywiad z wampirem”.

- No tak. O historii nie chcesz ze mną rozmawiać, a o głupich filmach z wampirami już tak?

- Głupie filmy o wampirach mają większy wpływ na jakość mojego bytu niż jakieś głupie wojny, które dzieją się tysiące kilometrów stąd w jakichś górach. Co jest ciekawego na wojnie? Gejowski seks w okopach? No ja cię proszę.

- Chyba nie chcę o tym myśleć. - Alaric przewrócił się na plecy i wbił wzrok w belkowany sufit. - Lepiej wrócę do swojej wojny secesyjnej. Może nawet napiszę jakiś artykuł, jeśli będziesz współpracował.

- Nie mogę w to uwierzyć. W życiu nie będę się więcej umawiał z historykiem. Naprawdę.

- Hej, co ty w ogóle robisz?

- Ubieram się, Rick. - Damon stanowczo zapiął koszulę. - Muszę załatwić coś na mieście. Wrócę za jakieś dwie godziny. Nie ruszaj się stąd.

Alaric przekrzywił głowę.

- Zapamiętaj, Rick. - Damon narzucił na siebie kurtkę i uniósł do góry jeden palec. - Wojna jest bez sensu, kultura jest bez sensu, wszystko jest bez sensu. Twoje dociekania historyczne również są bez sensu. Przykro mi.

Odwrócił się na pięcie i wyszedł.

- Ty nie jesteś żadnym relatywistą - zawołał za nim Alaric, siadając w łóżku. - Ty jesteś typowym nihilistą, Salvatore!

Odpowiedziała mu cisza. Dom Salvatore’ów był porażająco pusty.

Alaric usiadł na brzegu łóżka, przeczesał ręką nastroszone włosy i zawalczył z ochotą, żeby sprawdzić, która jest godzina. Był weekend. Mógł mieć to gdzieś. Sięgnął za to po stojący na szafce nocnej kubek i po chwili namysłu wlał sobie do niego trochę whisky i trochę wody. Tak na dobry początek dnia.

- Może trochę pozwiedzam - powiedział do siebie.

autor: le_mru, fikaton 9: dzień dziesiąty, fikaton 9, fandom: the vampire diaries

Previous post Next post
Up