Autor:
idrilkaTytuł: Gra w wojnę
Fandom: Avatar: The Last Airbender
Spojlery: Do 3x21.
Postacie/Pairingi: Zuko/Azula
Ilość słów: 1 377
Ostrzeżenia: Incest.
A/N: Miałam ten fik rozgrzebany już od jakiegoś czasu i nareszcie udało mi się go skończyć. Dedykowane
akzseinga, siostrze w shipperstwie. ;) Mam nadzieję, że będzie Ci się podobać.
Gra w wojnę
1.
Dla Azuli wszystko jest grą.
Jej oczy płoną ogniem, kiedy patrzy na lalkę o malowanej, białej twarzy, którą trzymasz w dłoniach, usta ma wygięte w grymasie i wyciąga rękę jak najwyżej, by złapać zabawkę, ale dosięga tylko rąbka rękawa tuniki - próbuje pociągnąć, chwycić cię za przedramię (mogłaby wtedy wbić zęby w ciało, zostawić ślad i wspomnienie bólu, to takie proste, przyszłoby jej to bez trudu, wiesz o tym).
- Oddaj! Oddaj to!
Azula jest zła, jest wściekła; przelotnie rzucasz okiem na służące stojące bez słowa przy ścianie - znasz te spojrzenia, którymi się wymieniają, widziałeś je już wcześniej. Nikt nie lubi, kiedy Azula jest wściekła. (Czasem mógłbyś przysiąc, że wasza własna matka spogląda na nią ze strachem.)
- Ale to powinno wyglądać jak naprawdę! - mówisz uparcie, a potem spopielasz lalkę jednym ruchem dłoni i patrzysz, jak siwobiały proch opada na ziemię pomiędzy twoimi palcami. Przynajmniej tej jednej bitwy Azula nie wygra. - Sama chciałaś bawić się w wojnę. Na wojnie są ofiary.
Zapominasz o tym zdarzeniu jeszcze tego samego dnia.
Jakiś czas później zauważasz, że jedna ze służących, których zadaniem jest zazwyczaj zabawianie Azuli o każdej porze dnia i nocy, ma zabandażowane obie dłonie. Niezgrabnie trzyma czajniczek z herbatą, starając się nie rozlać gorącego napoju na stół wypolerowany tak nieskazitelnie, że możesz zobaczyć w nim swoje odbicie, i nie patrzy ci w oczy, nawet wtedy, gdy w końcu sam szukasz kontaktu.
Azula tylko wzrusza ramionami, kiedy o to pytasz.
- Bawiłyśmy się w wojnę - rzuca obojętnym tonem i w tej chwili wiesz dokładnie, co powie dalej. Przez moment nie możesz oddychać, twoje usta i gardło pełne są ognia. - Na wojnie są ofiary. Sam powiedziałeś, Zuzu, że to powinno wyglądać jak naprawdę.
Wiesz, że tak naprawdę mówi co innego.
(Twoja wina, Zuzu. To wszystko twoja wina.)
(Być może ma rację.)
2.
Dla Azuli wszystko jest grą.
To przychodzi jej tak łatwo - być ukochanym dzieckiem ich ojca, tym, z którego można być dumnym, zawsze na pierwszym miejscu, zawsze przed Zuko, bez względu na wszystko. Popatrzcie, mówi Władca Ognia Ozai, moja córka jest godna swojego imienia. Czasami zastanawiasz się, czy nie wolałby, gdyby Azula urodziła się chłopcem (gdyby urodziła się jedynym chłopcem).
Obserwujesz z kąta komnaty, jak Azula gra z ojcem w Pai Sho, tracąc pionki i odbierając je bezlitośnie przeciwnikowi, kiedy tylko nadarzy się okazja. Azula gra nierozsądnie, myślisz, nie powinna tak zdecydowanie wychodzić na prowadzenie, myślisz, powinna dać ojcu wygrać, ponieważ Władca Ognia Ozai nie potrafi znieść klęski, myślisz. Ty właśnie tak byś postąpił, okazał szacunek i uznał wyższość, ale Azula strąca kolejne pionki i kiedy ostatnie pole ojca upada, Ozai uśmiecha się i gładzi ją po włosach.
- Tak właśnie postępują prawdziwi przywódcy - mówi i wiesz, że te słowa tak naprawdę nie są przeznaczone dla Azuli.
Kiedy ojciec odwraca się w stronę okna, Azula posyła ci zadowolony z siebie uśmiech i w tym momencie zdajesz sobie sprawę, jak bardzo się myliłeś. Ta rozgrywka Pai Sho nie była jedyną rzeczą, którą wygrała w tym momencie. (Zastanawiasz się, czy wasz ojciec wie, jak bardzo potrafi go zmanipulować własna córka. Chciałbyś wierzyć, że tak.)
Niektórzy rozgrywają swoje wojny na planszy. Dla Azuli nie ma to znaczenia - ludzie, pionki; jest jej wszystko jedno.
(Pionki to ludzie, ludzie to pionki, to proste, Zuzu, to takie proste, kiedy już przywykniesz do tej myśli, nagle wszystko staje się łatwiejsze, wystarczy tego chcieć.)
(A może jednak się mylisz, może to ma znaczenie - Pai Sho nudzi Azulę, ona woli grać żywymi marionetkami tańczącymi na jej sznurkach.)
3.
Dla Azuli wszystko jest grą.
Lato tego roku jest gorące, bardziej upalne, niż jakiekolwiek z tych, które pamiętasz, dlatego śpisz przy szeroko otwartych oknach, odrzucając nakrycie na bok i zdejmując tunikę, ale spocona skóra wciąż klei się do jedwabnych prześcieradeł. Czasami nocą powieje chłodniejszy wiatr od strony morza i wtedy budzisz się na moment, i oddychasz głęboko, aż twoje płuca napełnią się rześkim powietrzem - potem zasypiasz i śpisz już do rana bez snów.
Kiedy otwierasz oczy, zbudzony w środku nocy, wiesz, że nie jesteś sam.
- Czego tu chcesz? - pytasz ciemność.
- Nie musisz się tak jeżyć, Zuzu - odpowiada Azula, podchodząc bliżej, i w mroku możesz już dojrzeć zarysy jej twarzy, długie włosy opadające na ramiona. Staje tuż przy twoim łóżku, a potem nachyla się i szepcze ci do ucha: - Przyszłam, żeby ci coś podarować.
Przyciska swoje wargi do twoich i przez moment nie możesz oddychać, ogień, ogień w jej ustach, zamykasz oczy, wyrywasz się, odpychasz ją mocno, to złe, złe, zupełnie jak Azula, która stoi wciąż nad tobą, uśmiechając się, jakby wygrała tę bitwę, o której nawet nie wiedziałeś, że ją toczyliście, i w tej chwili twoja siostra nie wygląda wcale, jakby miała jedenaście lat.
(W ten sposób zawsze będę z tobą, Zuzu, cokolwiek się stanie, o, tutaj - dłoń położona na piersi - nigdy mnie nie zapomnisz, braciszku.)
(Ten jeden raz Azula mówi prawdę - nie potrafisz zapomnieć o jej zbyt gorącym oddechu na karku, o jej dotyku, o śladach, które pozostawiły jej paznokcie na twojej skórze, nawet kiedy znajdujesz się wiele dni drogi od miejsca, które kiedyś było twoim domem. Wiesz, że to granica, której nigdy nie powinieneś był przekroczyć, że w tę jedną grę nie powinieneś był zagrać, ale z Azulą wybór nie zawsze jest możliwy.)
4.
Dla Azuli wszystko jest grą.
Przychodzi do ciebie w środku nocy, jak te całe lata temu (tylko trzy, ale równie dobrze mogłoby być to całe stulecie, tak nieznajomo znajome jest wszystko, do czego wróciłeś) i - tak jak te trzy lata temu - wiesz, że nie powinieneś jej ufać, a mimo to dopuszczasz ją bliżej, niż powinieneś.
- Co robisz? - szepczesz, kiedy popycha cię na ścianę i nachyla się nad tobą. Jest silniejsza niż tamta jedenastoletnia dziewczynka, z której uścisku chciałeś się wyrwać, bo wiedziałeś jeszcze wtedy, co jest dobre, a co złe. Teraz nie jesteś już pewien.
Jej usta tuż przy twoich, przez chwilę oddychacie tym samym powietrzem, a potem Azula nachyla się jeszcze odrobinę i to wystarcza, wnętrze jej ust nadal płonie, są rzeczy, których się nie zapomina, są rzeczy, które chciałbyś zapomnieć, delikatne muśnięcie języka, ostre paznokcie zostawiają płonące czerwienią ślady na twojej skórze, piętno bardziej trwałe niż blizna na twojej twarzy - wciąż czujesz te, które pozostawiła ostatnim razem (w ten sposób zawsze będę z tobą, Zuzu).
Odsuwa się równie nagle, pozostawiając cię przez moment z uczuciem, że spadasz, spadasz i nigdy nie dosięgniesz dna, nim na powrót znajdujesz solidne oparcie w piekących pamiątkach wstydu wyrzeźbionych w twojej skórze. To niemal zabawne, jak w tym momencie wszystko zaczyna się i kończy na Azuli.
- Sprawdzam, jak smakuje porażka.
Igra z tobą jak z ogniem, niszcząc cię tylko dlatego, że może. Żaden inny powód nie jest jej potrzebny.
(Jesteś słaby, Zuzu, zawsze byłeś słaby, oboje znamy prawdę i nic tego nie zmieni, cokolwiek ojciec by teraz o tobie nie myślał, ja wiem, jak jest naprawdę. Popatrz, co mogę ci zrobić, nawet nie muszę cię zranić, nie tak. Tyle wystarczy.)
(Być może ty jesteś słaby. Ale - znów, być może, tylko być może - Azula również nie jest niepokonana. Nie da się wygrywać wszystkich bitew.)
5.
Dla Azuli wszystko jest grą.
Nawet teraz, kiedy miota się bezładnie w furii, a włosy opadają jej na oczy, jej wielkie, pełne szaleństwa oczy, nadal wierzy, że może wygrać, więc ciska błyskawicę za błyskawicą, powietrze wokół wiruje, ogień osmala skórę i włosy i walczysz, walczysz, bo wiesz, że to Agni Kai musisz wygrać, koło się zamyka, wąż połyka swój ogon.
Wokół wszystko płonie czerwienią i błękitem, a potem błękitny ból przeszywa twoje ciało, w jednej chwili wygrywasz i przegrywasz, to koniec, Agni Kai się skończyło, pozostała tylko walka na śmierć i życie bez żadnych zasad, ale nie możesz się podnieść, pod półprzymkniętymi powiekami widzisz tylko szkarłat.
Potem, kiedy czujesz chłodne dłonie Katary na twoim ciele, zabierające ze sobą ból, wiesz, że jest już po wszystkim.
Nic nie jest w stanie przygotować cię na to, co widzisz, kiedy wstajesz i odwracasz się w stronę Azuli - ogień, ogień w jej ustach, i patrzysz, jak miota się w łańcuchach, krzycząc i płacząc, pokonana przez samą siebie, ale wciąż nie chcąc uznać porażki - szarpie się, szarpie tak długo, dopóki wystarczy jej sił, a potem podnosi wzrok na ciebie i Katarę i nagle wygląda na zupełnie zagubioną, jakby nie pojmowała, co się właśnie stało.
Jest tylko jedna gra, której zasady Azula rozumie.
(Nie jesteś pewien, czyja to wina.)