WFMŻ, życzenie 9: Między oczy

Sep 05, 2010 22:29

Miałam napisać zupełnie inne życzenie, to wyszło zupełnym przypadkiem w ramach rantu na temat Buffykomiksów. Także istnieje duża szansa, że niedługo wrzucę jeszcze jeden tekst, tym razem ten pierwotnie zaplanowany.

Autor: upupa-epops
Fandom: BtVS
Tytuł: Między oczy
Życzenie: 9. Spuffy w okolicach 6 sezonu, Spike bez duszy.
Ilość słów: 1053
Korekta: le-mru
A/N: AU dziejące się po 6x08 Tabula Rasa i spoilery nie idą nigdzie dalej, ale w sumie warto by znać kanon aż do 6x15 As You Were dla pełniejszego komfortu czytania. Czy informacja, że to Spuffy, wystarczy zamiast ostrzeżeń?


Między oczy

SPIKE: I must be a noble vampire. A good guy. On a mission of redemption. I help the helpless. I'm a vampire with a soul.
BUFFY: A vampire with a soul? Oh my God, how lame is that?
6x08 Tabula Rasa

And it hurts to want
Everything and nothing at the same time
I want what's yours and I
Want what's mine
I want you
But I'm not giving in this time
Michelle Branch, Goodbye to You

Buffy przychodzi późno w nocy. Jest tak zmęczona, że siada wprost na kamiennej posadzce i zamyka oczy, w żaden sposób nie tłumacząc swojej obecności. Zachowuje się jak u siebie w domu i może nawet coś w tym jest. Spike już ma na końcu języka adekwatnie przykry komentarz na temat obłapiania w ciemnych klubach tudzież wykorzystaj i porzuć, ale w tym momencie dziewczyna unosi lekko głowę i patrzy wprost na niego, smutno i szczerze.

Kiedy Spike schodzi do dolnego pomieszczenia po butelkę whisky, przelotnie zastanawia się, dlaczego w zasadzie to sobie robi. Gdy zamknie oczy, nadal czuje i widzi pocałunek sprzed paru godzin (pierwotny plan na wieczór: rozpamiętywać te trzy minuty przez całą noc i głupio wierzyć, że to miało jakieś znaczenie).

Flaszka stoi tuż obok porzuconej marynarki bliżej nieokreślonego Randy'ego i Spike przez moment tęskni za chwilami, kiedy nie pamiętał, kim jest, za wspaniałą jasnością myśli i lekkością kroku. Uśmiecha się na wspomnienie tego, co Buffy powiedziała wtedy na pomysł wampira z duszą. Niewielkie zwycięstwo nad Angelem - nawet nie dlatego, że wreszcie z niego zadrwiła, tylko dlatego, że koniec końców oboje myślą o nim to samo. Kolejna nić porozumienia, nawet jeśli pogromczyni potrzebowała aż utraty pamięci, żeby się do tego przyznać.

Teraz Buffy nie odmawia nalanej szczodrą ręką szklanki. Oboje wypijają pierwszą kolejkę niemal duszkiem. Krypta jest duża i siedzą w zasadzie w przeciwległych końcach, ona na podłodze blisko drzwi, on na swoim ulubionym sarkofagu. Spike'owi przebiega przez myśl, że muszą teraz wyglądać strasznie głupio, ale dla faceta, który właśnie spędził cały dzień jako Randy Giles (Giles, na litość boską!), strasznie głupio to już jakiś postęp. W ramach dopełnienia obrazu absurdu rzuca w stronę Buffy butelkę, a ona nalewa sobie kolejnego drinka i odrzuca mu flaszkę z powrotem.

- Ciężki dzień w pracy?
- Coś w tym stylu.
- Mów mi jeszcze. Gonił mnie kurduplowaty rekin-windykator w garniturze.

Udaje się. Buffy parska niekontrolowanym śmiechem, a jej mięśnie od razu rozluźniają się nieco. Spike ma ochotę z całej siły walnąć głową w sarkofag. To by było na tyle, jeśli chodzi o mocne postanowienia, że nie będzie przybiegał jak mały piesek za każdym razem, kiedy pogromczyni na niego zagwiżdże.

- Tara się wyprowadziła.

Pierwszą myślą Spike'a jest wizja tego, co mogłaby zrobić ze światem odpowiednio wściekła Willow. Ani Buffy, ani Xander nie zdają sobie sprawy nawet z ćwierci jej możliwości i przez sekundę Spike jest szczerze przerażony.

Dopiero potem przychodzi mu do głowy oczywisty wniosek, że gdyby młoda czarownica faktycznie chciała zrobić coś apokaliptycznego, dałaby im subtelny sygnał w postaci trzęsienia ziemi, gradobicia wielkości strusich jaj, płonących niebios i innych tego typu przyjemności. Tymczasem zamiast nadnaturalnych zjawisk atmosferycznych Spike widzi przed sobą zdegustowaną światem Buffy, która - jeśli się nad tym głębiej zastanowić - właśnie zostawiła Willow w potrzebie i zapewne pod pozorem patrolu przyszła napić się z nim whisky.

W związku z tym jeszcze raz rzuca w jej stronę butelką. Przypomina sobie, że w końcu nie jest wampirem z duszą, więc ignoruje swoje wydumane nadzieje i znowu powstrzymuje się od wspomnienia o niedawnym pocałunku i innych niewygodnych komentarzy (oficjalna wersja wydarzeń: liczy, że coś na tym zyska).

- Mogę ci jakoś pomóc? - pyta, by dopełnić rytuału robienia z siebie idioty, znowu.

Buffy siedzi bez ruchu, jakby go nie usłyszała, a potem powoli zakręca flaszkę, wstaje i idzie w stronę sarkofagu.

Spike jest realistą, więc doskonale wie, jak to się skończy. Przez moment bawi się myślą, że ten jeden jedyny raz zachowa się rozsądnie, że wstanie i wyrzuci za drzwi dziewczynę, która lada moment potraktuje go jak środek na zły humor. Jednocześnie bierze głęboki wdech i ma to cudowne uczucie, jakby już za chwilę miało mu przyspieszyć tętno.

Bez mrugnięcia okiem daje się pocałować. Natychmiast przestaje analizować sytuację, instynktownie obejmuje Buffy i zaczyna chaotycznie przesuwać dłonie po jej ciele, od głowy aż po biodra. Pogromczyni ma zamknięte oczy i nagle Spike rozpaczliwie chce, żeby je otworzyła, więc całuje ją mocniej, przyciska do siebie, napiera całym ciałem, aż w końcu zaczyna rozpinać jej bluzkę, licząc, że to będzie za wiele, dziewczyna da się sprowokować i uderzy go z całej siły, bo wtedy przynajmniej będzie musiała na niego spojrzeć.

Buffy rzeczywiście otwiera szeroko oczy i Spike odruchowo ugina kolana, przygotowując się, by cios go nie przewrócił. Gdy zamiast pięści na szczęce czuje, jak drobne palce szarpią go za pasek od spodni, miękną mu nogi.

To, co się dzieje, jest niespodziewane, ale wcale nie zaskakujące.

W głowie Spike'a wybucha sto scenariuszy, jeden bardziej fantastyczny od drugiego, a niektóre (niewiele) nawet kończą się happy endem. Buffy wykorzystuje tę chwilę zawieszenia między fikcją a rzeczywistością na ostateczne uporanie się z klamrą jego paska i zamkiem w spodniach.

Własna wyobraźnia działa przeciwko niemu, adrenalina skacze pod sufit i nagle Spike nie jest już w stanie utrzymać na twarzy żadnej maski. Nie może znieść chaosu w głowie i gonitwy sprzecznych myśli, więc zupełnie poddaje się impulsom i opuszkami palców delikatnie dotyka policzka Buffy. Dziewczyna wzdraga się, strząsa z twarzy jego rękę i kładzie ją sobie na biodrze, dobitnie dając mu do zrozumienia, gdzie jest jego miejsce. Całuje go ze złością, a Spike ku swojemu zaskoczeniu odkrywa, że też jest wściekły. Łatwo poddaje się nowemu uczuciu. Od kiedy Buffy wróciła, dał sobie spokój z byciem bohaterem. Ostatecznie okazuje się, że nić porozumienia, która się między nimi nawiązała, opiera się na tym, co w każdym z nich jest najgorsze. Spike nie jest wampirem z duszą.

- I co, kotku, zamierzasz mnie wziąć tak na sarkofagu? - pyta z paskudnym uśmiechem.

Zdejmuje jej bluzkę przez głowę, nie rozpinając jej do końca, jego koszula kończy gdzieś w kącie pozbawiona kilku strategicznych guzików. Spodni pozbywa się sam.

Buffy faktycznie popycha go w stronę sarkofagu. Zanim Spike ma czas naprawdę poczuć, jak zimna jest kamienna płyta, pogromczyni osuwa się na niego i zaczyna poruszać we własnym tempie. Cały czas patrzy wprost na niego i cała złość Spike'a gdzieś się ulatnia. Jeśli jesteś dla kogoś tylko przedmiotem przynoszącym ulgę, ale nikt nie próbuje ubrać tego dla ciebie w piękne słówka, to automatycznie stajesz się czymś więcej.

- Kocham cię - mówi cicho między haustami powietrza, nie troszcząc się, czy zostanie usłyszany.

Chwilę potem Buffy gwałtownie prostuje plecy, odchyla głowę do tyłu i zaciska się wokół niego. Spike krzyczy i na kilka sekund pozwala sobie na zamknięcie oczu.

Kłamstwa, które opowiada sobie w tym czasie, są bardzo piękne.

autor: upupa_epops, fandom: buffy the vampire slayer, fandom: btvs, wfmż

Previous post Next post
Up