KONIEC! Raaaaju, to był najchorszy z chorych i najdziwniejszy z dziwnych fikatonów. Naprawdę.
Dziękuję bardzo prowadzącym i promptującym oraz całej reszcie za ciężki, ale świetny tydzień! :)
tytuł: Spotkania wyższego stopnia
autorka:
kubisfandom: Battlestar Galactica
spoilery: żadnych
ilość słów: 186
- Czy na Galactice straszy, czy ja muszę odstawić alkohol? - spytał Hot-Dog, wchodząc nieco niepewnie do kwater pilotów i opadając ciężko na krzesło.
- Ani to, ani to, moim zdaniem - Kara podniosła głowę znad lektury (świsnęła książkę admirałowi, okazało się, że to tomik poezji. Adama w wersji romantycznej, no proszę... Nie, nie, nie, wycofujemy swoje myśli z tych torów, biegusiem.)
- Czemu? - zainteresował się Hot-Dog. Położył głowę na stole i odwrócił twarz w stronę Starbuck.
- Bo na trzeźwo będziesz nie do zniesienia - rzucił z pryczy po lewej Narcho.
Hot-Dog nie odwracając się pokazał mu środkowy palec w uniwersalnym geście pokoju.
- Bo na trzeźwo każdy pilot jest nie do zniesienia - poprawiła Starbuck, siadając prosto. - A duchów na statku nie ma. Sprawdziliśmy kiedyś, jak zaczęły znikać skarpetki.
Nieco uspokojony Hot-Dog przemyślał sprawę. Przywołał z pamięci obraz postaci w zwiewnym stroju, sunącej powoli po korytarzu.
- Możliwe, że to nie był duch - zgodził się.
- A widzisz. - Starbuck klepnęła go po plecach nieco za mocno.
- Ale w takim razie nie chcę wiedzieć, co w tamtej części statku robiła w takim stroju Ellen Tigh.