Autor:
girlupnorthTytuł: Impreza
Fandom: Buffy the Vampire Slayer
Postaci: Buffy, Willow, Dawn, Giles, Faith, Spike + niespodzianka; OFCs
Shipy: Faith/Willow, Buffy/Spike, Giles/ktoś
Spoilery: post-series, spoilerów specjalnie brak
Ciąg dalszy
Podejścia pragmatycznego i
Wielkiego powrotu (ale można, jak sądzę, czytać oddzielnie)
Ilość słów: 980
Ostrzeżenia: crack. Erekcja Gilesa. Motyw poduszek. Sugerowany bdsm. Femme i (sugerowany) slash. Ogólne szaleństwo.
Z pozdrowieniami dla piszących, czytających, komentujących i dla promptodawczyń :]
Impreza
Wydanie pierwszej prawdziwej powieści Dawn Buffy zdecydowała się uczcić, urządzając imprezę na cześć siostry.
- Każdy powód do imprezy jest dobry. Niektóre są lepsze! - oznajmiła Gilesowi, kiedy ten wyraził swe powątpiewanie w to, czy trzysta stron pornografii aby na pewno jest czymś, co Buffy chciałaby hucznie oblewać. - Dawn odwaliła kawał dobrej roboty i musimy okazać jej nasze wsparcie i radość.
- Mówisz tak tylko dlatego, że widziałaś czek za książkę - zauważył Giles ponuro.
- Oczywiście - odparła kategorycznie Buffy. - Nie sądzisz chyba, że będę wspierać działania, które nie przynoszą żadnych dochodów.
Giles zdjął okulary, po czym, uświadomiwszy sobie, że za ich czyszczenie nikt mu nie zapłaci, założył je z powrotem na nos.
- W takim razie bawcie się dobrze - powiedział grobowo.
*
- Ty chyba zwariowałaś - rzekła surowo Faith.
Willow wyjęła drewnianą łyżkę z mieszanej właśnie tajemniczej substancji i rzuciła Faith pytające spojrzenie.
- Wesołą galaretkę robi się inaczej!
- Mam alkohol i mam galaretkę - powiedziała Willow. - Czego jeszcze twoim zdaniem potrzebuje wesoła galaretka?
- Jeśli rozpuścisz galaretkę w samym alkoholu, stężenie procentów może zabić - wyjaśniła Faith z zaskakującą jak na nią cierpliwością. - Musisz dodać wody.
- Hmm. Sprytne.
- Wiem! - rozpromieniła się Faith. - Jazda, działaj szybciej z tą żelatyną.
- A czemu? - zapytała Willow, dolewając wody do garnka.
- Chcę już zdejmować ci majtki - wyjaśniła Faith bezpretensjonalnie.
Willow zapiszczała z radości.
*
- Willow i Faith znów się obmacują w kuchni - zaraportowała Dawn, wchodząc do pokoju, w którym zdążyła się już zgromadzić większość zapowiedzianych gości. - Na razie z czegoś do przegryzienia nici.
Nikt się specjalnie nie przejął; szczęśliwie część alkoholu stała już na stole. Pierwsza butelka zresztą zdążyła się skończyć, rozlana szczodrze przez Spike’a wszystkim w promieniu dwóch metrów.
- Hej, gwiazda wieczoru, siadaj tu z nami - powiedziała jedna ze świeżynek, podsuwając Dawn krzesło. - Świetna książka, naprawdę. Gratulacje.
- Napijmy się! - zaproponował Spike, przechylając się do nich ze swojego fotela. - Za twórczość Dawn!
Wzniesiono toasty, wypito wódkę i szybko sięgnięto po Colę do popicia. Nastroje panowały szampańskie.
- Piszesz już coś nowego? - dociekała świeżynka imieniem Janine.
- Na razie tylko opowiadania - wyjaśniła Dawn. - I zastanawiam się nad motywem przewodnim do następnej książki. Wiesz, żeby ten seks nie był taki zupełnie przypadkowy.
- Aaa, jak to z poduszkami z tej książki? - zrozumiała Janine. Siedzący opodal Giles dziwnie się zmieszał. - Muszę powiedzieć, to było momentami… naprawdę odważne.
- Według mnie naprawdę dobrze napisane - wtrącił się Spike, wręczając Dawn kolejny kieliszek wódki. - Oczywiście, nie takie rzeczy się robiło z Angelusem…
- Spike - odezwała się uroczyście Buffy.
- Tak?
- Jeszcze jedna uwaga w takim stylu i sięgam po kołek.
Przez pokój przeszła fala protestów („Nie, co ty, niech mówi!”); Spike wykorzystał okazję, by podać Buffy następnego drinka - pogromczyni, jako dama, odmówiła picia shotów.
- Za bogate źródło gotówki! - zaproponował.
*
Dwie godziny później panowało już zupełne szaleństwo. Wesołe galaretki, doprowadzone do stanu galaretkowości za pomocą szybkiego zaklęcia, okazały się wielkim sukcesem; inne trunki również płynęły strumieniami.
Impreza podzieliła się, rzecz jasna, na podgrupy. Willow i Faith dołączyły ostatecznie do Spike’a i Buffy nad cytrynówką i partyjką kart (Buffy była już nieco wstawiona); kibicowało im kilka znajomych Willow z lokalnego zgromadzenia czarownic. Świeżynki rozpełzły się między drugim pokojem a kuchnią, gdzie trwała dyskusja na temat wszystkiego, od lęków z dzieciństwa (przodowały pająki i Buka), poprzez ulubione alkohole, aż do najlepszych technik seksu oralnego (Dawn słuchała pilnie).
W pokoju tańczono do różnej mniej lub bardziej strasznej muzyki. Nikt nie zauważył, w którym momencie Giles wymknął się na górę z jedną z czarownic; gdy nieco później odkryto ich nieobecność, Faith zaproponowała podziękowanie niesprecyzowanym siłom wyższym, że oboje zainteresowani byli pełnoletni, zaś Buffy wybełkotała, że nie będą przecież żałować erekcji staremu Gilesowi.
- Buffy, koniec picia - zarządziła Willow, odbierając przyjaciółce niedokończonego drinka. - A ty nawet nie myśl, że wykorzystasz sytuację - dodała, grożąc Spike’owi palcem.
- Spike nie wykorzystuje - zaprotestowała Buffy. - To ja wykorzystuję Spike’a. Mamy taki układ.
- Ślicznie, Buffy, ślicznie - powiedziała Faith, klepiąc Buffy po ramieniu. - Ale i tak nie pijesz już więcej.
- Ona jeszcze sobie zrobi krzywdę - zauważyła z niepokojem Willow, kiedy Buffy, nie do końca trzymając pion, udała się do kuchni celem zorganizowania jakichś chipsów. - Może powinnyśmy ją gdzieś zamknąć?
- Mam przynieść z góry kajdanki? - zapytała jak zwykle pragmatyczna Faith.
Willow zaświeciły się oczy.
- Mmm, kajdanki - powiedziała, całując Faith w ucho. - Zachowajmy może tę myśl na później.
Spike przewrócił oczami, po czym wstał i podążył za Buffy.
*
Rano wszędzie, gdzie okiem sięgnąć, leżały na pół martwe ciała uczestników imprezy. Dawn przedarła się przez morze zwłok i dotarła do przerażająco zabałaganionej kuchni, gdzie natychmiast przyssała się do ostatniego kartonu z sokiem pomarańczowym i duszkiem wychyliła jego zawartość. Miała niejasne wrażenie, że w którymś momencie nocy Willow i Faith próbowały ją przekonać, że w jej pornografii powinno być więcej lesbijek i proponowały podsunięcie kilku nowych kinków do dalszej twórczości.
Siedziała tak przez dłuższą chwilę, rozważając wydarzenia nocy, kiedy drzwi kuchni otworzyły się z cichym skrzypnięciem i do pomieszczenia wsunęła się dobrze Dawn znajoma postać, odziana w szlafrok Gilesa.
- Ethan Rayne? - zapytała Dawn ze zdumieniem.
Ethan zareagował równym zdumieniem, po chwili zaś, obejrzawszy dokładnie swoje ręce i pomacawszy się po zaroście, wyraźnie oklapł.
- Zaklęcie zmieniające postać przestało działać - rzekł smutno, siadając przy stole obok Dawn, której zaczęło coś świtać.
- Ta czarownica, która poszła wczoraj na górę z Gilesem - zaczęła surowo. - To byłeś ty!
- Tęskniłem - wyjaśnił Ethan, po czym sięgnął po ostatnie ciasteczko czekoladowe. - Giles nie odpowiada na telefony ani na maile. Musiałem coś zrobić.
- No tak - Dawn profilaktycznie podała mu chusteczkę. - Jasne. Ciężka sprawa.
- I co ja mam teraz zrobić? - zapytał Ethan przez łzy.
- Porozmawiaj z nim - poradziła mu Dawn. - I, hm.
- Tak?
- Zaproponuj, że jeszcze możecie używać tego zaklęcia - dokończyła Dawn w natchnieniu. - Giles na pewno się ucieszy ze zwiększonych możliwości w łóżku.
Ethan wyglądał trochę, jakby go zatchnęło.
Dawn uśmiechnęła się promiennie.
Bycie młodą gwiazdą literatury pornograficznej niosło ze sobą pewne zobowiązania.