Hasło "Za co?" powinno się odnosić również do fikatonu. Srsly. Zaczęłam dziś inny tekst, ale był do dupy, więc wrzucam to (też do dupy, ale przynajmniej udało mi się skończyć). Taki fajny prompt! To mógł być taki fajny tekst, ech :(
tytuł: Muzyka
autor:
magdalith fandom: Criminal Minds
słów: 909
spoilery: brak
uwaga: Kto pierwszy znajdzie cytat z Buffy, wygrywa toster.
"Życie bez muzyki byłoby pomyłką" powiedział Fryderyk Nietzsche.
"I'm the blood on your guitar" zaśpiewali Five Finger Death Punch w piosence "Salvation".
"Wyłącz to" rzekł Hotch do Morgana.
1.
JJ i jej tablica, kilkanaście poprzypinanych zdjęć. Długowłosy gitarzysta, z szeroko otwartymi oczami i ułamanym gryfem gitary przebijającym mu szyję. Pianistka, wciąż siedząca przy zalanej krwią klawiaturze, ale już bez palców. Młody chłopak, oparty plecami o bębny, z pałeczkami wbitymi w oczy i z własnym sercem na talerzu perkusyjnym.
- Bardzo brutalny. Dużo krwi. Działa na terenie całego kraju, przemieszcza się szybko. Nie włamuje się do domów, prawdopodobnie jest znany ofiarom. - JJ wzdycha i zamyka notatnik. - Zabija tylko muzyków.
Emily przełyka ślinę, Reid wzdryga się, Morgan ukradkiem chowa do kieszeni słuchawki od iPoda, Hotch mruga kilka razy.
2.
- JJ zostawiła nam próbki nagrań tych zabitych - Morgan skrzywił się. - W sumie nie wiem, po co.
- Wszystko może nas naprowadzić na ślad. Daj posłuchać - Emily wzięła od niego iPoda. - Świetne nazwy wykonawców, nie ma co... - zerknęła na wyświetlacz. - "Zadzgany_puzonem2.mp3".
- Hej, to wszystko jest jakieś dziwne, nie sądzicie? Dlaczego go wpuszczają? Skąd go znają? Może działa w branży muzycznej? Garcia, przejrzyj wszystkie wytwórnie płytowe pod kątem kontraktów z ofiarami. - Rossi wpatrywał się w zdjęcie mężczyzny wiszącego na kablu od keyboardu. - Kurczę, on jest jak niewidzialny. Wchodzi i wychodzi, zostawia muzyczną jatkę, a wszystko inne zostaje jak nienaruszone.
- Może tam naprawdę nikogo nie było? Może sami się zabili?
- Gdybym nagrał coś takiego, też bym się zabił - mruknął Morgan.
- Muzyka klasyczna - Hotch z godnością upił łyka kawy z kubka - Niektórzy nigdy do tego nie dorosną.
- Błagam cię... - jęknął Morgan. - Nie wmówisz mi, że gdy byłeś młodym szczeniakiem, słuchałeś Brahmsa czy innego Chopina.
- Nie. Ale to, czego słucha się dzisiaj... Ech - rozmarzył się nagle - Bay City Rollers - to była muzyka!
- Udam, że tego nie słyszałem.
- Skupcie się! - Reid podszedł do tablicy. - Muzyka! Z greckiego mousike, to sztuka organizacji struktur dźwiękowych w czasie. Struktury dźwiękowe składają się z zestawów fal akustycznych o odpowiednio dobranych częstotliwościach i amplitudach oraz ciszy pomiędzy nimi. W tradycyjnym i najbardziej rozpowszechnionym ujęciu, struktury muzyczne składają się z rytmu, melodii oraz harmonii. Rozpatrując ten problem bardziej szczegółowo...
Hotch skupił się jeszcze bardziej, Emily ziewnęła, Morgan schował się za plecami Rossiego i włożył słuchawki w uszy. Tydzień temu wyszła nowa płyta Xzibita, a on nadal nie miał kiedy posłuchać.
3.
Sugar baby love, sugar baby love
I didn't make to make you blue
Sugar baby love, sugar baby love
I didn't mean to hurt you.
Hotch podszedł do gramofonu i podkręcił głośność. Po czym zgasił lampę i - pozostając jedynie w świetle latarni padającym zza okna - wykonał kilka tanecznych ruchów. Ręce na biodra, krok w bok, miękkie ugięcie kolan, obrót. Krawat zafalował łagodnie. Ale na tyle mocno, aby Hotch opamiętał się, popukał się w głowę, zapiął guzik marynarki i wyszedł z sypialni.
The Rubettes, zostawieni sami sobie, śpiewali dalej.
4.
Jeśli orkiestra mandolinistów (osiemnastu członków, zaduszeni podczas próby strunami od swoich instrumentów) była - cytując Morgana - przegięciem, jak nazwać człowieka zmuszonego do połknięcia własnych organków (sztuk sześć, różne rozmiary) oraz pianistę, na którego z czwartego piętra spadł fortepian (bardzo duża plama na trotuarze)?
Byli bezsilni, sprawca prawdopodobnie nie istniał, a przynajmniej był niewidzialny. Zero śladów, zero świadków, zero pomysłów, dużo krwi. Pierwszy odcisk na palcu Garcii. "Jeszcze nigdy w życiu tyle nie klikałam!" Nadal nic.
5.
Powoli wszyscy zaczynali mieć dosyć muzyki. Reid zauważył, że nikt już niczego nie włączał w samochodzie. Zdarta prawie do niemożności słuchania płyta Siouxsie and the Banshees, która zawsze grała w aucie Emily, zniknęła gdzieś z jej odtwarzacza. Rossi nie zamęczał już nikogo włoską operą. Reidowi zaczęło nawet brakować gangsta-rapu Morgana, a to już było niepokojące. Stres i bezsilność dawały się we znaki. Jeździli po kraju jak głupi, oglądając kolejne i kolejne partytury w kałużach krwi - a sprawca ciągle był na wolności.
Tylko Hotch był dziwnie i radośnie podekscytowany. Chwilami nawet coś nucił, co było przerażające prawie tak, jak ta harfistka z wnętrznościami przewleczonymi przez struny własnego instrumentu. Kiedy zaś rzucił do Morgana zaczepne i zupełnie nie w jego stylu "Rap? To nie jest muzyka!" (zaciśnięte usta Dereka, trzask pękającego na pół ołówka, który trzymał w ręku), Reid zaczął się niepokoić na serio.
6.
Tamtego wieczoru podczas kolejnej sprzeczki o raperów Derek prawie uderzył Hotcha ("Wiesz, szkoda, że nie nosisz okularów. Mógłbyś je przecierać tym swoim krawatem"), Emily była smutniejsza niż zwykle, a Rossi zastanawiał się, czy nie odejść, wcześniej samemu sobie nie wbijając fletu w oko (trzydziesta pierwsza ofiara, a oni nie mieli nic, nic). Drzwi otworzyły się nagle i wpadła Garcia, z przekrzywionymi okularami i obłędem w oczach.
- Król popu. Król popu nie żyje!
- Kto? - spytał Hotch.
Reid odstawił kubek w przestrzeń obok biurka, Emily zamrugała szybko.
- No, TERAZ to naprawdę przegiął - warknął Morgan i rzucił iPodem o ścianę.
7.
Nigdy nie złapali tego sprawcy. W końcu przestał atakować, ale wciąż był na wolności. Musiał bardzo nienawidzić muzyki ("- No, to już nieludzkie. "- Nie odczłowieczamy sprawców, Reid, pamiętaj." "Przepraszam, Emily..."), a może właśnie tak bardzo ją kochał. Największe obłędy powstają z miłości lub nienawiści, zawsze. Król Popu umarł oczywiście z innych powodów. Reid kupił Emily nową, nieporysowaną płytę Siouxsie i znów słuchali jej razem, wracając wieczorami do domu. Hotch natomiast nie tracił dobrego humoru, co było niepokojące dla wszystkich. Nie wiedzieli, że - przy okazji całej tej makabrycznej (jakby kiedykolwiek zajmowali się innymi...) sprawy agent Hotchner coś sobie przypomniał.
Strych, zakurzone tekturowe pudło pełne płyt. Dreszczyk przywołanej pamięci, podniecający trzask czarnych winyli. Kilkunastoletni Aaron i jego pierwsze prywatki. Już wtedy zaczął nosić krawat! Tylko że pomarańczowy, w wielkie różowe kwiaty. Bay City Rollers, Showaddywaddy, Gary Glitter.
Hotch wyjmuje płytę za płytą, zdmuchuje kurz z okładek. Rozpina marynarkę, pierwsze nieśmiałe ruchy biodrem. Jest prawie ciemno, jest sam. Zrzuca buty i w samych skarpetkach płynie przez parkiet sypialni. Krawat faluje jak oszalały.
Muzyka!