Prompt ledwie przemycony. W dodatku out of canon Holmes, który jest, ale go nie ma. Miniaturka do Sherlocka Holmesa bez Holmesa, bez fabuły i bez sensownego tytułu.
Autor:
czarna_panteraTytuł: Gdzie jest Holmes?
Fandom: Sherlock Holmes
Postaci: inspektor Lestrade, doktor Watson, pani Hudson, Holmes (OOC)
Spojlery: brak
Liczba słów: 542
― Doktorze Watson, przyszedł inspektor Lestrade ― poinformowała pani Hudson, wchodząc do saloniku domu przy Baker Street 221B. Jej spojrzenie powędrowało w stronę zamkniętych drzwi do pokoju Holmesa. ― Czy prosić? ― zapytała z wahaniem.
― Ależ tak, oczywiście, proszę go wprowadzić ― powiedział doktor Watson, wstając z fotela i odkładając gazetę. ― Nie wygnamy go przecież z powrotem w taką okropną pogodę bez słowa wyjaśnienia co do sytuacji. Widzę, że jego dorożka już odjechała ― dodał, wyglądając przez okno na moknącą w deszczu ulicę.
Padało przez cały dzień, a melancholijny nastrój podkreślał żałobny dźwięk skrzypiec, nieco tylko przytłumiony przez zamknięte drzwi; Holmes, zamknięty w swoim pokoju grał od samego rana i dopiero niedawno przestał. Był to jedyny znak, że żyje, bo Watson od wczorajszego popołudnia nie widział go na oczy. Detektyw nie pojawiał się nawet na posiłkach.
Do salonu wszedł inspektor Lestrade. Kategorycznie odmówił oddania pani Hudson płaszcza i melonika. Gospodyni tylko załamała ręce na widok kropli wody ściekających z prochowca inspektora wprost na dywan i czym prędzej wyszła.
― Dzień dobry, doktorze.
― Dzień dobry ― przywitał inspektora Watson. ― Napije się pan herbaty?
― Dziękuję, wpadłem tylko na chwilę… skonsultować się z panem Holmesem ― powiedział niby to obojętnym tonem inspektor tak, jakby tylko przechodził Baker Street i przypadkiem wpadł pogawędzić ze słynnym detektywem. Zdradziło go jednak nerwowość w ruchach. Obrócił w dłoniach melonik. Watson spostrzegł, że inspektorowi wciąż trudno było otwarcie przyznać się do tego, że potrzebuje pomocy Holmesa. ― Ze słów pani Hudson wynikało, że pan Holmes jednocześnie jest i nie jest w domu. Jak mam to rozumieć? Wiem, że tajemnice są tutaj na porządku dziennym ― Lestrade pozwolił sobie na oszczędny uśmiech, samym kącikiem ust ― ale to stwierdzenie brzmi bardziej osobliwie niż zwykle. A ponieważ chciałabym omówić z panem Holmesem pewien… drobiazg…
― Czy to jakaś niezwykła sprawa? ― zainteresował się Watson.
― Ach, raczej nie, zupełnie zwyczajna zbrodnia… ― odparł enigmatycznie Lestrade. Bezwiednie miął w dłoniach swój melonik. ― Wszelako…pomyślałem jednak, że pan Holmes byłby zainteresowany… Ależ gdzież on jest? ― Inspektor zmarszczył brwi.
Watson wskazał w milczeniu zamknięte drzwi do pokoju Holmesa.
― Jest obecny ciałem, ale nie duchem
― Że co proszę? ― zdziwił się inspektor, najwidoczniej sądząc, że może się przesłyszał.
― Rozmyśla ― odparł Watson krótko.
Lestrade tylko spojrzał na niego pytająco.
― Och, nie o nowej sprawie, nic podobnego. Holmesa czasami napada nastrój na filozofowanie. Któż to wie, na cóż przyszła pora tym razem. Może rozmyśla o innych światach?
― Sądziłem, że pana Holmesa nie interesują takie… oderwane od rzeczywistości sprawy.
― A więc czytał pan „Studium w szkarłacie”? ― ucieszył się Watson.
― Co? A… no tak, przeglądałem. ― Lestrade zauważył, co zrobił ze swoim melonikiem i schował kapelusz za plecami. Przez chwilę spoglądał podejrzliwie na doktora tak, jakby nie do końca wierzył w jego wyjaśnienia. ― No cóż, wobec tego pójdę już, czas mnie goni ― rzekł.
― Niech pan spróbuje za dzień albo dwa. Do tego czasu powinno mu przejść ― powiedział Watson pocieszająco.
― Ach, to nic, trudno ― Lestrade machnął nonszalancko ręką. ― Z panem Holmesem czy bez pana Holmesa poradzimy sobie w Scotland Yardzie.
„Jakoś” ― dodał w myśli i pożegnał się z doktorem Watsonem.
Tym razem inspektor Lestrade musiał rozwiązać zagadkę sam.