Fikaton 5, dzień drugi

Oct 10, 2008 23:21

Autor: mlekopijca
Fandom: Firefly
Tytuł: Do gwiazd
Spojlery: pre-series, wystarczy znajomość 1x01 "Serenity", choć miło kojarzyć "Our Mrs. Reynolds"
Ilość słów: 639



Planet I'm from, couldn't see a one of 'em, pollution so thick. Sometimes I think I entered flight school just to see what the hell everyone was talking about.
Wash, “Our Mrs. Reynolds”

Na Aberdeenie nie widać gwiazd.

*

Hoban ma cztery lata, gdy od starszych dzieciaków słyszy opowieści o niebie upstrzonym światełkami i nie za bardzo w to wierzy.

Sześć lat później ma oczywiście dużo większą wiedzę o wszechświecie i jedno marzenie.

*

Widok statków lądujących na Aberdeenie jest zawsze taki sam. Najpierw pojawia się zarys, rozmazany kształt, a chwilę później metalowy kadłub wyłania się z chmury zanieczyszczeń i statek ląduje z ogłuszającym warkotem silników. Jest podmuch gorącego powietrza targający włosy i unoszący w górę chmurę pyłu.

Hoban zręcznie przemyka wśród tłumu, trzymając pod pachą wypchaną torbę, póki nie dociera do małego myśliwca tkwiącego tuż na skraju płyty lądowiska. Przystaje i następne kilka minut poświęca na oglądanie statku; zapomniana torba ląduje na ziemi, tuż obok sterty skrzyń.

- Ty, smarkacz. Zjeżdżaj stąd. - Pilot pojawia się tuż obok niego, nie wiadomo skąd. Ma na sobie brudną kurtkę lotniczą, a z kącika jego ust zwisa papieros.

Hoban wciska dłonie do kieszeni spodni i przestępuje z nogi na nogę.

- Jak to jest? - pyta.

- Jak jest co?

- Latać.

Mężczyzna wzrusza ramionami.

- Ile masz lat, dzieciaku?

- Dziesięć.

- Nie powinieneś być w szkole?

- Powinienem - odpowiada, nie odrywając wzroku od nadpalonego kadłuba.

- Rodzice wiedzą, że się tu szlajasz? Zresztą, nie mój biznes. Jak ci na imię?

- Hoban, proszę pana.

- Więc słuchaj, Hoban. Latać tam, to najbardziej zajebiste uczucie na świecie. A teraz zjeżdżaj.

*

Siedem lat później, już Wash, nie Hoban, zaciska dłonie na sterach - trochę zbyt mocno - i niewielki szkoleniowy myśliwiec wystrzela w górę.

Wash traci na chwilę z oczu pozostałe statki, osnute chmurą dymu, a potem jest już tylko cisza i granat nieba upstrzonego tysiącem jasnych punktów.

*

- Na mojej planecie gwiazdy były mitem - opowiada Zoe, pół roku po ich ślubie, siedząc w fotelu na mostku Serenity. Obejmuje Zoe w pasie, a jej włosy łaskoczą go w szyję. - Straszono nawet nimi dzieci, wierzysz w to?

- Wmawiali wam, że was zjedzą, czy co?

- Mówili, że to takie krwiożercze stwory, które przylatują po niegrzeczne dzieci i porywają je w kosmos. Tylko nigdy mi nie powiedzieli, co z nimi dalej robią. Mój kumpel, Jamie, twierdził, że przerabiają na kisiel. - Wash marszczy brwi. - O Buddo, pochodzę z chorej planety.

- To widać.

- A to było wredne. W każdym razie, dlatego chciałem latać.

- Żeby sprawdzić, czy krwiożercze gwiazdy przerabiają dzieci na kisiel? - Zoe zaczyna się śmiać, Boże, jak on lubi jej śmiech.

- Żeby się dowiedzieć, czym wszyscy się tak podniecają. I pilotowałem niejeden statek w tym systemie, ale powiem ci w tajemnicy, że ten lubię najbardziej.

- Dlaczego?

- Niech pomyślę… Dostałem własny fotel i kajutę… Znaczy, bo miał piękną załogę - dodaje szybko. - No, nie licząc Mala i tego waszego mechanika od siedmiu boleści. W każdym razie piękna załoga, fotel i okna.

- Okna?

- Spójrz przez szybę.

- Wash, widzę to codziennie…

- Nie, spójrz. - Jego głos brzmi jak u podekscytowanego dzieciaka i Zoe podnosi głowę, podążając wzrokiem za wyciągniętą ręką Washa. - Patrz na ten widok! Mogę spędzić resztę mojego życia tu, w tym fotelu, patrząc tam.

- Wolałabym, żebyś go czasem opuszczał - mruczy Zoe.

- No… zastanowię się. To naprawdę wygodny fotel.

- Okej. - Zoe zsuwa się z jego kolan i opiera ręce na biodrach. - Skoro tak stawiasz sprawę, idę spać.

Rusza w kierunku drzwi, a Wash waha się ledwie sekundę, nim zrywa się z fotela.

- Czekaj, czekaj! - Zatrzymuje ją przy drzwiach. - Nasze łóżko też lubię!

- Bardziej niż fotel?

- Cóż…

- To śpij w nim. - Zoe ciągnie za klamkę ciężkich drzwi, które otwierają się z oporem, i szybkim krokiem wychodzi na korytarzyk; jej obcasy stukają o metalową podłogę.

- Mniej! - woła za nią Wash, zamykając wejście na mostek. - Czekaj, mniej!

*

Wash widział wiele planet, ale jedynym miejscem, w którym czuje się jak w domu, są gwiazdy.

autor: skye, fikaton 5: dzień drugi, fikaton 5, fandom: firefly

Previous post Next post
Up