Cierpię na chroniczny brak czasu. Meh.
autor:
le_mrufandom: Battlestar Galactica
liczba słów: 413
ostrzeżenia: spoilery do finału 3 sezonu
postaci: Sam Anders, sam
KOPERTA
Było gorąco, Sam miał na sobie kombinezon lotniczy, po plecach spływał mu pot. Siedział w pierwszym rzędzie w wielkim gmachu opery, gdzie siedzenia i dywany były czerwone, a pofalowane zasłony ciągnęły się po obu stronach sceny jak gigantyczne ciasto kremowe.
Anders nie był sam. Ktoś za nim siedział, ale on, w tym przeklętym pierwszym rzędzie, nie mógł się przecież obrócić, żeby zobaczyć, kto. Trzymał więc plecy prosto, a ręce płasko na udach, bo słyszał, że tak trzeba robić w teatrze. Opera to coś podobnego, więc powinno się sprawdzić. Skądś płynęła muzyka, ale nie było widać żadnej orkiestry. Może siedziała za tymi zasłonami.
Kiedy Sam był już gotów, żeby wstać i uciec, na scenę wyszła ta chuda blondynka, którą po raz pierwszy widział na Caprice. Miała na sobie czerwoną suknię wieczorową i niebotycznie wysokie szpilki, w których musiała dorównywać mu wzrostem. Stukając tymi obcasami, dotarła do pulpitu wyrastającego ze środka sceny i stanęła tam, nerwowo wykręcając ręce. Anders nadal chciał wstać, ale teraz już w ogóle nie mógł się ruszyć: siedział nieruchomo, jakby podeszwy jego wojskowych butów przyśrubowano do podłogi. Nie słyszał swojego oddechu ani bicia serca, a kombinezon pił go pod szyją.
Blondynka odchrząknęła, a wtedy na scenę wbiegła inna Cylonka - ta pewna siebie, która ostatnio trzymała z Gaiusem. Podała blondynie w czerwonej sukni białą kopertę i wycofała się za zasłony. Sam miał wrażenie, że potknęła się, ale nie był pewien, światło było jakieś dziwaczne w tym gmachu.
Cylonka za pulpitem z namaszczeniem otworzyła kopertę i zaczęła powoli czytać.
- Saul Tigh. Galen Tyrol. Tory Foster. Samuel Anders…
Serce znowu zaczęło mu bić.
Samuel Anders obudził się i walnął czołem o tę cholerną górną pryczę, która co rano robiła na niego zasadzki. Przez chwilę siedział, masując skroń, a potem położył się z powrotem: na zegarku świeciła się zielona 5:57, a on pobudkę miał dopiero o 6:15.
Nienawidził budzić się o takich godzinach - niby mógłby jeszcze spać, ale nie było w tym najmniejszego sensu, bo zaraz musiał wstać na swoje szkolenie. Występował tu tak zwany konflikt interesów.
Leżał tak, masując swoją obolałą po wypadku z Viperem - i flaszką - nogę, a resztki snu powoli ulatniały mu się z głowy. Po kilku minutach pamiętał jedynie operę i czerwone siedzenia, i znowu był obudzony, i znowu musiał udawać, że coś mu się jeszcze chciało.
Sięgnął niechętnie po monetę i rzucił raz, na próbę. Orzeł, Kara żyje. Reszka, Sam Anders jest palantem.
Wstał i zaczął wkładać kombinezon, nucąc pod nosem piosenkę, która nie mogła się ostatnio od niego odczepić.