Mam dzisiaj chyba kryzys - wyjątkowo dnia czwartego, nie piątego. Dlatego udało mi się napisać tylko takie krótkie COŚ. Znowu pierwszy raz w fandomie. Prompta proszę za bardzo w tym nie szukać, a jeśli ktoś mimo to nalega - polecam lupę. ;)
mlekopijca dziękuję za betę.
Autor:
idrilkaTytuł: Zawieszeni
Fandom: Dark Angel
Spojlery: do 2x17 "Hello, Goodbye"
Ilość słów: 350 (czyli zjeżdżamy po równi pochyłej...)
Zawieszeni
And I've got no right to take my place
With the Human race
W Seattle znów leje. Nic dziwnego, tam leje zawsze, o ile akurat nie pada. Taka pogoda jest w stanie dobić każdego.
Alec siedzi samotnie w Crash przy barze, popijając chrzczone piwo. Nie ma ochoty na kantowanie w bilarda biednych, zdezorientowanych frajerów, na słuchanie Sketchy’ego, a przede wszystkim - nie ma ochoty na oglądanie Max. Na szczęście ani jego, ani jej tu nie ma.
Czasem nienawidzi tego, że jest takim pieprzonym nieomylnym prorokiem. W jednej chwili rozmawia z nią o tym, że transgeniczni są zagrożeniem dla ludzi i tak naprawdę tu nie pasują - nie do tego postapokaliptycznego świata, nie do ludzi, którzy i bez nich mają dosyć własnych problemów - a w drugiej Logan leży bezwładnie na ziemi, z kolejnym wytworem Manticore krążącym w żyłach. Pierdolona ironia losu.
Ludzie zazwyczaj niewiele go obchodzą - chyba że mogą mu wyświadczyć jakąś przysługę. Ale tak naprawdę nie czuje się dobrze w ich świecie i bywa, że zastanawia się, jakby to było gdyby Manticore nadal istniało. To było jak namiastka domu, choć Max powiedziałaby raczej: rodziny patologicznej - do dupy, ale jednak. A teraz nie ma już Manticore i wszyscy transgenicy żyją jak zawieszeni między dwoma światami, do których nigdy nie będą należeć, bo jeden ich nie przyjmie, a drugi nie istnieje. Nie są ludźmi - przynajmniej nie w pełnym tego słowa znaczeniu - ale też nigdzie nie są u siebie.
Szkło uderza o drewniany bar, wydając głuchy odgłos.
- Co taki przystojniak jak ty robi tu całkiem sam?
Dziewczyna jest ruda i ma kształtne, pełne usta. Dosiada się do Aleca, zanim ten zdąży zaprotestować. Wygląda na trochę wstawioną; oczy jej błyszczą i ma lekko nieprzytomny uśmiech, palcem wskazującym obrysowuje mu linię szczęki, a później jej dłoń schodzi niżej, na szyję i ruda przejeżdża długimi paznokciami po kodzie kreskowym. Mężczyzna wzdryga się, czując, jak podnoszą mu się włoski na karku i dostaje gęsiej skórki.
- Wiesz, mała - uśmiecha się kpiąco - bez obrazy, ale raczej do siebie nie pasujemy.
- Ale…
- Uwierz.
Poprawia stójkę skórzanej kurtki, tak, by dokładnie zakryć kod.
Dziewczyna odchodzi, zawiedziona, wciskając mu na pożegnanie numer telefonu, którego Alec z pewnością nigdy nie wykręci.
A później dzwoni Max. Alec odbiera.