Jul 17, 2008 17:37
Tak, wiem.
Nie było mnie.
Ale co ja poradzę, że kilka czynników skumulowało się w tym samym czasie?
Doszło do tego jeszcze moje nieposkromione lenistwo niekontrolowane...
1.
Przepraszam za ten wywód egzystencjalny, emocjonalny, jakkolwiek można to nazwać. Ale ostatnie wydarzenie zmotywowało mnie nad przemyśleniem mojego miejsca w świecie. Za dwa dni, minie druga rocznica śmierci mojego dziadka, którą przeżyłam dość mocno. Nie chodzi o to, że nie spodziewałam się tego. Bo nie sądziłam, że to stanie się tak szybko.
Ale też o to, że dziadek był niezwykłą osobą. Ciepłą i serdeczną.
Czasem żartowałam, że mógłby zastąpić na jakiejś audiencji Jana Pawła II.
Nie prawił nam, wnukom i swoim dzieciom, moralizujących kazań. Potrafił nas kryć, gdy nabroiliśmy.
Nie mówił nic, ale był dla nas oparciem.
Nie piszę tego, bo oczekuję wyrazów współczucia etc. Pogodziłam się już z faktami, a życie toczy się dalej.
Można powiedzieć, że na koniec dostałam jeszcze ostatnią lekcję życia od dziadka. I mam nadzieję, że nie zawiodę tego doświadczenia, które otrzymałam.
'Żałobę noś w sercu i żyj tak jakbyś kolejny dzień dedykowała mnie.'
2.
Postanowiłam w tym roku darować sobie studia. Z mojej klasy tylko osiem osób dostało się na dzienne, a jakoś nie potrafię wyobrazić sobie siebie uczącej się i pracującej.
Primo jestem naprawdę zbyt leniwa, a secundo jestem zbyt nie uporządkowana, by pogodzić kilka rzeczy w jednym czasie... A podobno kobiety posiadają tą umiejętność. Ale ktoś musi być wyjątkiem od reguły.
Nie są to jednak najważniejsze aspekty mojej decyzji. Doszłam do wniosku, że nie wiem czego chce w życiu. Trzy lata w Liceum powinnam spożytkować na odkrycie swojego wewnętrznego 'ja';) Ale jakoś nie wyszło.
Nie chcę iść na studia i po dwóch latach ocknąć się z myślą, że nie jest to, to czego chcę w życiu. I nie cieszy mnie to, co robię.
Jeszcze rok temu zazdrościłam studentom, bo to fajnie mieć takie życie. Niezależność, wykłady, nowy świat.
Ale dorosłość trochę mnie przerosła i czuję, że w głębi jestem nadal dzieckiem, które trzeba trzymać za rękę, bo boi się stawiać własne kroki ku dojrzałości.
Bo tak naprawdę nie łatwo być samodzielną. Przekonuję się o tym każdego dnia.
I teraz chyba potrafię docenić pracę mojej mamy i wkład wielu wartościowych rzeczy w moje życie, bym stała się osobą, którą, może nie jestem jeszcze w pełni, ale powoli zmierzam ku mojej własnej 'doskonałości'.
A z weselszych, mniej przytłaczających treści:
Zdałam! Maturę!
Cóż cieszę się jak głupia ( paradoks, prawda? Cieszyć się i równocześnie smucić), a to tylko dlatego, że ja naprawdę nic, powtarzam, NIC się nie uczyłam. Wiem, to nie powód do dumy, bo wynik z biologi jest dla mnie nieprzychylny, ale i tak chwała Bogu, Merlinowi, Krysznie i 'innym' czuwającym nad wynikami.
Angielski zdałam lepiej niż polski :O
Czy zna ktoś miejsce pracy, gdzie poszukują Licealistkę z maturą, bez doświadczenia? Miejsce: okolice Krakowa:)
Pozdrawiam i obiecuję, że nie narobię tu takich zaległości znowu:)
Chyba...
świat,
egzystencjalizm,
odkrycia.,
śmierć,
życie,
los