Utwór, który usłyszałam w nocy, a stał sie dla mnie synonimem słonecznego popołudnia. Cichy i skradający się, słuchany na wstrzymanym oddechu, rozpływający się w uszach, pieszczący skórę, zostawiający w ustach posmak karmelu tak słodki, że aż słonawy.
Ilya to projekt wygląda na to, że jednorazowy, bo po płycie They Died For Beauty słuch o nich zaginął. Są z Bristolu, więc spodziewać można się sporej dawki trip-hopu i wysmakowanej elektroniki. Przyprawiono to odrobiną jazzu, orkiestrowych aranżacji i zmysłowym głosem pani Swann. Cała płyta jest tak rozkosznie leniwa... ale to Bellissimo pozostaje do dziś jednym z najskuteczniejszych sposobów na rozmarzony uśmiech.
and I believe in love Click to view