Jun 25, 2012 22:40
Chyba zazwyczaj nie zastanawiamy się nad tym, co sądzimy na jakiś temat, dopóki nas o to nie zapytają, nie usłyszymy kogoś wypowiadającego się na ten temat, albo nie stanie się coś, co wywoła w nas reakcję "Ale przecież myślałem inaczej!". Czasem latami pewna wiedza tworzy się w nas podświadomie. Jakby poza nami, a jednak głęboko w nas.
I tak było ze mną. Niespodziewanie - jak wszystko, co ważne w życiu, spadło jak grom z jasnego nieba. Wstrzymało ziemię na jedną mikrosekundę. Pozwoliło mi zobaczyć jak naiwna czasem bywam.
Zacznę jednak od tego, że każdy wolontariusz ma przyjaciół. Czasem przyjaźnie międzynarodowe zaczynają się i kończą w miejscu gdzie się zaczęły. Czasem trwają przez jakiś czas, czasem przejawiają się okazjonalnie, by potem znów zapaść w hibernację. A czasem trwają. Czasem są intensywne, bo spotka się swoją bratnią duszę gdzieś na krańcu świata. Czasem ma się to szczęście, czego każdemu życzę, że można się nawet zakochać.
Nie ważne jakiego rodzaju jest to więź i jak silna. Jest to więź wyjątkowa, która zostaje gdzieś w nas. Gdy spotyka się grupa dobrych ludzi i robią coś dobrego dla innych, wytwarza się wtedy taka niezykła energia. Każdy coś do niej dodaje i coś zabiera dla siebie. Mieszanka iście wybuchowa. I kiedy przychodzi moment by się rozejść, to mimo, iż ta sama grupa nigdy się ze sobą więcej nie spotka, to każdy z jej członków zabiera ze sobą tę energię i zatrzymuje ją w sobie rozdając po trochu innym wokół.
Trudno jest mi porównać tę energię do czegokolwiek innego. Czasem myślę, że jest w niej cząstka Boga z każdego z nas. Coś tak pięknego skumolowane w jedno.
Teraz już wiem, że wierzyłam, że ktoś taki, kto jest wolotariuszem, robił coś kiedyś dla innych z udziałem podobnych mu dobrych ludzi, jest taką właśnie mieszanką energii. Jest naładowny dobrocią ludzi z całego świata. Całym sobą jest świadectwem tego, jak dobrzy potrafimy być.
Teraz już wiem, że wierzyłam, że taka osoba, która ma w sobie to szaleństwo by podróżoważ w nieznane, chwytać chwilę, nie dbać o pieniądze i rzeczy materialne. Która ma serce bezinteresowne by pomagać innym, by robić rzeczy, których inni nie chcą się podjąć nawet za pieniądze. Która ma odwagę by gonić za marzeniami i je spełniać. Która ma wiarę w ludzką dobroć by oddawać swoje bezpieczęństwo w ręce innych raz po raz. Która ma umysł otwarty na inność by wciąż poznawać nieznane i obce. Która dzięki temu jaka jest, ma Prawdziwych przyjaciół na całym swiecie by czuć, że ten świat jest tak wielki i jednocześnie tak mały. Która ciągle goni za niezbadanym, by poczuć ten dreszcz emocji poznania. Która zawsze zmierza w przeciwnym kierunku do głównego nurtu by pokazać, że można.
Teraz już wiem, że wierzyłam, że taka osoba będzie żyła wiecznie, poznawała coraz więcej miejsc, robiła coraz niezwyklejsze rzeczy, poznawała coraz więcej fantastycznych ludzi, by stać się jeszcze lepszym człowiekiem.
Teraz już wiem, że wierzyłam, że taka osoba zestarzeje się na spokojnie, po drodze przekazując swoją pozytywną energię wszystkim wokół. Wierzyłam, że jej energia starczy by choć fragment świata stał się odrobinę lepszy. Bo świat to my.
Teraz już wiem, jak bardzo się myliłam myśląc, że taka osoba nie może umrzeć tak po prostu. Niesprawiedliwie. Nagle. Znikąć z tą całą swoją Boską energią.
Teraz już wiem, jak bardzo się myliłam myśląc, że taka osoba będąc w drodze na szkolenie z Gruzji do Wielkiej Brytanii, zatrzymując się po drodze w rodzinnej Polsce, dzięki tej swojej Boskiej energii nie wsiądzie do przedniego wagonu pociągu, który za chwilę zderzy się z innym pociągiem jadącym tym samym torem.
Teraz już wiem, że wszyscy jesteśmy śmiertelni. Wciąż jednak wierzę, że Wolontariusz zostawia przyjaciół na całym świecie - a wraz z nimi część tej swojej Boskiej energii.
--------------------
Pamięci Mai Brand - osoby, której nigdy nie poznałam osobiście, ale poznałam tych, z kórymi podzieliła się swoją Boską energią i Ona wciąż w nich jest.