[HP] Drarrowe drabblęta

Aug 16, 2010 00:42

Tekst też sprzed roku, mój ówczesny absolutny debiut translatorski. Dedykowany był fabberline  z okazji jej urodzin ;)

Tytuł: Harry100
Autorka: Alisanne
Oryginał: http://www.thehexfiles.net/viewstory.php?sid=12180
Tłumaczenie: mitamot

Męskie łowy

Widok Pottera wślizgującego się do jego kabiny był tak niespodziewany, że Draco dopiero po dłuższej chwili otrząsnął się z szoku.
- Potter?
Ten pochylił się jeszcze niżej.
- Szszy! Muszę się ukryć.
Draco rozejrzał się i po chwili zobaczył Weasleyównę.
- Problemy w raju?
- Można tak powiedzieć - westchnął.
Draco wzruszył ramionami, przypominając sobie podobne kłopoty z Pansy.
- Zostań tu jak długo zechcesz - powiedział.
Trzy minuty później, kiedy dziewczyna już wyszła, Potter wstał.
- Dzięki. Ona chce jakiegoś bohatera, nie mnie.
- Potrzebujesz kogoś, kto chce właśnie człowieka - odpowiedział Draco, rzucając mu oceniające spojrzenie.
Potter szeroko się uśmiechnął.
- Tak? A kto to mógłby być?
Draco odchylił się do tyłu.
- Postaw mi drinka, to ci powiem.

Pod wpływem jego zaklęcia

- Spongify - jęknął żałośnie Ron. - Zwłaszcza po treningu quidditcha ostatniego wieczoru.
Wszyscy się roześmiali.
- Moim jest Liberacorpus - powiedziała Hermiona.
Ron wywrócił oczami.
- Wyobrażam sobie.
- Upiorogacek - powiedziała Ginny.
- Obrzydliwe - stwierdziła wyniośle Pansy.
- A jakie jest twoje? - zapytała Ginny. - Cruciatus?
Harry zainterweniował, kiedy tylko zaczęły się krzyki.
- Dobrze - powiedział, piorunując wzrokiem obie - swoją byłą dziewczynę i najlepszą przyjaciółkę jego aktualnego chłopaka. - Moja kolej. Moim ulubionym zaklęciem jest Expelliarmus.
- Jak przewidująco - rzucił Draco, przeciągając sylaby.
Ginny spojrzała na niego wściekle.
- Więc jakie jest twoje?
Draco wymruczał coś cicho, a Harry spurpurowiał.
- Co on powiedział? - dopytywała się natarczywie dziewczyna.
- Lubricious - opowiedział Draco z uśmiechem.
Ginny, speszona, zarumieniła się, a Ron tylko wymamrotał:
- To wiele wyjaśnia.

Trochę za wiele zaciekłości

Ron jęknął, obserwując jak Harry i Draco suną z wdziękiem po parkiecie.
- Ale jak to się mogło stać? - zapytał płaczliwie.
- Naprawdę, Ronaldzie - warknęła Hermiona. - Sposób w jaki Harry krążył wokół Draco jeszcze w szkole, te ich bójki… nie zauważyłeś, że zawsze były trochę zbyt zażarte, zaciekłe? Najwyraźniej to było... cóż, nieuniknione.
- A ja myślę, że oni się nadal nienawidzą - wymamrotał Ron, wciąż nie akceptując oczywistych faktów.
Hermiona pociągnęła go w drugą stronę.
- Myślałam, że będziesz bardziej zszokowany Ginny i Pansy, one właśnie…
- Co z nimi? - Ron zbladł.
Hermiona westchnęła. Zapowiadała się długa noc.

Zasłużony odpoczynek

Draco sączył daiquiri, podziwiając zachód słońca.
Zza pergaminów, którymi obłożył się Harry, dobiegło westchnięcie.
- Jesteś obłąkany - powiedział Draco.
Harry spojrzał na niego.
- Czemu?
- Jesteśmy na romantycznych, egzotycznych wakacjach, a ty pracujesz.
Harry wzruszył ramionami.
- Ten projekt jest naprawdę ważny.
- Ale potrzebujesz tego dopiero za tydzień - powiedział Draco. - Świat się nie zawali, jeśli pozwolisz sobie na trochę odpoczynku.
- Ty relaksujesz się za nas obu.
Draco uśmiechnął się.
- Och? No to chyba przyszła pora, żebym ja pomógł zrelaksować się tobie… - Rzucił się na chłopaka i zawlókł go do ich małej willi. Później, kiedy Harry leżał już zaspokojony i senny, Draco sobie pogratulował. Jeśli ktokolwiek zasługiwał na odpoczynek, to tylko Harry.

Propozycja

- Może spróbujmy snowballingu*? - powiedział Harry pewnego ranka.
Kiedy Draco wytarł z siebie herbatę, którą się opluł, dodał:
- Pewnie nie robiłeś takich rzeczy jako dziecko?
- Jako dziecko?! - pisnął Draco. - Malfoyowie nie są jakimiś zwyrodnialcami! Pomysł, że moi rodzice mogliby kiedykolwiek pozwolić mi na udział w czymś tak obrzydliwym, kompletnie odrażającym…
- Bez przesady, to nie jest takie złe, Draco - przerwał mu Harry. - Może trochę mokre…
Draco zmrużył oczy.
- Co konkretnie proponujesz?
- No, walkę na śnieżki. - Harry wskazał na zewnątrz. - Spadł śnieg ostatniej nocy.
- Och - zarumienił się Draco. - Rzeczywiście.
- A myślałeś, że co ci sugeruję?
Draco potrząsnął głową.
- Nieważne.

Pierwsza randka

*

Harry pochylił się, kiedy kolejny cherubinek przeleciał tuż obok niego. Herbaciarnia u Madam Puddifoot była wystarczająco wstrętnym miejscem na co dzień, ale tydzień przed walentynkami wyglądała jeszcze gorzej. Różowe i czerwone serduszka koszmarnie kłóciły się z niebieskim dywanem i żółtymi poduszeczkami.
- Potter - wycedził ktoś.
- Malfoy - westchnął.
- Gdzie się podziała Weasleyówna?
Harry wywrócił oczami.
- A gdzie jest Parkinson?
Malfoy wskazał ręką.
- Znalazła jakieś kociaki i wzięła je, żeby im się bliżej przyjrzeć.
- Ginny też. - Pokiwał głową Harry.
Obaj chłopcy spojrzeli na swoje plotkujące dziewczyny.
- Co powiesz na piwo? - zapytał Draco, rzucając Harry’emu podejrzliwe spojrzenie.
Harry, mimo zaskoczenia, przytaknął.
Kiedy tylko odeszli, Parkinson wyszczerzyła się znacząco do Ginny.

*

- Ona upiera się przy tym miejscu - narzekał Draco, trzy piwa później.
Harry pokiwał głową z zapałem.
- Ginny też. Jest okropne.
- Może Madam Puddifoot dodaje jakieś środki uzależniające do herbaty - powiedział Malfoy z kamienną miną.
Harry parsknął śmiechem. Malfoy okazał się zabawniejszy niż oczekiwał.
- Możliwe. Nigdy nie piłem tu żadnej z herbat.
Malfoy uśmiechnął się.
- Ja też. Patrzyłeś kiedyś jakie one mają smaki? Malinowo-bananowe?
Harry skrzywił się.
- Migdałowo-brzoskiwniowa też jest.
- Ugh - wymamrotał Malfoy.
Harry przygryzł wargę.
- Um, ale to piwo chyba nie jest złe.
Malfoy przytaknął
- Prawda. - Przyglądał się przez chwilę Harry’emu. - Być może jesteś jedyną osobą, z którą powinienem pić, Potter.
Harry uśmiechnął się.
- Możliwe.

*

- Wasza pierwsza randka była u Madam Puddifoot? - zarechotał Ron.
Harry zarumienił się, a Draco uśmiechnął się kpiąco.
- Powiedzmy.
- Ginny twierdziła, że tam spotkaliście się pierwszy raz - powiedziała Hermiona.
- Naprawdę nie wierzę, że one to wszystko zaplanowały - stwierdził wciąż zszokowany Harry.
- Powinienem się domyślić - wymamrotał Draco. - Pansy uwielbia swatać.
- Słyszeliście o nich cokolwiek, odkąd razem uciekły? - zapytała Hermiona.
Harry i Draco wzruszyli ramionami.
- Prędzej bym umarł niż poszedł do Madam Puddifoot - powiedział stanowczo Ron.
- Będziesz martwy, jeśli nie pójdziesz tam ze mną w sobotę - warknęła Hermiona.
Harry parsknął śmiechem, kiedy Ron przepraszał, jednocześnie zerkając w jego stronę.
- Wybacz, stary. Jesteś zdany na siebie. Obaj z Draco nienawidzimy tego miejsca.

Home, Sweet Home

- Jest mały - przyznał Harry. - Zwłaszcza w porównaniu z Malfoy Manor.
- Fakt - przytaknął Draco.
- Do tego uszkodzony przez pożar - ciągnął Harry. - Nie wiem czy da się go wyremontować.
- Nowe fundamenty - wymruczał Draco, zaciskając usta. - Wnętrze będzie trzeba całkowicie wymienić. To dużo pracy.
- Masz rację - westchnął Harry. - Może to rzeczywiście za dużo roboty, pewnie powinniśmy poszukać innego domu…
Draco złapał go za rękę.
- Nie powiedziałem, że jest za dużo roboty - szepnął. - Jeśli chcesz, żeby nasz dom był w Dolinie Godryka, to tak będzie.
Harry uśmiechnął się. Gdziekolwiek był Draco, tam był jego dom.

Nieuniknione

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to było nieuniknione? - wyszeptał Draco, całując bark Harry’ego. Ten uśmiechnął się.
- A było?
- Oczywiście.
- Pewnie tak. - Harry przysunął się bliżej. - Więc jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytał w końcu.
- Znasz te historie, gdzie bohater zabija smoka? - rzucił Draco.
- Chyba wiem o co ci chodzi. - Harry wyszczerzył się. - Właściwie to jestem dość zaskoczony tym przyznaniem przez ciebie, że jestem bohaterem.
- Nie jesteś bohaterem! Ja jestem.
Harry uniósł brew.
- Ty?
Draco przytaknął.
- I to czyni ze mnie smoka?
- Mmhm. - Draco zajął się lizaniem biodra Harry’ego.
Chłopak pokręcił głową.
- Niby jak?
- W łóżku jesteś bestią, którą ja muszę poskromić.
- Aha. Racja. - Harry uśmiechnął się szeroko. Kochał sposób rozumowania Draco.

Perwersja

- To wszystko? - zapytał Draco. - Sądziłem, że będzie… większy. Myślisz, że zwykłe Engorgio zadziała? - dodał, sięgając po różdżkę.
- Draco! - Harry błyskawicznie się obrócił, chroniąc przed zaklęciem. - Jest zupełnie normalnej wielkości. Uspokój się.
Chłopak zacisnął usta.
- Po prostu spodziewałam się czegoś… większego.
- Musimy o niego trochę zadbać i wszystko będzie w porządku.
Draco owinął się dookoła Harry’ego.
- Tak, sądzę, że jeśli się nim odpowiednio zajmiemy, to z pewnością urośnie… - wymruczał, jednocześnie delikatnie głaszcząc. - Spójrz, wyraźnie mu się to podoba.
Harry zachichotał.
- A komu by się nie podobało? - rzucił mu szelmowskie spojrzenie. - Uwielbiam jak to robisz.
- Taa? Nie myślisz czasem o czymś innym? - ofuknął go Draco, zabierając mu maleńkiego psidwaka.** - Doprawdy! Zboczeniec.

*Niestety nieprzetłumaczalna gra słów. „Snowballing” może oznaczać po prostu zabawy na śniegu, rzucanie się śnieżkami, a może także, cytując za Wiki „praktykę seksualną, w której jedna osoba bierze do ust nasienie drugiej osoby, po czym przekazuje je z ust do ust”.
**Psidwak - pochodzi z południowo-wschodniej Anglii. Bardzo podobny do teriera odmiany jack russell, lecz ma rozwidlony ogon. Najprawdopodobniej wyhodowany przez czarodziejów, ponieważ jest wobec nich niezwykle lojalny, za to źle nastawiony do mugoli. Pochłania wszelakie odpadki i szkodniki, od gnomów, a kończąc na starych oponach. Na jego posiadanie wymagana jest specjalna licencja. Właściciele psidwaków mają prawny obowiązek usuwania im ogonów bezbolesnym zaklęciem rozdzielającym (gdy szczeniaki mają 6-8 tygodni), wtedy ich ogony nie będą zwracać uwagi mugoli.

drabble, tłumaczenie, hp/dm, slash, hp, drarry, fic

Previous post Next post
Up