tydzień z "Moto Kare"

Jan 22, 2008 23:23

Są momenty, że nie czuję żadnej motywacji do pisania. Ostatnio dużo jest takich momentów.
Co więc wydarzyło się w tym tygodniu?
Przede wszystkim oglądnęłam "Moto Kare" - starą dramę z 2003 z Domoto Tsuyoshim, Hirosue Ryoko i Uchiyamą Riną. Często po oglądnięciu dramy jestem przez 2-3 dni rozbita. Nie wiem dlaczego, chyba za bardzo przeżywam to co oglądam. A ta drama była szczególnie wyczerpująca emocjonalnie. Niby nic się nie działo, ale cały czas miałam napięte nerwy.
To naprawdę jest świetna drama, ale "Summer Snow" było lepsze. Poniżej krótkie streszczenie i kilka zdjęć (uwaga - spojlery!) -


 
 

Jest to historia niejakiego Toji, chłopaka który właśnie niedawno skończył studia i rozpoczął pracę w dużym domie towarowym. Jest typowym salary man'em - zajmuje stanowisko menagera do spraw czegoś tam, stanowisko wyższe niż sprzedawca, ale niższe niż kierownik działu. W tymże sklepie Toji dosyć szybko znalazł sobie dziewczynę, z którą się spotyka- Nao. Nao pracuje jako windziarka - jeździ windą, kłania się klientom, naciska guziczki i mówi jakie działy są na którym piętrze. Beznadziejna praca. Widać, że Toji chodzi z Nao właściwie tylko dlatego, żeby z kimś chodzić. Poza tym Nao jest ładna i koledzy mu zazdroszą. Wszystko toczyłoby się dla Toji i Nao bezboleśnie, ale nagle u nich w pracy zjawia się Makoto, była dziewczyna Tojiego. Makoto pracuje w agencji reklamowej i ma za zadanie organizowanie różnych promocji w tym domu towarowym.


 
 

Toji i Makoto byli parą w czasie studiów. Spędzili razem 6 miesięcy, a potem nagle Makoto zerwała z Tojim. Ale, wygląda na to, że oboje wciąż o sobie pamiętają.


 
 

Sytuacja robi sie skomplikowana, bo Toji wciąż myśli o Makoto, wciąż trzyma pamiątki po niej - zdjęcia, przywieszkę do telefonu, itp. Na dodatek Makoto wciąż w rozmowach wraca do tygo, co było między nimi i jeszcze popisuje się przed Nao, jak dobrze zna Tojiego, a Nao oczywiście robi się coraz bardziej zazdrosna i zaborcza.
Powiem szczerze, w 1 i 2 odcinku lubiłam Makoto - była otwarta, wesoła, pewna siebie, ambitna. Za to Nao poza urodą niewiele sobą reprezentowała. Jej ambicją było wyjście za mąż i wydawał się pusta. Ale gdzieś w trakcie 3 odcinka zaczęłam szczerze nieznosić Makoto. Manipulowała zarówno Tojim, jak i Nao. Wciąż go krytykowała, wciąż dawała Nao "dobre" rady co do Tojiego.


 
 

Makoto tak mnie wkurzała, że chciałam, żeby Toji w końcu powiedział jej, żeby się odczepiła. Wreszcie, po jakimś czasie Toji, który gryzł się niesamowicie i był zły, że jest skazany na pracę z Makoto, dostrzegł grę Makoto, uznał, że nie potrafi jej wybaczyć, że z nim zerwała. Był zdeterminowany, żeby być z Nao.
Problem w tym, że Makoto, teraz, po 2 latach od zerwania, zrozumiała, że wciąż kocha Tojiego.


 
 

Makoto nie odpuszczała - pojechała za Tojim do jego dziadków i wyznała mu, że wciąż go kocha i chce znów z nim być.
Nie będę nikomu mówić, jak gra Tuyoshi - każdy kto widział "Summer Snow" wie, że jest bardzo dobrym aktorem. Toji, grany przez Tsuyo nie odpowiedział właściwie nic, ale można było zrozumieć, że on też wciąż kocha Makoto i też chciałby nadal z nią być.


 
 

Ale była jeszcze Nao. Nao, która postanowiła za wszelką cenę zatrzymać Tojiego. Próbowała różnych sposobów - pozytywnego patrzenia na sytuację, powtarzania Tojiemu, że mu ufa, a nawet konfrontacji z Makoto.


 
 

Sytuacja zrobiła się naprawdę skomplikowana. Toji zaczął szukać pretekstów, żeby zobaczyć się z Makoto. Okłamywał Nao, która byłą na przemian zazdrosna i załamana, że traci chłopaka. A Makoto zacząła mieć problemy w pracy.

W sumie można było się domyśleć, jak to się skończy. Happy Endem.
Przez ostatnie 3 odcinki, żal mi tylko było Tojiego - widać było jak wokół niego zamykają się ściany. Coraz bardziej. Myślę, że Tsuyoshi dobrze wiedział jak kogoś takiego zagrać - kogoś, kto nie widzi dla siebie przyszłości, kogoś kto czuje się jak w pułapce, kogoś kogo zabijała beznadziejność sytuacji, kogoś w rozpaczy.
Chyba właśnie dlatego tak bardzo przeżywałam tą dramę. No i nie pomagało oglądanie po 4 odcinki w jednym ciągu. To jednak była za duża dawka.
Ale cieszę się, że zobaczyłam tą dramę. Dawno niczego nie oglądałam - chyba rozczarowałam się "Hana Kimi" i musiałam na pewien czas odstawić dramy. Ale teraz wróciła mi faza na fabułę.

Poza tym miałyśmy w sobotę wieczór z Aoki Sayaką -najpierw oglądałyśmy Domoto Kyoudai z nią (uśmiałam się, bo uparła się na Koichiego i zawstydzała go non stop, a on się dawał wkręcać), potem było tegoroczne Ai no Apron z TOKIO i Aoki oczywiście też tam była (tak samo jak w zeszłym roku, ale rok temu naprawdę dała czadu z gotowaniem), a potem jeszcze był Music Fighter z Takkim i Tsubasą, no i oczywiście z Aoki. W sumie tylko zabrakło Music Fightera z NewSami i randkami jakie mieli zaplanować dla Aoki. Ale, obawiam się, że to chyba oznaczałoby, że zaczęłam fangirlować Aoki Sayace?

A skoro dziś mowa o dramach - zaczęłam oglądać "Honey and Clover", na razie tylko 1 odcinek. Najpierw, pierwsze 15 minut w ogóle mi się nie podobało, a potem zrobiło się naprawdę interesująco. Czuję, że będę to oglądać - i wcale moją ulubioną postacią nie będzie Yuta garny przez Tomę, ale Morita grany przez Narimiyę Hirokiego. W ilu filmach i dramach już go widziałam? W Azumi, w Nanie, i w Gokusen, i chyba gdzieś jeszcze. Zawsze był rewelacyjny.

Czuję się ostatnio jak osoba, która idzie gdzieś obok tego mainstreamu Johnny's-owego. Jeśli do mainstreamu zaliczamy NewSy, Kanjani8, KAT-TUN, i może jeszcze Arashi, to ja ostatnio nie bardzo fascynuję się tymi zespołami. Oczywiście NewSy nadal lubię, ale zdecydowanie więcej czasu poświęcam KinKi Kids, TOKIO czy T&T.
Dziwnie się z tym czuję.

domoto tsuyoshi, dramy

Previous post Next post
Up