Jul 09, 2010 00:24
- Słyszałam pewną historię, pełną złości i bólu. Niepotrzebnego cierpienia, orzącego pazurami rozpaczy niedokrwioną płachtę pobladłej psychiki, ostatniej warstwy Człowieka. I nie czułam złości, ani bólu. Zupełnie jakby tym Złem nasiąkła ściółka mojej psychiki, jak gdyby Zło nie było w stanie mnie zaskoczyć.
Dwa kroki, stukot obcasów. O co? Przecież tu wokół rozciąga się Nicość. Bezdusznie. Bezdźwięcznie. Bezpiecznie.
- Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego ludzie czynią Zło? Dlaczego ktoś ma prawo wyciągnąć rękę po to, co nie jest jego? Nazwiesz to Złem, przytoczysz kolejny slogan. Ach, więc lepiej milcz! Nie rozumiem, tak, nie rozumiem. To szaleństwo, w tej obojętności tkwi esencja obłędu. Dobra o podwójnej twarzy. Fałszywej karty. Carte Blanche.
Chrzęst rozdeptywanej materii. Kruchej, niby ze szkła lub porcelany. Pękniętej, teatralnej maski - jedności tragedii i komizmu. Karykaturalnego uśmiechu i grymasu bólu. Przymrużonych, roześmianych oczu i opuszczonych w rezygnacji rzęs.
- Człowiek jest niezwykle podobny do porcelanowej lalki. Czy to lalka została stworzona na obraz i podobieństwo Człowieka, czy może Człowiek po raz wtóry stworzony na obraz i podobieństwo manekinu? Cynizm przesypywany przez niechwytne palce, w złocistych ziarenkach cynamonu. Wierz mi, ja już nie wierzę w cynamon. Ani w wanilię. Na cóż te przyprawy, czym doprawić życie, by stłumić posmak goryczy? Widziałeś ją z pewnością, porcelanową lalkę ze zgniecioną twarzą. Zmiażdżoną tym butem niedokonanej przyszłości. Nie było pod nią niczego. Jak w niewyimaginowanym koszmarze, boimy się nie tego, co jest pod maską. Wiemy dobrze, że pod maską jest kolejna maska. I pod nią także. Lękamy się braku, braku twarzy, która z konieczności stała się kolejną maską!
Dźwięk. Ciepły, powoli spływający wzdłuż płatka ucha. Stopniowo krzepnący.
- Mógłby pan nam w końcu wyjawić, panie Vincencie, dlaczego odciął pan sobie ucho?
- I dlaczego tylko jedno? - wtrącił niecierpliwie mężczyzna w białym, sztywnym od krochmalu chałacie.
Słyszeć. Wciąż kołatający w myślach, wysoki, kpiący głos. Nie sposób uwolnić się od niego, uciec w nieświadomość.
- To obojętność. Płaszczyzna zawieszona między ludzkim istnieniem, między Dobrem a Złem! Nie kłam, nie oszukuj samego siebie, nie wiesz, czym prawdziwie jest tabula rasa! To zniszczenie, śmierć zadana własnej psychice. To zwątpienie, niezdolność odczuwania empatii. To zgoda na Zło, poprzez ignorancję, zaciśnięcie powiek! Otwórz oczy! Usłysz!
Jest jeszcze drugie ucho. I drugi nóż.
- Mylisz się. Dike jest niewidoma. Sprawiedliwość umieszczona w ludzkim bycie oślepiła samą siebie. Tylko nie widząc, nie słysząc, można być wolnym od wszelkich wątpliwości.
wanilia z cynamonem,
van gogh,
orwell,
schulz