Oct 28, 2007 21:25
W prawym rogu Medycznego Burdelu, pomiędzy jednym regałem a drugim, stał Fotel. Fotel Kota.
Fotel ów był tak beznadziejnie brzydki, że zdaniem Borki sama jego obecność kalała jej poczucie estetyki i dobrego smaku. Zdaniem tłina Fotel obrażałby jej bieliznę, gdyby chciała go wykorzystać jako stojak na majtki. Leni stwierdziła jeno, że toto jest niepraktyczne i nieustawne. Po krótkiej kontemplacji Salian rzekła, że nawet Ashlee by takiego nie kupiła...
Kotu ten Fotel przytaszczyli niewiadomo skąd dwaj niewiadomo skąd wzięci panowie. (Ciekawe czy kazała im wejść na siódme piętro czy pozwoliła wjechać windą, zgryźliwie skomentowała później Sol, stojąc przed Fotelem). Natalia i tłin stanowczo odmówiły przechowywania tego bezkształtnego czegoś w ich drogocennym pokoju, na co Olga równie stanowczo oświadczyła, ze w takim razie ona przestaje gotować. Wystarczyło jedno nataliowe: „Świetnie! Zrobię ciasteczka!”, aby tłin tylko westchnął i grobowym tonem wymamrotał: „Zamknij się, Sol” poczym ukłonił się wnoszonemu Fotelowi.
Fotel może i był brzydki, ale nadal pozostawał Fotelem Kota. W dużym skrócie, oznaczało to dziesięciokrotny wzrost tygodniowej częstotliwości pisków Olgi słyszanych na ulicy Długiej. Albowiem Kocia zamelinowała się w swoim paskudnym fotelu na amen i jeżeli ktoś (Riel) kiedykolwiek (wiecznie) próbował w nim usiąść, Kocia dostawała szału. (Albowiem, z jakichś nieznanych całej reszcie powodów, Olga była niedoścignionym ideałem Riel. „Mało brakuje, żeby Anka zaczęła się do niej modlić, mówiła czasem Sol, patrząc, jak Kot łaja Riel, a ta to pokornie znosi, przeprasza i przytakuje. „Czym się tu tak zachwycać?” - pytała beznadziejnie Monika, a Natalia machinalnie odpowiadała: cyckami. Tłin patrzyła na nią krzywo, a Sol wzruszała ramionami, mówiąc: odruch.)
Ku zdumieniu wszystkich, Kocia wyglądała w swoim fotelu wyjątkowo na miejscu. Po wyjątkowo trudnych zajęciach Olga z miną grzejącego się w słońcu kota zwijała się niemalże w kłębek w swoim fotelu i przymykała oczy. Widok ten zawsze tak zachwycał Riel, ze ku rozpaczy wszyskich kupiła sobie taki sam fotel.
Niestety, Anka nie była tak giętka jak Kocia i fotel okazał się na nią dużo za mały; w każdym razie, zawsze któraś kończyna wystawała jej ponad wszystko inne.
Olga siedziała właśnie w tym swoim fotelu, kiedy Borka wróciła.
***
- Jst Kcia? - zapytała niemrawo nieziemsko zmęczona Borka po całonocnej czajowej imprezie u Darka. Marzyła o własnej szczoteczce do zębów i łóżku. I o tym, żeby Saliana nie było, kiedy ona będzie spać. Spać. Spać!!!
- Jst? - wyszeptała jeszcze raz do Sol, nie zdając sobie sprawy z uśmiechu, który właśnie wykwitał na ustach Olgi.- Zorientowała się...? - Borka, świadoma, czym grozi zaprzepaszczenie szansy jaką zawsze miała, starała się mówić skrótami myślowymi. Czy jak to się tam nazywało.. Sol zrozumie.
Natalia łypnęła na Borkę spod oka i widok rozpiętej bluzki Aleksandry obudził w niej małe wendigo.
- Nie, myślę, że nie zauważyła, że cię nie było całą noc...
***
Monika włóczyła się po krakowskich uliczkach. Nie chciało jej się wracać do domu, gdzie czekała równie zmęczona Kocia i marudna Sol. A być może i piszcząca Riel. Nie. Tłina tego dnia bolała głowa i ewidentnie wolała szare zaułki od dużego pokoju na ul. Długiej i chrapiącej Borki. „O ile Kocia pozwoliła jej chrapać” pomyślała z czułością o tłinie Monika i zaśmiała się cicho. W tym roku jeszcze nie przydybała sobie żadnego niewinnego chłopotasia, którego mogłaby zbałamucić.
Nucąc stare „We are one” z Króla Lwa minęła sklep papierniczy. Duży zeszycik formatu a4 przykuł jej uwagę, ze względu na rysunek na tymże. Mały Simba spoglądał zawiadacko z za szyby.
Monika szybko zawróciła i weszła do ciepłego sklepu. Zwróciła się do ekspedientki w mniej więcej jej wieku, z brzydko ufarbowanymi włosami:
- Ten zeszyt z Simbą proszę - powiedziała, rozglądając się po sklepie.
- E? - odpowiedziała niezbyt rozumująca sprzedawczyni. - Z czym?
„Kripke, uchowaj” pomyślała Monika i przewróciła oczami. „A ja myślałam, że Wiktoria jest jedyna.”
- Ten z wystawy - wycedziła przez zęby.
- Ten z tym śmiesznym lewkiem?
- Tak. - odpowiedziała zrozpaczona Opraś. - Dwa proszę. Kochanka Mufasy się ucieszy.
- Co pani mówiła? - zapytało Coś - Z - Odrostami.
- Nic. Kompletnie nic. - odpowiedział tłin, zamykając oczy.
***
- Gotujesz obiad. Chcę lasagne.
- Koooocia, zlituj się.
- Gotujesz.
- Koociaaaa...
- Odejdź.
***
- Kocia, bądź człowiekiem. Nie pozwól jej gotować. Nie chcę umierać.
- Sol, ubierz się. Twoje cycki na mnie nie działają.
***
- Tłin, kochasz mnie?
- Kocham. I nie pozwól Riel wydostać się z łazienki. Borka sama idzie na zakupy.
- ...
- Ja ciebie też, tłinie. Miau.
***
- Kocie, jeśli za dwieście lat znajdą nasze szczątki po tym jak się potrujemy od razu, to nie będzie z ciebie zadnego pożytku i nie uratujesz żadnego z tego miliona istnień, jakie możesz uratować za pomocą swych palców...
***
- Riel, wstań z podłogi. Dżinsy ci się wytrą na kolanach.
writing,
burdel,
salian,
tłiny,
historia,
gitary,
leni,
medycyna,
werka,
supersikretprodżekt,
borka,
riel,
sol