Wariuję

Jan 18, 2009 18:18

Współczesne systemy polityczne nie wchodzą mi do głowy, a jutro zerówka. Kaszana. I mam jeszcze tyle roboty, że nie wiem, za co się zabrać, nie wyrabiam ze wszystkim i nikt mnie nie kocha.

MS Office 2007 wyjechał z komputera, bo koszmarnie zwalniał mi mojego dziadka. Muszę zdobyć wersję 2003. W międzyczasie, bo musiałam zrobić po raz drugi prezentację na politykę gospodarczą, która padła ofiarą Strasznego Formatu, zainstalowałam jednak OpenOffice'a. Przejściowo. Jasna cholera, ichni odpowiedni PowerPointa to największy szit wszechczasów. O ile jeszcze Writera da się przeżyć, to to
jest koszmar. Slajdy nie chciały się dobrze zrobić, nie mogłam kopiować tekstu bezpośrednio do prezentacji, bo przenosił mi się (sic!) format z dokumentu tekstowego i było dwa razy więcej roboty. A na deser, kiedy jakoś się z tym uporałam i kliknęłam "zapisz", program zrobił potrójne salto, zawisł i się wyłączył. A plik się nie odzyskał. Prezentację musiałam więc zrobić o raz trzeci, a wpadła w taką histerię i wściekłość, że mało nie rozniosłam pokoju. Takie prawdziwe tantrum. Jestem chyba jednak niezrównoważona psychicznie. (Z drugiej strony, to nie jest mój najlepszy dzień w miesiącu, hormonalnie jestem w rozsypce, więc może wystarczy mnie dobić, a szpital można sobie odpuścić.)

Zmieniłam z tego wszystkiego layout, bo musiałam się odstresować. I jest taki, o, nijaki. Ale nie zepsuty. Muszę jeszcze w nim pogrzebać, może jednak nieco go zróżnicować kolorystycznie i będzie dobrze.

I robiłam ikonki. Bo jestem gópia. Ale robienie ikonek jest fajne. Tylko zrobiłam kompresję do jpgie ze stratą jakości. Bo jeste gópia, duh.








Kto miał nieszczęście zamienić ze mną dwa słowa, ten wie, o co kaman.

I mam totalnego, abolutnego fioła na punkcie serialu "[scrubs]" (polski tytuł to "Hoży doktorzy" - wiem, beznadzieja i nie zachęca do oglądania). Oto, jak pisałam w mejlu panna_marchewka, to najdoskonalszy przedstawiciel Absurdalnego Dowcipu Niszowego. Na niczym się tak nie śmiałam, jak na tym filmie. A do tego, cholera jasna, nie jest to tylko głupia komedyjka o niczym, tylko opowieść o życiu, o śmierci i ludziach naszego pokolenia, o tym porąbanym świecie, w którym każdy człowiek jest totalnie porąbany. I, moja serialowa flisto, która ciągle narzeka, że nie ma już czego oglądać, ja Wam ten serial gorąco polecam, chociaż nie wiem, może tylko mnie śmieszy straszny Cieć, postrach wszystkich lekarzy, który trzyma w garażu armię wypchanych wiewórek, ale zaręczam, że wygląda to lepiej, niż brzmi.

Jestem w związku z tym totalnie i absolutnie zakochana w doktorze Percivalu "Perrym" Coxie. Powód - poniżej:

image Click to view



Transkrypcja:

Dr. Cox enters the area crowded with staff.

Dr. Cox: [Whistles.] All right, everybody! Gather around here, circle it up, will ya? Bring it in nice and tight. Look, I know I'm pretty quick to point out other people's mistakes but...I have a son now, and I also realize that it's important to recognize when someone does something right. Mr. Blake down in Bed 3 came in here with what seemed like a basic heart block. But someone took the time to find out that recently he'd been camping and correctly diagnosed him with Lyme Carditis. Now, I'm sure some of your are gonna think this is a silly exercise, but I'd like that someone to step forward and stick your hand up in the air so that the group can recognize your great good work. This-this is no time to be modest. Come now.

He looks around at them expectantly while raising his own hand.

Dr. Cox: Oh! My God! It was me! I did it, I'm a genius, I'm a huge brain in a ripped up body, I am Jesus H. Cox...M.D.
Still, I probably couldn't have done it by myself, so I'd like to go ahead and recognize some of the other players who were involved. There was the intern who originally misdiagnosed the patient...

Lonnie: That's me, daddy.

J.D.: Put your hand down, Lonnie.

Dr. Cox: And then there was the resident who confirmed that misdiagnosis.

J.D.: In my defense, I was up late watching a 'Designing Women' marathon.

Dr. Cox: And, last but not least, there was the surgeon who wanted to crack open Mr. Blake's chest like a walnut and put in a pacemaker that he didn't even need. Now, he's too modest to introduce himself to the group, so I'll do the honors. [Approaching Turk] He is so black, so bald, and he can't eat cupcakes because he's got diabetes. Ladies and gentlemen, Chris Turk!

Turk: Can you just get out of here so we can get back to work?

Dr. Cox: Not until people start chanting my name so that I can exit the room with my hands held high above my head in a victorious gesture. Capisce? You see, this diagnosing machine, this fabulous thing? Well, it runs on props, so I'm going to need to hear it. Come now.

Group: [Unenthusiastically] Cox...Cox...Cox...Cox...Cox...Cox....

Dr. Cox: [Making his victorious exit] Me. Me. Me. Oh, so me!

Dziękuję za uwagę.

Powiem jedno - Gregory House sucks!

ikonki, sesja, życiowy angst

Previous post Next post
Up