czasem trzeba się przełamać

Nov 08, 2014 00:42

i wrócić do dawnego stanu rzeczy. czy to jednorazowa wizyta? nie potrafię przewidzieć, ale zapomnieć też nie można i wyrzucić gdzieś daleko, jak najdalej od siebie. cicho tu i tylko stukot klawiszy daje znać, że nie śnię i nie znajduję się poza czasem i przestrzenią, jak dobrze znów to czuć, kiedy ludzie wokół obcy i nieprzyjemni w obyciu.
znów zawładnęła mną samotność - stopniowo zaczęła rozprowadzać się po moim ciele aż przepełniła każde naczynie, każdą komórkę, narząd i myśl. po raz pierwszy w życiu nie boję się jej, nie prycham, nie uciekam. czasem czuję się martwa, zautomatyzowana i wykonująca jedynie polecenia bez zaangażowania i celu, jakby coś bardzo ważnego we mnie przestało działać, sprężyny i trybiki leżą gdzieś bez ładu i składu.
kiedyś błagałam o naprawę, bo chciałam być zdrowa, chęć dopasowania się do reszty przysłaniała wszystkie inne cele i wartości, o których zdarzało mi się marzyć w skryciu przed światami. nie chcę już więcej, może to narastająca świadomość, a może lenistwo i rezygnacja sprawiły, że polubiłam siebie nieskładną i balansującą na granicy umysłowej przyzwoitości.
kiedy siedzę tu sama, nie czuję wstydu, nie wyciągam palących dłoni w poszukiwaniu ramion i nadgarstków. zupełne nic, bez refleksji czy tęsknoty. wysrane, wysrane to takie słowo pełne konkretu, które perfekcyjnie oddaje stan mojej duszy. bez metafory, upiększenia i ładnych zwrotów. mam wysrane, wysrane w ludzi, których mijam, kiedy biegnę na tramwaj, w perspektywę posiadania pracy, w relacje, w zło tego miasta, którego nienawidzę najbardziej ze wszystkich znienawidzonych rzeczy.
myśli spływają między kaflami kory mózgowej, między porządkiem i chaosem i ukochanymi gąszczami jesiennego szaleństwa, któremu już dawno zaprzedałam duszę.
dobrze tu wrócić, dobrze. to znak, że wciąż jeszcze żyję i to życie chcę tu spamiętać.
Previous post
Up