Już na chwilę...

Apr 21, 2009 17:13


Naprawdę nie wiedziałam, że przesilenie wiosenne może trwać od początku marca do końca kwietnia bez przerwy. Bo jeżeli to nie jest przesilenie wiosenne, to ja nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. I nie mam nawet siły, żeby szukać jakiegoś sensownego wytłumaczenia. Po prostu chcę mieć to wszystko za sobą, nie ważne z jakim skutkiem. Och, ważne, z jakim, ważne jak diabli; ale w tym konkretnym momencie nie jestem w stanie o tym myśleć.

Już chyba nawet nie o tę maturę chodzi, nie o koniec szkoły; najzwyczajniej w świecie się nudzę. Cały ten jarmark trwa już stanowczo zbyt długo i zaczyna być coraz bardziej męczący. Na pytania o to, jak się czuję przed maturą odpowiadam tylko coraz mniej dyskretnym ziewnięciem - bo ileż można!?

Zresztą, edukacja in general* doprowadza mnie do rozpaczy. Poziom nauczania w jednej z rzekomo najlepszych szkół średnich w moim mieście pozwolę sobie dyplomatycznie przemilczeć. Byle do przodu. I jedyne, czego będzie mi w czerwcu naprawdę brakować, to moja klasa, niezbyt w towarzystwie lubiana, ale jednak jedyna w swoim rodzaju.

A w szkole średniej nauczyłam się jednak kilku istotnych rzeczy:
+ w golfa można zagrać za pomocą parasolki i bombki choinkowej;
+ niektórzy obywatele naszego kraju są dużo bardziej sympatyczni po pijaku niż na trzeźwo;
+ najfajniejsi chodzą na hamburgery o drugiej w nocy do baru fast food czynnego całą dobę;
+ rzucanie się kredą na lekcji nigdy nie wychodzi z mody;
+ szowiniści to najbardziej pozytywni goście w towarzystwie;
+ najwspanialsza sztuka powstaje na lekcji wiedzy o społeczeństwie, w zeszycie do przedsiębiorczości;
+ coś dla informatyków: nawet Vistę można doprowadzić do stanu, w którym sama zaczyna wątpić w swoją autentyczność;
+ Raskolnikow był bohaterem Siekierezady, a Żydzi w obozach byli poddawani recyklingowi.

Naprawdę, kocham moją klasę.

*in general - w ogóle; przepraszam za ewentualne wtrącenia, ale to moje małe zboczenie dotyczące ustnej matury z angielskiego.

!diary;polish

Previous post Next post
Up