Mar 02, 2011 16:59
No i po feriach, zaczął się nowy semestr, jakimś cudem (niewątpliwie Joon z JJ nade mną czuwali) zdałam sesję bez poprawek, a już mogło być gorąco... Jak na razie miałam tylko 2 wykłady, w tym tygodniu czeka mnie tylko lekko zawalony piątek (sem. po angielsku <333) i latanie w sprawie Erasmusa. A, tak, bo przez jednego pana prof. zdecydowałam się jednak jechać, szczególnie, że to Poczdam i kaskę łatwo można zarobić dodatkowo~ Ale... byłam dzisiaj na rozmowie i takie tam, ale nie wiadomo, czy ktokolwiek od nas pojedzie na semestr zimowy. A dlaczemu? Bo na koniec września wymyślili nam rozmowy kwalifikacyjne na magisterkę i dopiero po utworzeniu listy rankingowej zostaniemy uznani oficjalnie za studentów... A za granicę jechać nie możemy, jeśli studentami nie jesteśmy (semestr zaczyna się na początku września). Czyli jedna, wielka, blada dupa... A na letni nie chcę jechać, bo musiałabym się wyrobić z sesją w tydzień, a z immunologią i technikami PCR z O. to niemożliwe... A na 3. semestrze magisterki też głupio jechać... ehh... same problemy...
Jutro ambitnie planuję wrócić do pisania licencjatu, mam aż 5 zdań jak na razie i boję się pokazać promotorce na oczy, a w piątek mam zajęcia w sąsiedztwie jej labu - duże prawdopodobieństwa wpadki... trzeba cokolwiek stworzyć...
W sumie to nie wiem, o czym pisać XD Moje lenistwo mnie dobija... W ogóle ostatnio cały czas chodzę przymulona, a cienie pod oczami niedługo będę miała takie, jak lider MBLAQów... a morfologię, makro- i mikroelementy mam w normie O.o Nie wiem, co chosi....
Dobra, poczekam na powrót weny do pisania i kopa motywacyjnego XD
studia,
erasmus,
życie