Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że skopałam dzisiaj tyłek maturze z angielskiego. I to porządnie, bo wyciągnęłam na 95% XDDDDD
Druga dobra (???) wiadomość jest taka, że po raz pierwszy w karierze przetłumaczyło mi się ficka. I zamierzam zainaugurować nim literacką część tego LiveJournala.
Zapraszam do lektury.
Za nieocenione porady dziękuję mojej Sis, Eirene
dobro_wcielone, oraz znanej niektórym skądinąd Rai
manarai.
Fandom: Supernatural
Autor: Wicked Witch of the 'Cest (
impertinence)
Spoilery: 2x02 (postać Ellen)
Link do oryginału:
KlikIlość słów: 260
Bezimienni
Zjeżdżają się ze wszystkich stron - z Mississippi i Alaski, z Maine i Arizony. Głównie mężczyźni, ale zdarzają się też kobiety. Siedzą pochyleni nad stołami, zbyt zmęczeni, by cokolwiek zamówić, więc Ellen podaje piwo i kanapki bez słowa, licząc im jak zwykle za mało.
Tam, w kącie, siedzi Graham Newfort. Jego mała siostrzyczka zginęła, zabita przez wilkołaka, kiedy miał dwanaście lat. Przy stole bilardowym stoi Mark - pięć lat temu prawie stracił zmysły, a polować zaczął, kiedy wypuścili go wreszcie ze szpitala psychiatrycznego. Jamie Wilmingham orżnie w pokera każdego. Ogary Piekieł zaszczuły jej ojca po tym, jak zaprzedał własną duszę, by przywrócić córce władzę w nogach.
I jest ich o wiele więcej - jedni siedzą przy stołach, z twarzami ukrytymi w dłoniach, inni opierają się o ścianę, z papierosami zwisającymi smętnie z osłabłych palców. Mężczyźni i kobiety, których imion nigdy nie poznała, którzy zakończą życie na tym padole jako anonimowe ciała wyrzucone na brzeg albo znalezione w ciemnej uliczce. Są bezimienni, giną, ratując świat, który nawet nie wie, że potrzebuje ratunku.
Zagubieni, zranieni i głupi - wszyscy bez wyjątku. Za każdym razem, kiedy Ellen zaczyna myśleć o Winchesterach, o tych wszystkich drogach, których nigdy nie przemierzyła i o umiejętnościach, których nigdy nie miała okazji wykorzystać w praktyce, wciąż pamięta, że pomimo tego ich całego heroizmu, łowcy to popieprzeni ludzie. Nie wiedzą, że tak naprawdę potrzebują miejsca, gdzie mogą odpocząć, jakiegoś azylu. Nie wiedzą, że nie mogą żyć w ten sposób bez końca.
Czasem zapominają, że są ludźmi. I to Ellen, swoimi szorstkimi słowami i gorącą kawą, prowadzi swoją własną krucjatę, by o tym pamiętali.